Andrzej Zieja: Miesiąc spałem w aucie, byłem w noclegowni. Wyć się chce!

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Na początku lutego pisaliśmy o krzyżu dźwiganym przez Andrzeja Zieję – z nadzieją, że on pomoże sobie, ale też ktoś inny jemu. Bo w życiu przychodzi niekiedy taki moment, że aby odbić się od dna, potrzeba czyjegoś ramienia. Dziś jest jeszcze gorzej. Dlatego napiszemy raz jeszcze.   

Po lutowym tekście odzew był spory, to fakt. Zadzwonił m.in. Krzysztof Cegielski, szef Metanolu, poprosił o numer telefonu do Ziei. Choć do kontaktu, koniec końców, nie doszło. Pracę zaoferował jeden z kibiców, tyle że fizyczną, no a Andrzej jest na tyle skażony żużlem, że takiej robocie nie podoła. Jak to mówią – sport to zdrowie. Dopóki nie przyjedzie pogotowie…

Najbardziej doskwiera blizna po bliższym spotkaniu z Andrzejem Huszczą podczas rawickich Mistrzostw Polski Par Klubowych. Bo ta blizna to siedem różnych złamań. – Prowadziłem, a Huszcza wjechał mi w plecy. Polecieliśmy i jeszcze Trojanowski. Tragiczny wypadek. To mnie skończyło. Siedem złamań. Kręgosłup – pęknięty jeden kręg. Złamana kość udowa, nadgarstek, żebra. I jeszcze obojczyk, ale tego nie zdiagnozowano. Po trzech tygodniach się okazało, że źle zrośnięty. Do dziś widać, że krzywy. Lekarz powiedział – “pan już ożeniony, to nie będziemy łamać na nowo”. A wszystko zdarzyło się trzy tygodnie po narodzinach córki Dominiki. Natalia miała wtedy trochę na głowie. Skutki odczuwam do dziś. Najbardziej to udo ześrubowane. Jakieś następne złamanie to noga do amputacji. Mam podłużny pręt przez całe udo i cztery rygle – na dole i na górze, żeby się udo nie okręciło. A ostatnio to kolano w drugiej nodze wysiada. Więzadła rozwalone. Już trzeci miesiąc kuleję – mówił nam zimą Zieja. Nie ukrywał, że zniszczyły go alkohol oraz pucha. Znaczy – więzienie. I zginął z pola widzenia. Ale znów się znalazł.

– No jestem, mordeczko moja. Wysłałem właśnie kilka cv, bo nie da się tak bez centa żyć – odzywa się pod nowym numerem telefonu, przekazanym z konta osoby trzeciej. Wtedy, w lutym, mieszkał jeszcze w wynajmowanym przez siebie pokoju. Teraz pomieszkuje kątem u kolegi w mieszkaniu socjalnym, a w międzyczasie był niemal wszędzie.    

– Finansowo nie dałem rady. Wiesz, bez pracy szybko idzie. Miesiąc to w aucie przespałem, ale to zima była. Dopóki paliwa nie zabrakło, mogłem się ogrzać. Płakać się chce… Wiem, że to w dużej mierze moja wina i często mam ochotę to zakończyć. Nawet siostra się ode mnie odwróciła. A ja głupi zgodziłem się kiedyś na sprzedaż mieszkania własnościowego w jej interesie. No ale wtedy jeszcze piłem, podpisałem, co mi podstawili. Byłem też w noclegowni przy Dworcu Głównym, ale wszedłem i wyszedłem. Materace w holu na podłodze, wszy na ludziach. Nie jestem wybrednym człowiekiem, bo nie jestem już teraz, ale żeby te warunki były chociaż jakieś. W końcu kolega mnie przygarnął, ale tak wiecznie nie może być. Głowa pełna, człowiek myśli, co dalej. Mam jeszcze tylko w garażu łódź taką motorową do sprzedania, to by na chleb z masłem było. No ale to pewnie nie sezon na takie historie. Jeszcze przed więzieniem kupiłem sobie kilka takich rzeczy na wakacje, chociaż w sumie nic nie wyszło z tego, bo mnie zamknęli – opowiada nam Zieja, ale nie myślcie, że z łatwością. Raczej załamującym się głosem.

Co dalej? Czy sam próbuje pomóc szczęściu?

