IMŚ 1951. Od lewej Jack Biggs, Jack Young i Split Waterman.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przybył na Wyspy jako 25-latek, ledwie dwa lata po wojnie. Zakończył starty w 1970 roku, mając 48 wiosen. Można go więc określić mianem australijskiej wersji naszego Andrzeja Huszczy, gdyby nie fakt, że żył i startował znacznie wcześniej. Stał też na pudle IMŚ!

Jack Biggs ur. 21 marca 1922 w Melbourne, zmarł tragicznie 8 grudnia 1972 na australijskim torze w Bendigo. Brązowy medalista indywidualnych mistrzostw świata na żużlu z 1951 roku. Czterokrotny uczestnik turnieju finałowego IMŚ, 1950 (16. miejsce), 1951 (3. miejsce – brązowy medal), 1953 (16. miejsce) oraz 1954 (9. miejsce).

W Anglii na przestrzeni lat nigdzie nie zagrzał dłużej miejsca. Startował w Harringay (1947, 1948, 1951-1954), Bradford (1949, 1950), West Ham (1955), Poole (1956, 1958, 1959), Oxford (1957, 1960-1962), Ipswich (1960), Coventry (1963, 1964), Newport (1965, 1966), Cradley (1967) i wreszcie dla Hackney (1967–1970).

Zdobył w czasie długiej i bogatej kariery, bagatela, aż 39 różnej maści i rangi tytułów australijskich.

Najbliżej trofeum indywidualnego mistrza świata był w 1951 roku. Biggs po czterech seriach miał komplet zwycięstw, a rywale gubili punkty. Żeby przywdziać koronę, wystarczyło w ostatnim starcie zdobyć zaledwie oczko i nikt już nie odebrałby Australijczykowi triumfu. Historia mówi, że bezpośredni rywal, jeden z dwóch, którzy mogli jeszcze zrównać się zdobyczą z Jackiem, Split Waterman udał się do pozostałych jeźdźców startujących w XIX wyścigu, z nim i Biggsem (Williams i Lawson) i powiedział, że naprawdę potrzebuje tych punktów.

– Jeśli wygram, też mam ich 12. Dajcie mi szansę, pomóżcie.

Tak miał przekonać rywali Waterman. Gdyby Jack zrobił to samo, mogliby również zejść mu z drogi i nie przeszkadzać w świętowaniu zwycięstwa. W tym przypadku, gdy Jack przyjechał jako ostatni, a Split zdobył 3 punkty, doszło do biegu dodatkowego o tytuł. Jack prowadził po starcie, ale… nie utrzymał pozycji. Rozstrzygające starcie zakończyło się w kolejności Young, Waterman, Biggs.

Jack, powtórzmy, wygrał swoje pierwsze cztery wyścigi i faktycznie potrzebował tylko jednego punktu z ostatniego starcia, aby zdobyć tytuł. Przeciwko Aubowi Lawsonowi, Splitowi Watermanowi i Freddiemu Williamsowi został wypchnięty na zewnątrz i Lawson zabrał go ze sobą pod płot na pierwszym łuku. Biggs nie zdołał się przebić choćby o jedną pozycję, straty były zbyt wielkie. Przyjechał na końcu stawki. Potem miał kolejną szansę w starciu z Jackiem Youngiem i Splitem Watermanem. Tym razem po starcie był pierwszy, ale prawdopodobnie nerwy go pokonały i minęli rywale. Zajmując trzecie miejsce musiał być rozbity i rozgoryczony. To była porażka wyrwana z paszczy zwycięstwa! Zakończył z brązem, ale to musiało boleć.

Tu jednak, co do inicjatora spisku przeciw Jackowi, sami najstarsi obserwatorzy nie byli zgodni. Co do tego, że miał miejsce, nikt nie ma wątpliwości. Rozbieżności dotyczą inicjatora „akcji”. Jeden z przebywających w parku maszyn tego turnieju funkcyjnych, dzielił się niepewnością kilka lat temu.

– Historia, którą usłyszałem, mówiła, że to Aub Lawson podszedł do dwóch pozostałych (Williams i Waterman) i zapytał ich, czy Biggs „powiedział coś do nich”, co znaczyło, czy poprosił ich, aby nie wchodzili mu w drogę, ponieważ potrzebował tylko jednego punktu. Kiedy powiedzieli, że tego nie zrobił, postanowili wspólnie „załatwić” go za to, że był zbyt arogancki, by prosić o pomoc.

