Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wiele osób mieszkających w Anglii posiada polskie obywatelstwo. Ale niewiele zaczyna z polskim paszportem karierę na żużlu. Jedną  z takich osób jest 13-letni utalentowany Brandon Wróblewski, który chcąc ścigać się w profesjonalnych młodzieżowych zawodach żużlowych w Anglii musi posiadać angielski paszport. Takowego do tej chwili brak. 

Brandon Wróblewski urodził się w Bydgoszczy. Gdy miał pół roku, przeniósł się do Anglii i tam obecnie żyje. Od paru lat pod opieką taty Artura oraz trenera Dave’a Harrisa jeździ na żużlu. 

Brandon startował już w amatorskich zawodach żużlowych, w których pozostawił po sobie, pomimo zaledwie trzynastu lat, doskonałe wrażenie. W oficjalnych zawodach młodzieżowych będzie mógł wystartować dopiero wtedy, kiedy będzie miał brytyjski paszport. 

– Brandon zaaplikował o tutejszy paszport, jak i obywatelstwo. Najpierw musi mieć tutejsze obywatelstwo, a później paszport. Jeśli go otrzyma, to wtedy będzie mógł startować choćby w British Youth Championship. Obecnie może tylko startować w zawodach amatorskich z wykupioną licencją jednodniową. Wszyscy się dziwią, że tak młody chłopak ze smykałką do żużla nie może oficjalnie ścigać się z rówieśnikami – mówi Harris na łamach Speedway Star. 

Starty w zawodach to jedna strona medalu. Druga to ewentualna przyszła kariera zawodowa. Pod jaką flagą? Polską czy brytyjską? Mieliśmy w piłce nożnej przypadki Podolskiego czy Klose, którzy mając możliwość wyboru wybrali państwo, w którym się wychowywali. Czy tak będzie w wypadku Brandona, o ile jego kariera zajdzie tak daleko?

– Póki co, to za dalekie myślenie, choć faktycznie taki dylemat może powstać, ale wtedy sam Brandon będzie podejmował decyzję. Póki co, trenujemy i się rozwijamy. Drugie miejsce w mistrzostwach amatorów, które były rozegrane w Scounthorpe to już dużo dla tak młodego człowieka. Nie chcemy zapeszać, ale na pewno Brandon to chłopak, który ma papiery na klasowego zawodnika. Każdy trening czyni go lepszym. Oby tak dalej – podsumowuje Harris na łamach angielskiego tygodnika.