Martin Smolinski to jeden z najbardziej utytułowanych niemieckich żużlowców w historii. W miniony weekend wywalczył w niemieckim Muhldorf tytuł mistrza świata na długim torze, a jeszcze niedawno jego kariera stała pod wielkim znakiem zapytania. Co więcej za kilka dni do swojej kolekcji może „dorzucić” kolejne złoto.
– Moje biodro ma dopiero rok, więc stary nie jestem – mówi żartobliwie na łamach niemieckiej prasy 38-letni Niemiec. Fakt, iż Smolinski triumfował w Muhldorf pokazuje nie tylko jego klasę jako sportowca, ale wielki hart ducha. Aby zwyciężać na torze w ostatnich latach Niemiec musiał bowiem pokonać liczne przeciwności. W 2019 roku Smolinski złamał obojczyk, rok później w groźnie wyglądającym upadku uszkodził staw biodrowy oraz kość udową.
Po długiej rehabilitacji Niemiec powrócił na tor, ale nie był już tym samym zawodnikiem, który zachwycał kibiców swoją jazdą przed serią kontuzji. Ostatecznie zdecydował się na wstawienie sztucznego biodra. W momencie, kiedy wielu wróżyło mu zakończenie kariery, on postanowił pokazać, że sztuczne biodro może tylko pomóc w osiąganiu satysfakcjonujących wyników.
– W powrocie najważniejsze było zbudowanie zaufania do swojego ciała. Tak, jak musisz mieć zaufanie do swojego motocykla. Musiałem mieć pewność, że wszystkie części mojego ciała do siebie pasują. Kluczowe były dla mnie ubiegłoroczne zawody w Cloppenburgu. Powiedziałem sobie wtedy, że jeśli będę jechał z tyłu, to dam sobie spokój – wspomina na łamach Suddeustche Zeitung.
Po udanych zawodach w Cloppenburgu Niemiec zapomniał o kończeniu kariery, a skupił się na rywalizacji o tytuł mistrza świata na długim torze w sezonie 2023. Misja została zakończona sukcesem parę dni temu. Przed zawodami do prowadzącego w klasyfikacji Chrisa Harrisa tracił dwa punkty.
– Siedziałem w parkingu w swoim boksie. Głos z megafonów był cichy, więc o fakcie, iż Harris nie dostał się do finału i tym samym zostałem mistrzem świata dowiedziałem się ponieważ nagle w boksie pojawili się fotoreporterzy i zaczęli robić mi zdjęcia. Wtedy to do mnie dotarło – kontynuuje żużlowiec.
Urodzony w Monachium zawodnik swój mistrzowski tytuł ma zamiar świętować oficjalnie ze sponsorami i najbliższymi podczas zbliżającego się Oktoberfestu. Kariery kończyć absolutnie nie zamierza. Myślami jest już w Roden, gdzie w najbliższy weekend odbędą się drużynowe mistrzostwa świata na długim torze. Pojawia się zatem szansa na kolejny złoty medal. – Skoro moje biodro ma dopiero rok, to dlaczego mam kończyć ściganie? Do Roden jadę walczyć z kolegami o jak najwyższe cele – kończy Smolnski.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Rehabilituje się 3-4 godziny dziennie. Kiedy powrót juniora Falubazu?
Żużel. Zderzyli się i zaliczyli upadki na ostatnich metrach. Są nowe wieści
Żużel. Ruszają kwalifikacje do przyszłorocznego cyklu SGP! Na starcie zobaczymy trzech Polaków!
Żużel. Krytyka Polaka w Szwecji. Tłumaczył się migreną
Żużel. Czy Stal ma powody do niepokoju? „Proszę osądzać nas dopiero po zakończeniu sezonu”
Żużel. Komu będzie sprzyjał tor w Landshut? „Nie ma opcji, by Zmarzlik powielił występ Golloba sprzed dekad”