W reprezentacji Polski zabrakło miejsca m.in. dla Macieja Janowskiego
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nowy sezon w cyklu TAURON Speedway Euro Championship będzie wyjątkowy z wielu względów. Do walki o tytuł najlepszego żużlowca Starego Kontynetu wraca Nicki Pedersen. Zawodnik z Danii wzbudza w środowisku skrajne emocje, ale nikt nie jest w stanie zanegować jego ogromnych dokonań. Czy mistrz Europy z 2016 roku nawiąże do znakomitych czasów?

W tym roku mijają trzy lata od fantastycznego turnieju w Rybniku, który zakończył się idealnie dla Nickiego Pedersena. Po epickim finale 42-letni obecnie żużlowiec mógł świętować złoty medal. Był tego dnia niemal bezbłędny. Pokonał go w fazie zasadniczej tylko Przemysław Pawlicki, ale to niczego nie zmieniało.

Dzisiaj wraca do walki w cyklu TAURON SEC 2019. Głodny jazdy i zdeterminowany, aby udowodnić niektórym, że pomylili się nie przyznając mu stałej dzikiej karty na cykl Grand Prix.

– Nicki – podobnie jak wszyscy zawodnicy z cyklu – będzie się chciał wykazać. Dla tego zawodnika nie ma żadnego znaczenia w jakich zawodach startuje, czy to są zawody mniejszej czy większej rangi. Na pewno zrobi wszystko, by osiągnąć dobry wynik – mówi nam ekspert telewizji nc+, Wojciech Dankiewicz.

Pedersen to zawodnik, który od początku swoich startów w cyklu Grand Prix wzbudza mnóstwo emocji. Na torze nie zwykł kalkulować i wielokrotnie ryzykował ostrymi. Część kibiców uważa, że przesadza, ale taki ma już styl. Wielu fanów zna doskonale obrazki z parku maszyn i popularne dmuchawy, które regularnie są u Nickiego w użyciu.

O urodzonym w Odense żużlowcu krążyło wiele legend, ale w każdej drużynie, którą reprezentował zawsze dawał z siebie wszystko. To tytan pracy, który ciągle szuka usprawnień w swoim teamie. Mechanicy nie mają z nim lekko, gdyż potafi bardzo dosadnie okazywać swoje niezadowolenie.

Największe sukcesy Duńczyka to rzecz jasna trzy tytuły indywidualnego mistrza świata. Triumfował w latach 2003, 2007 i 2008. Kraj Hamleta nie miał tak znakomitego zawodnika od czasów Hansa Nielsena.

Lata 2013-2016 to prawdziwy wysyp medali w mistrzostwach Europy. Dwukrotnie zawieszał na swojej szyi srebro, a w 2014 musiał się zadowolić brązowym krążkiem. Kiedy przystępował do finałowej rundy w sezonie 2016, wydawało się, że może mieć problem z utrzymaniem się w cyklu.

Tymczasem 17 punktów zdobytych w Rybniku sprawiło, że Duńczyk nie tyle przetrwał, co dogonił całą stawkę i po fantastycznym triumfie w finale stanął na najwyższym stopniu podium. Kolejny raz udowodnił, że nie ma dla niego ograniczeń.

Dziś wraca i jest gotów, by znów dostarczyć wielkich emocji. Niektórzy już wieszczyli jego koniec kariery, ale było to zdecydowanie przedwczesne. Czy znów powalczy o medale?

– Nicki jest jedną z wielu gwiazd, które zobaczymy w TAURON SEC-u. Mamy chociażby Leona Madsena, Antonio Lindbaecka czy Roberta Lamberta. Bardzo fajnie prezentuje się też Mikkel Michelsen. Ciekaw jestem jak wypadnie Grigorij Łaguta, który wraca po dwóch latach i w eliminacjach nie stracił nawet punktów. Nie wolno nam też zapominać o Polakach – mówi Wojciech Dankiewicz.

Król TAURON SEC-u z 2016 roku powraca po krótkiej przerwie i będzie chciał ponownie rozdawać karty. Konkurencja jednak nie śpi i spróbuje mu pokrzyżować szyki. Jak widzimy, wraz z powrotem Nickiego Pedersena mogą nam się napisać kolejne ciekawe historie, które będziemy wspominać po latach. Witamy z powrotem i oczekujemy kolejnych fajerwerków!