Oczywiście faktem było, że Biggs w czterech pierwszych wyścigach był jak błyskawica i nie odczuwał potrzeby proszenia nikogo o nic, zwłaszcza, że Lawson i Williams nie mieli wcześniej najlepszych występów i nie liczyli się w walce. Niestety dla niego, tym razem został wyciągnięty na zewnątrz i tam musiał jeszcze przymykać gaz, gdy Lawson wyprowadził go zupełnie pod bandę. Niezależnie od tego, czy opowieść o tym, że inni „pomogli mu” w porażce, czy nie, jest prawdą, myślę, że nerwy miały więcej wspólnego z jego niepowodzeniem tej nocy niż z cokolwiek innego. Zabrakło chyba wyrachowania i zimnej krwi, co potwierdził przebieg barażu. Legenda jednak żyje swoim życiem po dziś dzień. Nawet gdyby Lawson i Williams próbowali pomóc Watermanowi, nie wchodząc mu w drogę, Biggs potrzebował tylko jednego punktu, aby wygrać tytuł, więc nie miałoby znaczenia, gdyby Waterman wygrał, a Biggs zajął drugie lub trzecie miejsce w tym wyścigu.

Zginął na torze w Bendigo, mając na karku pięćdziesiątkę i jeszcze czynnie ścigając się w różnej formie rywalizacji, nie tylko stricte żużlowej. Bez motocykli nie potrafił żyć i to motocykle, ów najcenniejszy dar, życie, mu zabrały. W pamięci kibiców zapisał się trwale. Kilka lat temu dyskutowali o Jacku najstarsi fani, na forum brytyjskiego speedwaya i wszystkie te wspominki były ciepłe i serdeczne.

Malcolm Cook: – Jackie Biggs… mój ulubiony jeździec, kiedy wspierałem Harringay Racers na początku do połowy lat pięćdziesiątych. Jack mieszkał w Muswell Hill w północnym Londynie. Kiedyś bardzo„ hojnie ”pozwolił mojemu przyjacielowi i mnie umyć jego samochód, samochód kombi. Byłem na Wembley w nocy, gdy Jack prawie wygrał mistrzostwa świata, mieliśmy najlepsze miejsca w boksie Split Waterman. Jak wiemy, Jack Young został mistrzem świata tej nocy przed Split Waterman  i Jackie Biggs. Miałem zaledwie dziesięć lat… i przyznaję, że płakałem!

Paul Parker: – Moje wspomnienia z Jackiem pochodzą z lat 60., w Coventry. Zawsze miał czas dla fanów. Moje trwałe wspomnienie to, że złamał kilka żeber jadąc z dala od domu, (zapomniałem gdzie) i pojawił się w Brandon na sobotnie spotkanie z wałkiem żony naciągniętym na klatkę piersiową. To musiało boleć jak diabli, ale pokazuje to nastawienie mężczyzny, by nie zawodził kolegów z drużyny ani fanów.

David Pickles: – Chciałbym dodać osobiste wspomnienie o Jackie Biggs. Jadąc do Coventry, Jackie złamał kilka żeber, ale był zdecydowany kontynuować jazdę. Pożyczył wałek swojej żony i pociągnął go w poprzek swojej klatki piersiowej, owijając bandażem. Złamałem żebra w swoim czasie i mogę szczerze powiedzieć, że ból jest rozdzierający, tylko oddychanie, nie mówiąc już o jeździe na motocyklu żużlowym.

Brian Amos: – Mój tata John (teraz nie żyje) ciągle mi opowiadał o tym, jak dobry był Jackie Biggs i jak dobrze potrafił jeździć, z tego, co wiem, byli dość dobrymi przyjaciółmi i zawsze byli na żużlu Tracy w Melbourne. W ostatnich latach ojca zawsze opowiadał mi o 3 motocyklach zbudowanych przez Jackie. Były one nieco inne. Podobno miały zbiornik pod siedzeniem? Tata szukał jednego z tych motocykli przez wiele lat i myślał, że w końcu wytropił jeden w Bendigo tylko po raz kolejny był rozczarowany, bo to nie ten egzemplarz. W końcu zrezygnował. Jeśli ktoś ma jakieś wiadomości lub wiedzę o tych motocyklach, chciałbym o nich usłyszeć. Z tego, co ustaliłem, poskładano je w garażu w Preston lub w pobliżu terenów wystawowych Flemington.

Robin Smith: – Znałem Jackie Biggsa, gdy byłem dzieckiem, jego warsztat znajdował się na szczycie Elmhurst Road w Tottenham. Był niesamowitym facetem, często się z nim spotykałem. Zabierał mnie także do domu na East Finchley, gdzie jego żona Sheila zawsze nas nakarmiła , bardzo miła pani. Najbardziej pomocny człowiek, jakiego mógłbyś kiedykolwiek spotkać i czule zapamiętać.

Wieści o prototypowych, nietypowych motocyklach, ze zbiornikiem pod siedzeniem, musiały być prawdziwe. Wzmianki na ten temat przewijają się w kilku innych miejscach, opisujących karierę Jacka Biggsa. Chyba jednak nie do końca pomysł się sprawdził, bowiem ów patent nie był szerzej stosowany na angielskich torach.

Przez długie lata Jack Biggs cieszył fanów swym kunsztem. Z czasem pojawiał się rzadziej, tracił formę, co zrozumiałe i wreszcie życie zmusiło go do rezygnacji ze startów na Wyspach. Powrót do ojczyzny okazał się dramatyczny w skutkach.