Wielu niemieckich fanów szóste miejsce narodowej drużyny w Speedway of Nations odebrało jako duży sukces. Erik Riss nie kryje jednak rozczarowania swoją postawą.
– Na pewno pierwszego dnia spisałem się bardzo słabo i czuję się winny, bo moich punktów, przy doskonałej postawie Kaia, brakowało. Gdybym pojechał normalnie, czyli na poziomie, na który mnie stać, nasz dorobek punktowy byłby zdecydowanie lepszy. Brakowało mi po prostu szybkości na trasie. Czułem, że mam coś z zapłonem i po zawodach przestawialiśmy pewne rzeczy na następny dzień. Podczas kolejnych startów, w niedzielę, było już trochę lepiej, ale dalej nie to, czego oczekiwałem – mówi Riss na łamach niemieckiego tygodnika Speedweek.
Niektórych szóste miejsce wywalczone w Togliatti cieszy. Ale nie wszystkich…
– Jasne, że wielu odebrało to jako nasz sukces i bardzo pozytywne zaskoczenie. Ja jednak czuję rozczarowanie swoim występem i duży niedosyt. Bo uważam, że jestem na tym samym poziomie umiejętności jak Kai Huckenbeck i powinienem zdobyczą punktową jemu równać. Wtedy nasz występ byłby jeszcze lepszy – podsumowuje zawodnik.
Żużel. Wraca żużlowe El Classico! Ma w pamięci szczególne derby
Żużel. Michelsen zdołowany po remisie. Nie zasłania się torem
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)