– Jedno cv poszło do szpitala na Fieldorfa. Na takiego gościa, co pacjentów po salach wozi, wywozi śmieci. A drugie do szklarni w Siechnicach. Tam, gdzie pomidory dojrzewają i gdzie taka łuna jest na niebie. Gdzieś tam jeszcze coś poszło, ale, wiesz, że na budowę się nie nadaję. Przez to kolano dwulitrowej coli na pierwsze piętro nawet nie wniosę, jakaś operacja by się pewnie przydała. Gdyby tak Pan Bóg chciał mnie zabrać, ale nie chce. A ja zmęczony psychicznie tym jestem. Przygarnął mnie kolega… – nie ukrywa zawodnik, który jako ostatni pokonał w polskiej lidze wielkiego Hansa Nielsena. Rzecz działa się w 1999 roku podczas finału DMP pomiędzy Polonią Piła i Atlasem Wrocław.

Póki co, odzewu brak. – Ze szklarni dzwonili, że na razie mają stałą obsadę. A szpital milczy. Trochę dziwne, bo niby brakuje teraz rąk do pracy i ludzie się wirusa boją. Ja się nie boję. Szkoda, bo niedługo to jakiś namiot chyba obok krzaków rozbije – tłumaczy Andrzejek. Andrzejek, bo to poczciwy i dobry chłopak, choć, jak widać, ze skłonnościami do autodestrukcji. Na razie światełkiem w tunelu pozostaje tylko wspomniana córka, Dominika.

– Teraz się nie widujemy, bo wirus, ale nawet wczoraj żeśmy rozmawiali. Miała lekcję wideo z panią nauczycielką. Dominika powiedziała, że mnie kocha. Gdyby nie ona, już by mnie nie było… Mam prawo jazdy kat. B. Busem mogę jeździć, towar rozwozić, albo na ciecia gdzieś iść i pilnować. Byle jakiś stały dochód mieć, bo tak się nie da żyć – nie ukrywa.

Alkohol?

– Nie piję, no co ty. Głos mam taki, bo… Wyć mi się chce. Kolega mi życie uratował i dach nad głową jest. Gdyby nie ten wirus, pewnie coś już bym znalazł. Zaraz by się człowiek inaczej poczuł, dowartościowany choć trochę. A tak czuję się jak odrzutek na planecie. W puszce chociaż żreć trzy razy dziennie dali, a tu… Nie mogę koledze na głowie siedzieć. Gdyby tylko cokolwiek ruszyło. Bo ciężko psychicznie – wypłakuje się Zieja.

******************************************

Ryszard Tarasiewicz, były piłkarz reprezentacji Polski, ten z kopytem, opowiedział swego czasu o takim eksperymencie z psychologii. W akwarium z wodą pływają dwa szczury. I po czterdziestu minutach jeden tonie. Wtedy ktoś podstawia drugiemu drabinkę. Ten wychodzi z wody, odpoczywa, no i znów wrzucają go do akwarium. Pływa już godzinę czterdzieści! Wiecie, co zdecydowało, że ten szczur pływał ponad dwa razy dłużej?

Wiara! Wiara w to, że przyjdzie ktoś z pomocą. I podstawi jakąś drabinkę.

Andrzejek tę wiarę jeszcze ma.

Nadzieja? Ludzie na Olimpijskim mówili swego czasu „Andrzej Zieja, w tobie nadzieja.”

I miłość. Też jest. Do Dominiki.

Wiara. Nadzieja. Miłość. 

Wiecie, o jakie pieniądze walczą obecnie gwiazdy PGE Ekstraligi, a o jakie Andrzejek? Nie, on nawet nie walczy o pieniądze.

O godność.

WOJCIECH KOERBER

P.S. Liczę, że ktoś poda jakąś drabinkę.

Od redakcji: Jeśli ktoś zechce pomóc Andrzejowi finansowo, podajemy link do zbiórki. Zebrane środki zostaną przekazane byłemu żużlowcowi. Jeśli istnieje możliwość pomocy zawodnikowi w innym wymiarze, prosimy o kontakt: [email protected]

Link do zrzutki https://zrzutka.pl/3sgfvp

CZYTAJ TAKŻE:

16 komentarzy on Andrzej Zieja: Miesiąc spałem w aucie, byłem w noclegowni. Wyć się chce!
    Kibic
    28 Apr 2020
     11:25pm

    Nikt z obecnych asów, dobrze zarabiających , w Sparcie nie jest wstanie jakoś mu pomóc???!!!

      Petrus
      29 Apr 2020
       8:35am

      Oni teraz mają kryzys bo nie jeżdżą.

