Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

– Wiem, że moje występy były straszne. Nie potrafię tego nawet określić… każdy kibic był pewien, że Jason Doyle po przejściu do tego klubu będzie zdobywał odpowiednią liczbę punktów. Tak się jednak nie stało. Czuję się okropnie zawstydzony po przyjściu do Częstochowy i braku odpowiednich punktów z mojej strony – powiedział w rozmowie z wlokniarz.tv zawodnik częstochowskiego klubu, Jason Doyle. Australijczyk w tak krytycznych słowach wypowiedział się po kolejnej porażce na własnym torze, tym razem z Fogo Unią Leszno 41:49.

Australijczyk nie krył smutku po środowym spotkaniu. Doyle zdobył w nim dziesięć punktów z trzema bonusami (1,2*,1*,2*,2,2), będąc drugim najskuteczniejszym ogniwem Eltrox Włókniarza po Leonie Madsenie. – Wiedzieliśmy, że kiedy Unia tu przyjedzie, będzie ciężko. Na ten moment zarówno ja, jak i kilku innych zawodników, nie jedziemy na pełnych obrotach. Między innymi z tego powodu pojedynek był tak trudny. Wiemy, że musimy pozbierać się na najbliższe mecze, bo mamy wciąż szanse na play-offy – powiedział w rozmowie z klubowymi mediami Doyle.

Były indywidualny mistrz świata odniósł się także do kwestii swojej fatalnej wręcz postawy w poprzednich tygodniach. – Wiem, że moje występy były straszne. Nie potrafię tego nawet określić… Próbowałem wielu rzeczy i uważam, że testowałem zbyt dużo silników, celem odnalezienia ustawień na częstochowski tor. W meczu z Unią wróciłem do starych jednostek, dzięki czemu zacząłem zdobywać punkty i robić dobre starty. To był zły początek roku, a przyczyn upatrywałbym w niewielkiej liczbie startów. Kilka startów spod taśmy podczas treningu prowadzi donikąd… – uważa żużlowiec z Antypodów.

Jednocześnie były zawodnik Klubu Sportowego Toruń posypał głowę popiołem i poprosił kibiców o przebaczenie. – Osobiście chcę przeprosić kibiców. Tak, mój nastrój był okropny, ponieważ każdy kibic był pewien, że Jason Doyle po przejściu do tego klubu będzie zdobywał odpowiednią liczbę punktów. Tak się jednak nie stało. Czuję się okropnie zawstydzony po przyjściu do Częstochowy i braku odpowiednich punktów z mojej strony. Taki jest żużel. Miejmy nadzieję, że teraz ruszymy do przodu i klub będzie wygrywał mecze, które zapewnią nam udział w fazie medalowej. To jest nasz cel – wyraźnie zaznaczył zimowy nabytek klubu z Częstochowy.

Na koniec 35-latek odniósł się do tematu niewielkiej liczby startów w tym roku. Często jako przyczynę jego słabej dyspozycji w tym sezonie eksperci podawali właśnie mało okazji do jazdy. – Od piętnastu lat ścigam się w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Polsce po cztery, pięć razy w tygodniu. To dla nas wszystkich trudne czasy. Muszę się teraz zebrać, bo od wtorku wracamy do Szwecji. Niedługo dojdzie też Grand Prix, tak więc przede mną dużo jazdy – optymistycznie zakończył ostatni australijski mistrz świata na żużlu.

JAKUB WYSOCKI