Tobiasz Musielak na początku sezonu na pewno nie będzie jeździł w Anglii/ fot. J.Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Choć niektórzy prorokowali już, że Tobiasza Musielaka możemy nie zobaczyć w tym sezonie na torze, to zawodnik Orła Łódź wrócił do ścigania i, jak mówi, czuje się świetnie.

Tobiasz Musielak doznał kontuzji w meczu Orła z Unią Tarnów 16 czerwca. – Zerwane więzadła krzyżowe i naderwanie drugiego stopnia pobocznych piszczelowych oraz złamana główka kości strzałkowej… Brzmi średnio, powiem nawet, że dość poważnie – przyznaje dzisiaj zawodnik. Jednak 18 lipca wychowanek Unii Leszno pojechał już w meczu Premiership. – Podczas jazdy ani trochę nie przeszkadza mi to, co mi dolegało – mówi dzisiaj. – Czuję się dobrze, nawet nie odczułem zbytnio 4-tygodniowej przerwy – dodaje.

Każdy żużlowiec po kontuzji chce jak najszybciej wrócić na tor, jednak czasami takie szybkie powroty nie są dobrym pomysłem. – Czy się obawiałem? Raczej nie mogłem się doczekać – śmieje się Musielak. – Dla każdego żużlowca przerwa w startach to strata czasu, nerwów i stres, kiedy dokładnie wróci się na tor. Ja ciężko pracowałem, żeby wrócić szybko – przyznaje.

Tobiasz Musielak szybko wrócił na tor po ostatniej kontuzji

Jak już wspomniał zawodnik, podczas jazdy uraz w ogóle mu nie przeszkadza, ale to nie znaczy, że można o nim całkowicie zapomnieć. – Odczuwam dyskomfort jeszcze w nocy budzę się czasami z bólem, ale codziennie wykonuję ćwiczenia rehabilitacyjne, więc jakby nie daję odpocząć nodze i dlatego te bóle – wyjaśnia.

Tobiasz Musielak nie ukrywa, że zaraz po wypadku sam nie do końca wierzył, że uda mu się tak szybko wrócić. – Doktor Bartek Kacprzak powiedział mi, że za dwa tygodnie wsiądę na motocykl i będę jeździł – wspomina żużlowiec. – Dzień po wypadku, kiedy byłem cały obolały i z gipsem na nodze, te słowa były dla mnie dość górnolotne, jednak z każdym dniem w klinice „Ortomed Sport”, która jest jakieś 600 metrów od stadionu Orła, nabierałem coraz to większego przekonania, że „doki” miał rację. Dwa tygodnie po wypadku mógłbym spokojnie jeździć, ale w Polsce mamy przecież przerwę w ligowych startach, więc zostałem kolejny tydzień w Łodzi i popracowaliśmy jeszcze nad kolanem. Dzisiaj mówię, że jestem zdrowy. Oczywiście moje kolano wymaga rekonstrukcji i już teraz wiem, że wykonam ją tylko i wyłącznie u doktora Bartka Kacprzaka, ale na ten moment trwa sezon. Potrzebuję dużo startów, aby nadrobić stracony czas – podsumowuje Tobiasz Musielak.

MICHAŁ CZAJKA