Zdjęcie: Facebook KS Toruń
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W piątkowy wieczór na toruńskiej Motoarenie doszło do jednego z bardziej emocjonujących, ekstraligowych powrotów – Get Well przegrywał już różnicą 10 punktów, ale ostatecznie wygrał z truly.work Stalą Gorzów 49:40. O tym, jak do tego doszło, opowiedział przewodniczący rady nadzorczej klubu, Adam Krużyński.

– Był taki moment, że kibice przestali nas wspierać. Ale najważniejszą sprawą w kibicowaniu jest wiara do końca w swoją drużynę. Przecież wszyscy ludzie, którzy są blisko tej drużyny, tego klubu – kochają go. Sam też jestem kibicem, człowiekiem, który po prostu kocha tę drużynę. Wiem, że musimy z nią być do końca, a zwłaszcza, gdy nie idzie. Nawet z najgorszej sytuacji, współpracując, jesteśmy w stanie wyjść obronną ręką – powiedział Krużyński.

Co się stało, że torunianie zdołali odwrócić losy piątkowego spotkania? Po ośmiu biegach było już 29:19 dla Stali. – Potrzebowaliśmy takiego impulsu, jakim było wejście do gry Norberta Kościucha, który w dwóch pierwszych biegach pokazał olbrzymią wolę walki. Ja się z nim umówiłem, że zacznie zawody od 7. biegu, razem podjęliśmy tę decyzję. Bardzo potrzebowaliśmy takiego meczu, żeby Norbert stał się pełnoprawnym i bardzo ważnym członkiem tej drużyny. To się stało. Jaki był klucz? W pierwszym starcie jechał przeciwko juniorowi, chcieliśmy, żeby miał szansę się przełamać. On nie ma tej jazdy zbyt wiele, choć w tym tygodniu był nawet w Rosji, żeby nie tyle jeździć na swoim motocyklu, co odjechać biegi. Potem była Szwecja i jego osiem punktów z czterema bonusami, ale nas interesowało, by zdobył ze Stalą jakieś punkty na początku i stąd decyzja o jego starcie dopiero od 7. wyścigu – zaznaczył opiekun Get Well.

Krużyński zdaje sobie sprawę z bolączek toruńskiego zespołu. Musi martwić go zwłaszcza jazda Runego Holty oraz juniorów. – Rune musi jeździć. Jest szybki, jeśli idzie o sprzęt, ale niestety jego powrót po kontuzji jest bardzo trudny. To był skomplikowany uraz, a że nie jest już najmłodszy, to wraca się zdecydowanie inaczej. Mimo wszystko, jest członkiem tego zespołu, natomiast na pewno będziemy się kierowali wyborem najlepszym dla drużyny jako całości, więc w pierwszej kolejności będą jechali ci w najlepszej dyspozycji. Czy się skarży? Nie. Ma olbrzymie ambicje, w meczu ze Stalą kilkukrotnie namawiał mnie na swoją drugą szansę – to nie jest zawodnik, któremu nie zależy, choć Runego bardzo wiele osób ocenia negatywnie. On cały czas chce coś osiągnąć w tym sporcie, choć zbliża się do końca kariery. Ale, podkreślam, jeśli ktoś inny będzie w lepszej dyspozycji, musimy kierować się dobrem drużyny – powiedział Krużyński.

Co się dzieje z juniorami Get Well? – Po meczu w Lublinie bardzo długo rozmawiałem z Igorem Kopciem-Sobczyńskim, właściwie robiąc mu „wczasy”, mówiąc, żeby odpoczął od żużla. Był tak bardzo załamany swoją postawą, że potrzebował odpoczynku, bo brakowało u niego przyjemności z jazdy. Po meczu z Gorzowem, mam wrażenie, uwierzył w siebie i te ostatnie jego biegi były naprawdę bardzo dobre, więc myślę, że będziemy mieli z niego jeszcze dużo pociechy. Natomiast mamy problem z Maksem Bogdanowiczem. On zdecydowanie musi przestać myśleć o ustawieniach motocykli, a powinien zacząć myśleć po prostu o tym, jak ma jechać. Tu jest rola Karola Ząbika, nasza, żebyśmy tego chłopaka spróbowali zbudować, bo nie mamy jeszcze gotowego zawodnika, który mógłby wskoczyć w jego miejsce do ekstraligowego składu.

Na koniec Adam Krużyński zdradził też, jaka przyszłość czeka w Toruniu Marka Lemona – Australijczyk od spotkania ze Speed Car Motorem jest w toruńskich boksach, głównie jako wsparcie dla braci Chrisa i Jacka Holderów. – Co do obecności Marka Lemona, to mogę powiedzieć, że będzie z nami we wszystkich czerwcowych meczach. Co dalej z Jackiem Frątczakiem? Już niedługo zapadną konkretne decyzje – powiedział Krużyński.

JACEK HAFKA

2 komentarze on Adam Krużyński: Był moment, że kibice przestali nas wspierać
    Tornado
    2 Jun 2019
     2:09pm

    Był taki moment że kibice przestali nas wspierać…
    No to wróćmy do fundamentów -po co i komu jest potrzebny żużlowy klub?
    IMHO dla kibiców a w drugiej lub trzeciej kolejności dla realizacji swoich ambicji.
    Wiedzą o tym we Wrocławiu gdzie kibice nie wybaczyliby zatrudnienia Hancocka, wiedzą w Gorzowie fantastycznie zasilając drużynę SWOIMI juniorami.
    W Toruniu najpierw kibic dostał policzek za czasów RK gdy przyszło oglądać w zespole Golloba. Pozniej następny zgrzyt -Holta za swojaka. Nikt nie zdaje się przejmować opinią tych co płacą za bilety, wszak zarząd wie lepiej. Czy jednak naprawdę tak jest?
    Przypadek Kosciucha pokazuje coś innego, że żużel to nie jest po prostu nastepny biznesowy projekt. Tu trzeba doświadczenia, trenera żyjącego wynikami adeptów, dupogodzin wysiedzianych na stadionie. Wygranych meczy, wniosków z tych przegranych. Także komunikacji z kibcem aby wiedział gdzie podążamy i za co chce płacić.

    Viktor
    3 Jun 2019
     2:09pm

    Częściową genezę tego zagadnienia opisałem już pod felietonem „Toruń zmartchwychwstał! Kościuch utrzymuje Anioły w grze” , ponieważ długich tekstów już się nie chce czytać to może od „To,że jest zdecydowanie mniej kibiców” W toruńskim klubie zapanowała dominacja euforyczna akademicka wrzawa pana mentalnego. Bo jak to inaczej określić bieganie.skakanie do góry opierając się o bandę, całowanie A.K. we włosy na głowie.(odsyłam do przekazu NC+) Zakład publiczny kto będzie wyżej w tabeli. Publiczne pranie brudów zapominając ,że brudy pierze się we własnej pralce. Zapominając ,że liczy się szkolenie,fachowość,cierpliwość,konsolidacja,pomoc, skromność, etyka itd. Raptem menadżerowie stali się alfa-omega od wszystkiego a nigdy nie zaznali dosiąść motocykla żużlowego funkcja trenera została ograniczona do szkolenia młodzieży ale i tutaj trener jest w cieniu tych grzejących się w blasku fleszy. Niezrozumiałe dla mnie jest ,że takie osoby dopuszcza się do publicznych wypowiedzi. Zamiast wszelkie wydarzenia przekazywać autoryzowane przez rzecznika prasowego. Klub nie ma dobrej prasy a wśród kibiców z innych klubów jest nie lubiany ciągnie się to od czasów już podwójnej rejterady to samouwielbienie to nielubienie coraz bardziej się pogłębia. Pudelkowe portale mają skandaliczną używkę prześcigając się w wymyślaniu obraźliwych bzdetów w tytułach dominacje na SF przejął pan DO Zapominając ,że leżącego się nie kopie.
    (…)
    Wśród moich długoletnich znajomych kibiców żużla większość odpowiada – ja już na żużel nie chodzę bo z kim mam się utożsamiać z jedno sezonowym zawodnikiem albo z jakim wychowankiem.Ten objazdowy cyrk już mnie kręci.Obecnie co roku słuchając własnych myśli staję przed dylematem czy w tym sezonie dalej będę uczestniczył w tym blamażu.
    P.S. Jak stwierdził w bezpośredniej rozmowie w dalekich latach przeszłych pan J.J. żużel to corrida i ja w niej biorę udział jak się komu nie podoba to niech nie przychodzi. Coraz częściej skłaniam się do tej drugiej części wypowiedzi.

