Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Każdy kibic doskonale wie, że na żużlu nie ma sukcesu bez odpowiedniego silnika. Wśród zawodników zdecydowanie największą popularnością cieszą się obecnie jednostki GM, które stworzył Włoch – Giuseppe Marzotto. W jego barwnym życiorysie pojawiły się między innymi epizody z sekretnymi wyścigami na motocrossie czy… hodowlą indyków. Historię byłego zawodnika, a obecnie konstruktora przypominamy z okazji jego 79. urodzin.

 

– Przyznaję, że w mojej rodzinie sport motorowy nie był dobrze widziany. To dlatego musiałem uciekać się do różnych podstępów, aby móc zacząć swoją przygodę z motocyklami. Mój tata zawsze uważał, że jeśli będę ścigał się na motocyklach, to sprowadzę swoich braci na złą drogę. Zmieniłem więc swoje dane osobowe na Charlie Brown i byłem dla niego nie do wykrycia. To fikcyjne nazwisko widniało też na mojej licencji motocrossowej. Przez długie lata, i na żużlu, i na motocrossie startowałem właśnie jako Charlie Brown – wspominał Giuseppe Marzotto na łamach Speedway Stara.

W drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku Marzotto postanowił spróbować swoich sił w najlepszej wówczas lidze żużlowej. Z Włoch przeniósł się do Anglii. – Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że żużel we Włoszech był sportem bardzo niszowym. Startów było niewiele, a ja chciałem się rozwijać. Kiedy pojawiła się okazja, aby wyjechać do Anglii, to bez namysłu  z niej skorzystałem. Pojechałem tam, żeby uczyć się żużla od najlepszych. W 1976 roku zakończyłem swoją karierę na Wyspach i wróciłem do domu. Z uprawiania żużla nie dało się wtedy wyżyć. W swoim najlepszym występie w lidze angielskiej zdobyłem siedem punktów – opowiadał Marzotto. 

Giuseppe Marzotto z Tomaszem Suskiewiczem, fot. J. Pabijan

– Marzotto był trochę inny. Nie mówił za dobrze po angielsku, a przy tym był jedynym Włochem w lidze angielskiej, co czyniło go wyjątkową atrakcją dla kibiców. Włodarze Wolverhampton sprytnie to wykorzystywali i mocno reklamowali starty Giuseppe w naszym zespole – wspominał ówczesny zawodnik Wilków, Jim McMillan.

Marzotto nie zrobił wielkiej kariery jako zawodnik, choć w 1976 roku pojawił się w finale kontynentalnym w Leningradzie, a siedem lat później – w półfinale kontynentalnym w Wiener Neustadt. Były to największe międzynarodowe sukcesy Włocha.

– W Leningradzie na mojej drodze do sukcesu stanęli Rosjanie, którzy robili wszystko mogli, aby wyeliminować mnie z walki. Jedyny silnik, który miałem, rozebrano mi do kontroli a po niej – oddano zniszczony. Tor w dniu zawodów nie nadawał się do jazdy, a mimo to zawody rozpoczęły się. Zostały jednak przerwane po dwunastu biegach. Byłem wtedy w formie. W półfinale na torze w Gdańsku przyjechałem drugi za Kuźniecowem. W 1976 roku byłem najbliżej finału światowego – kontynuował Włoch. 

Doświadczenia zbierane na torach szybko uświadomiły Marzotto, że oprócz ścigania, w żużlu jest miejsce na… biznes. – Powiem szczerze, że przed wyjazdem do Anglii nie miałem świadomości, jak duży potencjał jest w żużlu. Gdy zobaczyłem, ilu ludzi przyszło na finał na Wembley w 1975 roku czy rok później w Chorzowie, uświadomiłem sobie jak bardzo ten sport jest popularny. Wtedy pomyślałem, że może warto zrobić dobry silnik dla zawodników. W momencie, gdy ta myśl we mnie dojrzewała zajmowałem się hodowaniem… piętnastu tysięcy indyków – wspominał Włoch.

– Po latach mogę powiedzieć, że gdybym wiedział, jak trudne okaże się zrobienie silnika, to drugi raz bym się tego nie podjął. Po raz pierwszy wzmianka o nim pojawiła się w 1979 roku na łamach niemieckiego Bahnsport Aktuell. Pierwszym, który uwierzył, że z mojej jednostki może być coś dobrego, był słynny niemiecki tuner, Otto Latenhammer. To on namawiał do testów swojego ówczesnego klienta – Dave’a Jassupa. Wtedy na rynku rządziła Jawa i Weslake. Trudno było przekonać kogokolwiek, aby wypróbował mój nowy silnik – dodał Marzotto. 

Giuseppe Marzotto, fot. J. Pabijan

Przełom nastąpił w 1983 roku w Norden, kiedy na silniku GM tytuł mistrza świata wywalczył nie kto inny jak nasz felietonista – Egon Müller.

– Pamiętam jedno. Wiedziałem, że Müller ma mój silnik przygotowany przez Otto Latenhammera, ale nie wierzyłem w powodzenie tej misji. Na finał do Norden pojechałem tylko dlatego, że niemal siłą zabrali mnie tam znajomi. Po finale zapanowała euforia. Pokazałem, że moim silnikiem można pobić Jawę czy Weslaka. Bardzo dużo zawdzięczam Latenhammerowi. On odpowiednio przygotował ten silnik dla Egona. Później na moich jednostkach zaczął startować z dużym powodzeniem Erik Gundersen, co sprawiło, że powoli zawodnicy zaczęli się do nich przekonywać. Podczas finałów światowych była też rywalizacja podobna do tej, jaka jest dziś w Formule 1. Kto ma najlepszy sprzęt? Wygra GM, Jawa czy Godden? Ale jedno jest ważne. Obojętnie, który silnik wygrał finał światowy, zawsze nawzajem sobie gratulowaliśmy. Tak trafiłem na „listę” producentów silników. 

Egon Müller z silnikiem GM – Jessup

Obecnie Marcel Gehard pracuje nad udoskonaleniem GTR. Słychać również  głosy o powrocie marki Godden. Czy ktoś może zdetronizować GM?
– Na tę chwilę nie jest to chyba możliwe. Zbudowanie zaufania u zawodników to proces długoletni. GM to optymalny silnik żużlowy – powiedział były klubowy kolega Włocha, Jim McMillan.

Czy dziś Marzotto ma jakieś postulaty, które powinny obowiązywać w przygotowaniu silników do ścigania na żużlu? – Na pewno odszedłbym od korzystania z tytanu. Wszyscy mówią o wielkich kosztach, a tytan nie jest tani. Na pewno zmniejszyłbym też obroty do 10 500. Tak naprawdę ja to wszystko obserwuję już z boku. Moją małą fabrykę prowadzi dziś mój syn, Emanuel. Moim celem nigdy nie były pieniądze, a zrobienie czegoś z pasji. Motoryzacja zawsze mnie intrygowała. Największą satysfakcję mam z tego, że jako zawodnik nie byłem mistrzem świata, ale silniki które skonstruowałem – wielokrotnie. Boli mnie tylko, że żużel, jako dyscyplina, umiera. We Włoszech prawie go nie ma. Tu powinny być mocne zmiany. W piłce nożnej, gdy drużyna przegrywa zmienia się cały zarząd klubu… To jedyne rozwiązanie – podsumowuje były hodowca indyków.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Prezes Polonii nie planuje seniorskich wzmocnień. „Wadim jest nie do wyjęcia z GKM-u” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Gdańszczanie pokazali kevlar na kolejny sezon. Kolor niebieski dominuje (WIDEO) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)