Baron: Traktowanie Piotrka i Emila było niesprawiedliwe. Życzyłbym sobie, żeby wszyscy zawodnicy zostali (wywiad)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Fogo Unia Leszno ograła RM Solar Falubaz Zielona Góra w rewanżowym starciu półfinałowym i po raz czwarty z rzędu zameldowała się w finale PGE Ekstraligi. Leszczynianie szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę nad rywalami, kontrolowali pojedynek i ostatecznie zakończyli spotkanie bardzo wysokim, 24-punktowym zwycięstwem. Trener mistrzów Polski, Piotr Baron, opowiedział nam o trudach poniedziałkowego spotkania, skomentował decyzję władz ligi o odjechaniu dwóch meczów finałowych w trzy dni, a także podkreślił, że chciałby, aby po sezonie 2020 w Lesznie zostali wszyscy zawodnicy z bieżącego składu.

Fogo Unia wygrywa 57:33 rewanżowy mecz półfinałowy i czwarty raz z rzędu melduje się w finale PGE Ekstraligi. Ten mecz z RM Solar Falubazem faktycznie był tak łatwy, jak wskazuje na to wynik?

Zdecydowanie nie był to łatwy mecz. Po wyniku faktycznie może to wyglądać tak, że odjechaliśmy luźne spotkanie, ale z perspektywy parkingu wyglądało to inaczej. Włożyliśmy w ten mecz dużo pracy, przez deszcz trzeba było sporo pracować nad odpowiednimi przełożeniami. Nie ukrywam, że bardzo baliśmy się tego spotkania. Na finał pracuje się cały rok, a wszystko można zaprzepaścić w jeden wieczór. Na szczęście lepiej od rywali odczytaliśmy warunki torowe i to my pojedziemy o złoto.

Przed meczem mówił Pan, że po opadach ten tor wyglądał inaczej niż ten, do którego jesteście przyzwyczajeni na Smoku. Co więc sprawiło, że Wy spisywaliście się na nim perfekcyjnie, a Falubaz totalnie się pogubił?

Ostatecznie ten tor nie wyszedł taki zły jak nam się pierwotnie wydawało. Długo pracowaliśmy nad tym, żeby był on podobny do tego, który nasi chłopcy dobrze znają. Zresztą mamy w tym roku taką pogodę, że zdarzało się, że nasi zawodnicy trenowali na wilgotnym torze. Te doświadczenia widocznie nam pomogły, a Falubaz nie mógł się odnaleźć.

Po takim spotkaniu z pewnością cieszy Pana postawa wszystkich zawodników. Mam jednak wrażenie, że najwięcej radości przyniósł Bartosz Smektała, który zaliczył pewien dołek formy i, poza udanym starciem z Eltrox Włókniarzem Częstochowa, notował średnie bądź słabe występy…

Ja myślę, że to nie był dołek formy. Bartek potrafi świetnie jeździć. Zarówno w poprzednich sezonach, jak i w tym wiele razy to pokazywał. W tym sezonie też jest bardzo różnie ze sprzętem. Widzimy wielu takich zawodników, którzy jadą bardzo dobrze, a chwilę później obniżają loty. Bartek miał trochę problemów w meczach wyjazdowych. Wiedziałem, że w Lesznie będę mógł na niego liczyć i tak też było.

Z czego wynikają te problemy na wyjazdach? Boryka się z nimi nie tylko Bartosz Smektała, ale też chociażby Janusz Kołodziej.

Przede wszystkim z tego, że zawodnicy jeżdżą głównie u siebie. Taki mamy ten sezon. Gdyby było więcej zawodów i zawodnicy mierzyliby się z bardzo różnymi torami, to te różnice w wynikach u siebie i na wyjeździe nie byłyby tak widoczne.

Oglądając ten mecz można było również odczuć, że po ogłoszeniu decyzji o przedłużeniu umowy z Unią, zdecydowanie lepiej jechało się Piotrowi Pawlickiemu. To Pan zabiegał o to, aby kontrakty z niektórymi zawodnikami ogłosić jeszcze przed tymi kluczowymi meczami?

Nad tym to pracuje zarząd. Po osiągnięciu porozumienia z zawodnikami ogłasza swoje decyzje i tak było w tym przypadku. Muszę przyznać jednak, że bardzo mnie cieszy to, że właśnie tak się stało. Przed sezonem dużo mówiło się o Emilu i Piotrku, że myślą tylko o pieniądzach, a klub dla nich nie bardzo się liczy. W moim odczuciu takie traktowanie było bardzo niesprawiedliwe. Szybkim dogadaniem się z klubem, a także chociażby odpuszczeniem tego piętnastego biegu z Falubazem, w którym też mogli liczyć na fajne pieniądze, pokazali, że nie jest tak, jak spora część ludzi mówi i pisze.