Skomentuj

2 komentarze on Adam Krużyński: Był moment, że kibice przestali nas wspierać
    Tornado
    2 Jun 2019
     2:09pm

    Był taki moment że kibice przestali nas wspierać…
    No to wróćmy do fundamentów -po co i komu jest potrzebny żużlowy klub?
    IMHO dla kibiców a w drugiej lub trzeciej kolejności dla realizacji swoich ambicji.
    Wiedzą o tym we Wrocławiu gdzie kibice nie wybaczyliby zatrudnienia Hancocka, wiedzą w Gorzowie fantastycznie zasilając drużynę SWOIMI juniorami.
    W Toruniu najpierw kibic dostał policzek za czasów RK gdy przyszło oglądać w zespole Golloba. Pozniej następny zgrzyt -Holta za swojaka. Nikt nie zdaje się przejmować opinią tych co płacą za bilety, wszak zarząd wie lepiej. Czy jednak naprawdę tak jest?
    Przypadek Kosciucha pokazuje coś innego, że żużel to nie jest po prostu nastepny biznesowy projekt. Tu trzeba doświadczenia, trenera żyjącego wynikami adeptów, dupogodzin wysiedzianych na stadionie. Wygranych meczy, wniosków z tych przegranych. Także komunikacji z kibcem aby wiedział gdzie podążamy i za co chce płacić.

    Viktor
    3 Jun 2019
     2:09pm

    Częściową genezę tego zagadnienia opisałem już pod felietonem „Toruń zmartchwychwstał! Kościuch utrzymuje Anioły w grze” , ponieważ długich tekstów już się nie chce czytać to może od „To,że jest zdecydowanie mniej kibiców” W toruńskim klubie zapanowała dominacja euforyczna akademicka wrzawa pana mentalnego. Bo jak to inaczej określić bieganie.skakanie do góry opierając się o bandę, całowanie A.K. we włosy na głowie.(odsyłam do przekazu NC+) Zakład publiczny kto będzie wyżej w tabeli. Publiczne pranie brudów zapominając ,że brudy pierze się we własnej pralce. Zapominając ,że liczy się szkolenie,fachowość,cierpliwość,konsolidacja,pomoc, skromność, etyka itd. Raptem menadżerowie stali się alfa-omega od wszystkiego a nigdy nie zaznali dosiąść motocykla żużlowego funkcja trenera została ograniczona do szkolenia młodzieży ale i tutaj trener jest w cieniu tych grzejących się w blasku fleszy. Niezrozumiałe dla mnie jest ,że takie osoby dopuszcza się do publicznych wypowiedzi. Zamiast wszelkie wydarzenia przekazywać autoryzowane przez rzecznika prasowego. Klub nie ma dobrej prasy a wśród kibiców z innych klubów jest nie lubiany ciągnie się to od czasów już podwójnej rejterady to samouwielbienie to nielubienie coraz bardziej się pogłębia. Pudelkowe portale mają skandaliczną używkę prześcigając się w wymyślaniu obraźliwych bzdetów w tytułach dominacje na SF przejął pan DO Zapominając ,że leżącego się nie kopie.
    (…)
    Wśród moich długoletnich znajomych kibiców żużla większość odpowiada – ja już na żużel nie chodzę bo z kim mam się utożsamiać z jedno sezonowym zawodnikiem albo z jakim wychowankiem.Ten objazdowy cyrk już mnie kręci.Obecnie co roku słuchając własnych myśli staję przed dylematem czy w tym sezonie dalej będę uczestniczył w tym blamażu.
    P.S. Jak stwierdził w bezpośredniej rozmowie w dalekich latach przeszłych pan J.J. żużel to corrida i ja w niej biorę udział jak się komu nie podoba to niech nie przychodzi. Coraz częściej skłaniam się do tej drugiej części wypowiedzi.

Skomentuj