        ABC-prawdziwy
        29 Apr 2020
         12:28pm

        Moment…ale facet spierniczyl sobie życie na własne życzenie…nikt mu wódy do gardła nie wlewał na siłę ani do nosa nie pchał….drugi Jancarz cholera się znalazł…albo Zenek czy inny Janek… życie to nie bajka…na czyjś koszt wiecznie się nie da…trza żyć by mieć odwagę rano spojrzeć w lustro i się poznać i bez obrzydzenia

          breslauer
          29 Apr 2020
           9:42pm

          @ABC-prawdziwy – Nie napisałeś niczego czego średnio rozgarnięty człowiek nie widzi od razu, ale czego nie powie już głośno człowiek, który ma choć trochę empatii i taktu. Pytam wiec – po co piszesz te oczywiste rzeczy, skoro niczego nowego nie wnoszą? Masz niska samoocenę i podbudowujesz się cudzym nieszczęściem? Pomyśl proszę następnym razem gdy zaczniesz się popisywać swoja „elokwencja”.

    sebastian D.
    29 Apr 2020
     9:46am

    Wiecie jakich mi zawodników najbardziej żal? Tych średnich, takich jak Zieja, Szymański, Cieślar (choć on nawet nie zaczął nim być) ponieważ to nie były gwiazdy, potrzebują najwięcej pomocy a jej nie dostają..

    Kibic
    29 Apr 2020
     10:07am

    Nie dałoby rady zatrudnić Andrzeja do waszefo portalu aby pisał wspominki z żużowej kariery tak rok po roku? Ciekawy materiał od ręki a przecież w karierze miał pewnie nie jedną historię niedostępna dla zwykłego kibica. Pokażcie syfom że przewyższacie ich pod każdym względem!

    Miki11
    29 Apr 2020
     12:35pm

    Ojciec Andrzeja-Henryk był w latach 70-tych zawodnikiem wrocławskiej Sparty.Niestety przedwczesna i nagła śmieć ojca pozbawiła Andrzeja ojcowskiego wsparcia, a myślę,że miała też wpływ na jego dalsze życie. Andrzej był zżyty z ojcem,który był dumny z postępów syna,o czym często opowiadał.Proszę,jeżeli ma ktoś możliwość pomocy w znalezieniu pracy,niech pomoże
    .Każdy człowiek zasługuje na pomoc.

    Berni
    29 Apr 2020
     8:27pm

    Każdy w życiu popełnienia błędy ważne że zrozumiał,nie co go rozumie bo sama się wzmagam od dwóch miesięcy z brakiem pracy i też nie mogę liczyć na brata który się odwrócił, dzięki pomocy znajomych jakoś daję radę, choć mam tak samo problem by patrzeć na pomoc finansową od nich, żałuję że nie jestem w stanie mu pomóc. A wiara pozwala mi jak i jemu przetrwać

    ZbyluBdg
    29 Apr 2020
     9:21pm

    Dorzucam parę groszy, trzeba pomagać ludziom w potrzebie, nigdy nie wiadomo co nas w życiu spotka. Jeżeli ktoś uważa inaczej to kiep i bydle.
    Trzymam kciuki za Pana Andrzeja, oby jego los się odminił.

    Rob1974
    30 Apr 2020
     7:13am

    Panie kolego. Artykuł czytałem jeden raz. Dokładnie. Przez pół artykułu Redaktor pisał o córce Natalii. Tyle że Natalia to była żona. Po moim komentarzu wszystko zostało przez radaktora poprawione. Prawdopodobnie popełnił błąd i tyle. Każdemu się zdarza. Pozdrawiam

    rosomak
    30 Apr 2020
     12:48pm

    I nie zastanowiło was, dlaczego NIKT z byłych i obecnych kolegów – żużlowców (przecież tak ich kochacie) nie chce płacić na utrzymanie pana Ziei? Dorosłego faceta, który przechlał i przehulał najlepsze lata swojego życia, ale który nadal może pracować, tylko jakoś nie potrafi tej pracy znaleźć. Pomimo iż w zimie, kiedy był pierwszy artykuł z prośbą o wsparcie, „praca szukała ludzi”. Jak i przez kilka lat wcześniej.
    Mam pytanie do redaktora – a za co pan Zieja spędził 1,5 roku w więzieniu? Bo tego zabrakło w tekście.

    Chcecie pomóc? Tu macie dramaty: https://www.siepomaga.pl/

Skomentuj

16 komentarzy on Andrzej Zieja: Miesiąc spałem w aucie, byłem w noclegowni. Wyć się chce!
    Kibic
    28 Apr 2020
     11:25pm

    Nikt z obecnych asów, dobrze zarabiających , w Sparcie nie jest wstanie jakoś mu pomóc???!!!

