Anglik Jeremy Doncaster to brązowy medalista indywidualnych mistrzostw świata z 1989 roku. Pięciokrotnie zdobywał także medale drużynowych mistrzostw świata ze swoją reprezentacją. Doncaster Należał do tych zawodników, którzy na początku lat 90 ubiegłego wieku jako pierwsi znaleźli angaż w Polsce.
– Jako pierwszy, kontrakt zaoferował mi zespół Unii Tarnów. Pamiętam, że wiedziałem tylko tyle, że Tarnów leży blisko Rosji. Dodatkowo uprzedzono mnie, że spotkania z zespołem z Rzeszowa, to takie polskie derby, jak u nas pojedynki King’s Lynn z Ipswich. Wtedy sponsorem głównym klubu był niejaki człowiek o nazwisku Rolnicki i tak naprawdę, to on mnie ściągnął. Pierwszy sezon w Tarnowie był całkiem dobry. Tarnów miał prosty tor, typowo polski. Jeździł tam także Mitch Shirra. To były dobre czasy. Była niesamowita publiczność, która tłumnie przychodziła w Tarnowie na mecze – wspomina Jeremy Doncaster.
W sezonie 1992 Doncaster wraz z Shirrą przenieśli się do zespołu Victoria Rolnicki Machowa.
– Ten sponsor z tego co pamiętam chyba się pokłócił w Tarnowie i postanowił wybudować własny tor, gdzieś na jakiejś wiosce. Dziś to jest nie do pomyślenia. Co najlepsze, na pierwszy mecz tam przybyła kupa kibiców. Zaproponował nam dobre warunki i z Mitchem tam poszliśmy. Już nie było tak jak w Tarnowie. Zaczęły się z czasem problemy z wypłatami. Dodatkowo nie byłem ściągany na tyle spotkań, ile było zapisanych w kontrakcie. Ponoć i tak było wiadomo, że z moją obecnością przegramy – kontynuuje Doncaster.
Anglik doskonale pamięta, że starał się również jeździć w Polsce na nartach.
– Byliśmy w polskich górach pojeździć na nartach. Do końca życia nie zapomną, jak wtedy było zimno! Strasznie zmarzłem. Pozytywnie wspominam jednak polskie kiełbaski pieczone na ognisku. To było coś – mówi ze śmiechem Anglik.
Doncaster przyznaje że parę rzeczy go w Polsce zaskoczyło. – Na pewno smutne i zarazem śmieszne było to, że w tamtych czasach mieli sposób na obcokrajowców w Polsce. Wyobraź sobie, że płacono niektórym za mecz do tyłu. Znaczy to tyle, że jechałem w niedzielę, ale dopiero jak przyleciałem na następny mecz, to za ten poprzedni mi płacono. Zawsze więc byłem jeden mecz finansowo do tyłu, a Rolnicki miał gwarancję, że przylecę znowu. Raz zostawiłem w Polsce silnik. Przyleciałem ponownie na mecz, a się okazało że silnik był rozbierany. Pytam się klubowego mechanika, po co to robili. Usłyszałem, że chcieli coś posprawdzać, aby był jeszcze lepszy. Pomimo paru dziwnych sytuacji i problemów z wypłatami, starty w Polsce wspominam dobrze – podsumowuje Jeremy Doncaster.
P.S Za tytułowe zdjęcie dziękujemy Panu Robertowi Kużdżałowi
CZYTAJ TAKŻE:
Całkiem przyzwoicie jeździł na żużlu, szczególnie połowa i końcówka lat 80tych była dla niego najbardziej udana. Miał dobry styl jazdy, miło się na Niego patrzyło i jak większość jeźdzców z tamtego okresu był bardzo wszechstronny. To co różni dzisiejszy żużel od tego z czasów Doncastera to wg mnie przede wszystkim liczba zawodników bardzo dobrych/dobrych takich jak: Wigg, Doncaster, Shirra, Tatum, Moranowie, Wiltshire etc. Ta szeroka czołówka zawsze mogła zdobyć medal na IMŚ i była dosyć sporym zagrożeniem dla Największych: Nielsena i Gundersen. Wspaniały okres dla Żużla.
Żużel. Przemiana Jasona Doyle’a. Potwierdzi dobrą formę w Polsce?
Żużel. Wraca żużlowe El Classico! Ma w pamięci szczególne derby
Żużel. Michelsen zdołowany po remisie. Nie zasłania się torem
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem