Pojedynek Betard Sparty Wrocław z MRGARDEN GKM-em Grudziądz ułożył się idealnie dla gospodarzy. Wrocławianie prowadzili przez całe spotkanie, a na koniec dobili przeciwnika i wyrwali mu punkt bonusowy. Niezadowolony z niedzielnego spotkania może być natomiast Vaclav Milik. Czech po bardzo groźnie wyglądającym upadku z trzeciego wyścigu był osłabiony nie tylko fizycznie, ale również sprzętowo.
Sytuacja z trzeciej gonitwy zmroziła kibiców zgromadzonych na Stadionie Olimpijskim. Milik przeleciał przez kierownicę i upadł na tor po akcji Przemysława Pawlickiego. Jak się okazuje, kraksa skończyła się na strachu i potłuczeniach. – Przed meczem czułem się znacznie lepiej. Na początku mnie wszystko trochę bolało. Mam mocno stłuczoną prawą nogę, ale trzeba jechać dalej – mówił 26-latek w trakcie spotkania.
Po zawodach szeroko komentowano zdecydowany atak Pawlickiego. Wrocławscy kibice gwizdali i obrażali starszego z braci Pawlickich, gdy ten schodził z toru po przeproszeniu Czecha. Pretensji do rywala nie miał natomiast Milik. – Przemek nie przesadził. Chciał po prostu walczyć. Poszedł po krawężniku i trochę go pociągnęło. Oglądałem powtórki i na nich widać, że byliśmy bardzo blisko siebie. Nie widziałem Przemka, upadłem i zaliczyłem dzwon – tłumaczył zawodnik gospodarzy.
Zawodnik Betard Sparty Wrocław w starciu z grudziądzanami nie korzystał już z pomocy sprzętowej Taia Woffindena. Czech jechał na swoich silnikach, ale plany pokrzyżował mu feralny trzeci wyścig. – Jechałem na swoim sprzęcie, ale było bardzo trudno. Po pierwszym biegu nie miałem już motocykla, który był przygotowany na ten mecz. Przerzuciliśmy silnik do drugiego motocykla i na szczęście udało nam się z tym wyrobić. Do tego przyszedł ten deszcz i nie wiedziałem, w którą stronę mam pójść z ustawieniami. Przez cały mecz nie było do końca dobrze – wyjaśniał Milik.
Po meczu z forBET Włókniarzem Częstochowa zawieszony w roli menedżera drużyny został Dariusz Śledź. W trakcie spotkania szkoleniowiec wrocławian przechadzał się po parku maszyn jako jeden z członków załogi Milika. Po meczu żużlowiec z uśmiechem na ustach opowiadał o roli Śledzia w jego teamie. – Trener bardzo dobrze się sprawdził w roli mechanika. Będziemy mieli stałą współpracę do końca sezonu – zakończył żartobliwie Czech.
BARTOSZ RABENDA
„Po meczu z forBET Włókniarzem Częstochowa zawieszony w roli menedżera drużyny został Dariusz Śledź. W trakcie spotkania szkoleniowiec wrocławian przechadzał się po parku maszyn jako jeden z członków załogi Milika.”
– Ile jeszcze tego cwaniactwa we Wrocławiu. Kpina,kpina i jeszcze raz kpina z PGE ekstraligi, regulaminu a gdzie etyka własna ukaranego naigrywanie się z Komisji Orzekającej . Ten skandal wymusza kolejny paragraf do regulaminu o zakazie wchodzenia ukaranego do parkingu to jest chore!!!! To ekstra lipa a nie najlepsza liga świata.
Co do Wrocławia odwodnienie liniowe, drenaż a wystarczyło ,że deszcz trochę popadał a tor zrobił się niebezpieczny przedłużając ramówkę zawodów bo tyle wody było wylane w trakcie zawodów. Proszę nie tłumaczyć ,że był upał. A chwalenie wyliczanie mijanek na tym torze jak tylko kreda niesie a kto odsunie się od kredy chociaż na półtora metra to to traci swoją pozycje. To są mijanki jak Jamróg z Lindbackiem Ponowy powrót do tylko krawężnik tak jak na starym obiekcie a gdzie odwołanie do regulaminu na temat toru. Dramat- szkoda czasu energii i strzępienia ryja .
PRZEMEK ZDJĄŁ NOGĘ Z HAKA, CO SPOWODOWAŁO PROBLEM Z PROWADZENIEM MOTOCYKLA. DLATEGO ŻÓŁTA KARTA JEST SŁUSZNA. TO ŚCIĄGANIE NOGI JEST ZWYCZAJNIE NIEBEZPIECZNE I TUTAJ MIELIŚMY TEGO WYRAŹNY PRZYKŁAD.
A Milik w powtórce gdy skasował Buczka, to gdzie miał prawą nogę ?
ALE CO Z TEGO GDZIE MIAŁ? TO JEST JUŻ KOLEJNA SYTUACJA. NIE BEATYFIKUJĘ PRZECIEŻ MILIKA, TYLKO NAPISAŁEM O BŁĘDZIE PRZEMKA. DLA JASNOŚCI, NIE BYŁO TAM ZŁOŚLIWOŚCI. PO PROSTU BŁĄD JEŹDZIECKI, KTÓRY DOPROWADZIŁ DO WYPADKU. POZDR.
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)
Żużel. Fajfer przyznaje, że popełnił sporo błędów. Teraz zadebiutuje w lubuskich derbach
Żużel. Madsen zły po remisie. „Powinniśmy to kur** wygrać”