Dość sporym echem odbił się natomiast wywiad Dominika Kubery na antenie Eleven Sports. Zawodnik powiedział, że życie pisze różne scenariusze i nie potwierdził pozostania w Unii. Pan wyobraża sobie przyszłoroczny skład Byków bez Dominika?

Życzyłbym sobie, żeby wszyscy zawodnicy z nami zostali. Chcielibyśmy zachować ten skład, bo widać, że to zestawienie po prostu działa. Wiem, że zarząd nie rozmawiał jeszcze z wszystkimi zawodnikami, ale w ciągu najbliższych tygodni ta sytuacja się wykrystalizuje. Na pewno nie jest powiedziane, że w przyszłorocznym składzie zabraknie Dominika.

A jest możliwa kopia sytuacji z tego roku, kiedy zachowaliście cały skład i w marcu podjęliście decyzję o wypożyczeniu?

Chciałbym, żeby tak było. Wtedy byśmy znów przepracowali ten okres przygotowawczy całą drużyną, a potem zawodnik, który czułby się najgorzej zdecydowałby czy chce zostać wypożyczony. Wiadomo jednak, że nie każdemu taka sytuacja pasuje i trzeba tutaj zrozumieć zawodników. Nikt nie chce mieć przeświadczenia, że może siedzieć na ławce. Powtórzę też, że nikt z obecnego składu nie jest skreślony. Musimy poczekać i zobaczyć jak potoczą się rozmowy.

Piotr Baron (z lewej). Foto: Kamil Woldański

Wiemy już, że finalistę poznacie w niedzielę, a finał odjedziecie w przyszłym tygodniu, w ciągu trzech dni. Pana zdaniem to dobre rozwiązanie?

Kij ma zawsze dwa końce. Z jednej strony jest to dobrze, bo po tym piątkowym meczu nie będzie zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie go. Trzeba się będzie od razu wziąć do pracy i przygotowywać do rewanżu. Z drugiej strony nie będzie czasu na poprawki jak coś w tym pierwszym meczu nie pójdzie. Mamy już taki okres w roku i tak napięty terminarz, że raczej innego rozwiązania nie było.

A Pan wolałby mieć tydzień przerwy i przygotowań czy jechać z marszu?

Jak mam już wybierać, to jechać z marszu. Mamy rytm meczowy, chłopcy troszeczkę teraz jeszcze pojeżdżą w kilku imprezach, bo są jeszcze Mistrzostwa Świata Juniorów czy Grand Prix. Zobaczymy jak to wyjdzie, ale ta krótka przerwa między meczami nie jest złą opcją.

Na koniec zapytam jeszcze o to, co się będzie działo w Lesznie po ewentualnym kolejnym mistrzostwie. Feta zostanie jakoś urozmaicona czy będzie standardowo?

Do myślenia o tej mistrzowskiej fecie to jeszcze daleko. Najpierw musimy te mecze finałowe odjechać. Mamy już minimum srebro, ale w tej chwili nie ma już żadnych kalkulacji. Chcemy kolejnego złota i o nie pojedziemy. O fecie będziemy myśleć potem, jak już uda się wygrać.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

2 komentarze on Baron: Traktowanie Piotrka i Emila było niesprawiedliwe. Życzyłbym sobie, żeby wszyscy zawodnicy zostali (wywiad)
    Szejk z Dhubaju. Dam milion.
    30 Sep 2020
     11:08am

    „Przed sezonem dużo mówiło się o Emilu i Piotrku, że myślą tylko o pieniądzach, a klub dla nich nie bardzo się liczy. W moim odczuciu takie traktowanie było bardzo niesprawiedliwe.”

    Buchachachacha, jasne, jasne.

Skomentuj

2 komentarze on Baron: Traktowanie Piotrka i Emila było niesprawiedliwe. Życzyłbym sobie, żeby wszyscy zawodnicy zostali (wywiad)
    Szejk z Dhubaju. Dam milion.
    30 Sep 2020
     11:08am

    „Przed sezonem dużo mówiło się o Emilu i Piotrku, że myślą tylko o pieniądzach, a klub dla nich nie bardzo się liczy. W moim odczuciu takie traktowanie było bardzo niesprawiedliwe.”

    Buchachachacha, jasne, jasne.

Skomentuj