fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nasi piłkarze mają (wreszcie!) swojego selekcjonera. W czasie wywiadu telewizyjnego jeden z dziennikarzy zapytał mnie „co pan o tym sądzi, panie Przewodniczący”? Odpowiedziałem biblijnym cytatem: „Po owocach sądzić ich będziecie” i dodałem, że Czesław Michniewicz został zatrudniony do określonego zadania: wygrać półfinał baraży z Rosją, a potem finał ze Szwecją lub Czechami. Jeśli to, jakże niełatwe, zadanie osiągnie, to kibice wybaczą mu przeszłość i zapomną chłodne powitanie. Jeśli nie osiągnie, to krytykę zastąpi zapewne hejt.

 

Michniewicz nie pęka, Kulesza ryzykuje, a ja trzymam żebyśmy w Moskwie wygrali ze „Sborną”. Oczywiście będzie to mecz „z podtekstami” – niech nikt mi nie mówi, że to „tylko sport” i że to wszystko jest dalekie od polityki – bo oczywiście nie jest. Bynajmniej nie z winy piłkarzy czy trenerów. Skądinąd zawsze polscy sportowcy w grach drużynowych , ale też indywidualnych szczególnie mobilizują się na naszych wschodnich (Rosja) i zachodnich (Niemcy) sąsiadów. Pamiętamy przecież epickie boje polskich piłkarzy właśnie w 1957 roku w eliminacjach do MŚ w Szwecji i sensacyjne zwycięstwo z ZSRR na Stadionie Śląskim 2:1 po dwóch golach zmarłego osiem lat temu Gerarda Cieślika. Padł wtedy nieoficjalny rekord frekwencji w tym „Kotle Czarownic” w Chorzowie, bo część ludzi wpuszczono bez biletów i miało być podobno nie 100 tysięcy, tylko 120 tysięcy. Czy to legenda, czy rzeczywistość? Nie wiadomo, ale „najstarsi kibice” mówią o tym do dziś.

Potem kolejny legendarny mecz ze Związkiem Radzieckim – na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium, kiedy w półfinale przegrywalismy 0:1, aby wygrać 2-1. Genialny mecz rozegrał malutki wzrostem, ale wielki duchem pomocnik Zygfryd Szołtysik – strzelec gola (z podania Roberta Gadochy), a wielkolud w sowieckiej bramce – Rudakow nie obronił polskiego karnego . Dodajmy do tego mecz o złoto siatkarzy na IO w Montrealu 1976, a parę miesięcy wcześniej na mistrzostwach świata w hokeju na lodzie w Katowicach najbardziej sensacyjna wiktoria w historii polskiego hokeja czyli zwycięstwo nad Związkiem Sowieckim 6:4.

Możemy tak wymieniać i wymieniać. Chociażby tylko w ostatnim roku zwycięstwo siatkarzy 3:0 w Gdańsku w ćwierćfinale ME oraz wiktorie koszykarzy „3×3” dzięki rzutom w ostatnich sekundach , zarówno na IO w Tokio 2020, jak i w walce o brąz w Mistrzostwach Europy parę tygodni później .

Życzę kapitanowi Robertowi Lewandowskiemu i naszej reprezentacji aby poszli „za ciosem” , by użyć pięściarskiej metafory w nawiązaniu do trzech wygranych finałów (pod rząd!) w boksie na IO w Tokio 1964, gdzie Józef Grudzień, Marian Kasprzyk i Jerzy Kulej po walkach z reprezentantami ZSRR załatwili nam słuchanie trzech „Mazurków Dąbrowskiego”, jeden po drugim…