Zespół częstochowskiego Eltrox Włókniarza mu już właściwie iluzoryczne szanse na awans do fazy play-off. Najlepszego sezonu nie ma w tym roku Szwed Fredrik Lindgren, który zapewnia jednak, że jego polska drużyna będzie walczyła do końca.
– Porażka z Gorzowem to była dla nas katastrofa. To był kluczowy pojedynek w walce o play-off. Mamy jednak przed sobą jeszcze trzy mecze i teoretyczne wśród nich ten najcięższy, we Wrocławiu. Na pewno się nie poddajemy, nie poddaliśmy i będziemy walczyli do końca. Trzy wygrane dadzą szansę na play-off. Mamy dobry zespół. Problem jest taki, że inne zespoły też mają silne składy. Zawsze ja i koledzy dajemy z siebie wszystko na torze, ale nie zawsze wszystko jak w życiu po prostu wychodzi. Walczymy do końca i zobaczymy gdzie będziemy na koniec sezonu – mówi Szwed dla angielskiego Speedway Stara.
Uczestnik tegorocznego cyklu Grand Prix doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest w tym roku póki co w najwyższej dyspozycji.
– W tym momencie chyba straciłem trochę pewności siebie. Jestem za wolny. Miałem już gorsze i lepsze momenty w swojej karierze. Próbuję wrócić do tego, co najlepsze, ale póki co bezskutecznie. Znaczy to tylko tyle, że muszę jeszcze ciężej pracować, aby ten moment w końcu nadszedł – kontynuuje zawodnik.
Kilka dni temu zawodnik podpisał umowę z zespołem Vastervik, a w najbliższy wtorek wystąpi w indywidualnych mistrzostwach Szwecji na torze w Mallili.
– Na pewno to coś szczególnie miłego – walczyć tytuł mistrza w swoim kraju. W zeszłym sezonie nie startowałem ze względu na pandemię, w 2019 na przeszkodzie stanęła kontuzja. Liczę w tym roku na dobry występ i na to, że moja osoba przyciągnie więcej kibiców na stadion. W Vastervik podpisałem umowę głównie ze względu na moje fantastyczne relacje z menadżerem zespołu, Morganem Anderssonem – dodaje zawodnik Vastervik.
Od 2018 roku zawodnik broni barw częstochowskiego klubu. Lindgren nie ukrywa, że pod Jasną Górą czuje się bardzo dobrze i ma do spłacenia dług… Michałowi Świącikowi.
– Częstochowski klub jest bliski mojemu sercu. Mało kto wie, ale chyba jestem jedynym zawodnikiem, który zrezygnował przed sezonem z części uposażenia, aby pomóc klubowi. Czuję wsparcie od klubu, działaczy i oczywiście prezesa. Mam nadzieję, że będę w stanie to swoimi wynikami odpłacić. Tak dobrze się tu czuję, że wybudowaliśmy dom, który ma być naszą „bazą” podczas sezonu, aby oszczędzić energii na podróżach. Myślę, że miesiące zimowe będziemy spędzali w naszym drugim domu, którym jest Andora – podsumowuje obcokrajowiec zespołu Częstochowy.
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!
Żużel. Huckenbeckowi spodobało się w Grand Prix. „Chcę zostać na dłużej!”