      Petrus
      29 Apr 2020
       8:35am

      Oni teraz mają kryzys bo nie jeżdżą.

        ABC-prawdziwy
        29 Apr 2020
         12:28pm

        Moment…ale facet spierniczyl sobie życie na własne życzenie…nikt mu wódy do gardła nie wlewał na siłę ani do nosa nie pchał….drugi Jancarz cholera się znalazł…albo Zenek czy inny Janek… życie to nie bajka…na czyjś koszt wiecznie się nie da…trza żyć by mieć odwagę rano spojrzeć w lustro i się poznać i bez obrzydzenia

          breslauer
          29 Apr 2020
           9:42pm

          @ABC-prawdziwy – Nie napisałeś niczego czego średnio rozgarnięty człowiek nie widzi od razu, ale czego nie powie już głośno człowiek, który ma choć trochę empatii i taktu. Pytam wiec – po co piszesz te oczywiste rzeczy, skoro niczego nowego nie wnoszą? Masz niska samoocenę i podbudowujesz się cudzym nieszczęściem? Pomyśl proszę następnym razem gdy zaczniesz się popisywać swoja „elokwencja”.

    sebastian D.
    29 Apr 2020
     9:46am

    Wiecie jakich mi zawodników najbardziej żal? Tych średnich, takich jak Zieja, Szymański, Cieślar (choć on nawet nie zaczął nim być) ponieważ to nie były gwiazdy, potrzebują najwięcej pomocy a jej nie dostają..

    Kibic
    29 Apr 2020
     10:07am

    Nie dałoby rady zatrudnić Andrzeja do waszefo portalu aby pisał wspominki z żużowej kariery tak rok po roku? Ciekawy materiał od ręki a przecież w karierze miał pewnie nie jedną historię niedostępna dla zwykłego kibica. Pokażcie syfom że przewyższacie ich pod każdym względem!

    Miki11
    29 Apr 2020
     12:35pm

    Ojciec Andrzeja-Henryk był w latach 70-tych zawodnikiem wrocławskiej Sparty.Niestety przedwczesna i nagła śmieć ojca pozbawiła Andrzeja ojcowskiego wsparcia, a myślę,że miała też wpływ na jego dalsze życie. Andrzej był zżyty z ojcem,który był dumny z postępów syna,o czym często opowiadał.Proszę,jeżeli ma ktoś możliwość pomocy w znalezieniu pracy,niech pomoże
    .Każdy człowiek zasługuje na pomoc.

    Berni
    29 Apr 2020
     8:27pm

    Każdy w życiu popełnienia błędy ważne że zrozumiał,nie co go rozumie bo sama się wzmagam od dwóch miesięcy z brakiem pracy i też nie mogę liczyć na brata który się odwrócił, dzięki pomocy znajomych jakoś daję radę, choć mam tak samo problem by patrzeć na pomoc finansową od nich, żałuję że nie jestem w stanie mu pomóc. A wiara pozwala mi jak i jemu przetrwać

    ZbyluBdg
    29 Apr 2020
     9:21pm

    Dorzucam parę groszy, trzeba pomagać ludziom w potrzebie, nigdy nie wiadomo co nas w życiu spotka. Jeżeli ktoś uważa inaczej to kiep i bydle.
    Trzymam kciuki za Pana Andrzeja, oby jego los się odminił.

    Rob1974
    30 Apr 2020
     7:13am

    Panie kolego. Artykuł czytałem jeden raz. Dokładnie. Przez pół artykułu Redaktor pisał o córce Natalii. Tyle że Natalia to była żona. Po moim komentarzu wszystko zostało przez radaktora poprawione. Prawdopodobnie popełnił błąd i tyle. Każdemu się zdarza. Pozdrawiam

    rosomak
    30 Apr 2020
     12:48pm

    I nie zastanowiło was, dlaczego NIKT z byłych i obecnych kolegów – żużlowców (przecież tak ich kochacie) nie chce płacić na utrzymanie pana Ziei? Dorosłego faceta, który przechlał i przehulał najlepsze lata swojego życia, ale który nadal może pracować, tylko jakoś nie potrafi tej pracy znaleźć. Pomimo iż w zimie, kiedy był pierwszy artykuł z prośbą o wsparcie, „praca szukała ludzi”. Jak i przez kilka lat wcześniej.
    Mam pytanie do redaktora – a za co pan Zieja spędził 1,5 roku w więzieniu? Bo tego zabrakło w tekście.

    Chcecie pomóc? Tu macie dramaty: https://www.siepomaga.pl/

Skomentuj