W piątek eWinner Apator Toruń pożegnał się z własnymi kibicami zwycięską potyczką z Moje Bermudy Stalą Gorzów. – Wygraliśmy i szkoda, że już kończymy polską ligę. Ktoś jednak musi odpaśc, by ktoś mógł jeździć – przyznał po spotkaniu zawodnik Apatora, Adrian Miedziński.
– Wygraliśmy, choć bez punktu bonusowego i szkoda, że to już ostatni mecz w lidze i kończymy polskie rozgrywki. Ktoś musi odpaść, by ktoś mógł jeździć. Tor był w porządku, to, co mogliśmy zrobić, zostało zrobione w stu procentach, a tor był do walki. Fajnie, że mogliśmy publiczności się pokazać i odjechać kilka ciekawych biegów – powiedział Miedziński w pomeczowej mix zonie.
Na toruńskim torze „szalał” Bartosz Zmarzlik, który nie dość ze tradycyjnie zapisał na swoim koncie pokaźną zdobycz, to jeszcze popisywał się pięknymi szarżami. – Nie wiem, co można byłoby z Bartkiem zrobić, jak z nim jechać… Gdzie się nie spojrzysz, w prawo, w lewo, to on tam już jest i wyprzedza – podsumował jazdę mistrza świata żużlowiec Apatora.
– Co do mojej postawy – sam początek sezonu na pewno łatwy dla mnie nie był. W Toruniu to jeszcze wyglądało, ale nie było najlepiej na innych torach. Było mało sparingów, nie było turniejów i nie było gdzie sprawdzić tego sprzętu. A z ustawieniami na meczach wyjazdowych błądziłem, pomogła mi dopiero liga szwedzka. Tam wskoczyłem na wyższy poziom – przyznał Miedziński jednocześnie nie zdradzając, gdzie będzie startował w przyszłym sezonie.
– Co z przyszłością – po prostu nie wiem. Nie rozmawiałem na ten temat i po prostu nie powiem – podsumował Adrian Miedziński.
Żużel. Badania potwierdziły uraz. Fatalne wieści dla Byków!
Żużel. Wrocławianie pogrążeni w Toruniu! Odrodzony Przedpełski (RELACJA)
Żużel. GKM gromi Unię! Ogromny pech Kołodzieja (RELACJA)
Żużel. Groźny upadek w Grudziądzu! Kontuzja Kołodzieja?
Żużel. Udzielił kolegom wskazówek i podziałało. „Dziękuję, że mnie posłuchali”
Żużel. Protasiewicz szczerze przed derbami: Nie jesteśmy faworytem