72-latek wciąż macha flagą. Poważna kontuzja nogi go nie złamała

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W minionym sezonie kierownik startu Włókniarza Częstochowa, Adam Jasiurski, po 45 latach odszedł na sportową emeryturę. Tymczasem stanie przy taśmie dla wielu jest jak narkotyk. W niemieckim Olching królem startu jest… 72-letni Hubert Grunwald. 

Ten starszy wiekiem pan jest legendą klubu w Olching. Od ponad trzydziestu lat nie ma zawodów, w których by jako kierownik startu nie uczestniczył. 

– Mimo mojego wieku nie mogę się z maszyną startować rozstać. Ta praca to wielka przyjemność, satysfakcja, no i obcowanie tuż obok przygotowujących się do startu zawodników – mówi Niemiec. 

Swoją karierę w żużlu rozpoczął od machania chorągiewką na wirażu, a od ponad trzydziestu lat pracuje jako kierownik startu. Pasją do sportu motorowego zaraził też syna, który próbował swoich sił na żużlu. 

– Mam syna Thorstena, który też na torze Olching był aktywny jako początkujący żużlowiec. Zaczynał razem z Martinem Smolinskim, ale Martin doszedł w swojej karierze zdecydowanie dalej – mówi ze śmiechem Grunwald. 

Podeszły wiekiem kierownik startu zdaje sobie sprawę, że niedługo będzie musiał ustąpić miejsca młodszemu następcy. Chwile grozy w swojej pracy na torze przeżył dziesięć lat temu, kiedy to doznał złamania kości piszczelowej oraz strzałkowej.

– To prawda. Była chwila nieuwagi i pociągnęła mnie maszyna startowa dosyć nieszczęśliwie. Obudziłem się dopiero po operacji w szpitalu. Kierowcy aut też mają wypadki i dalej jeżdżą. Ja po tym wypadku też wróciłem – kontynuuje Niemiec. 

Zdaniem kierownika startu praca przy taśmie wymaga perfekcyjnej koncentracji i uwagi. 

– Przez wiele lat doświadczyłem mnóstwa rzeczy. Pracowałem z wieloma sędziami zawodów. Każdy z nich ma swoje upodobania, którym należy się podporządkować. Nasza praca wymaga uwagi i pełnej koncentracji. Bardzo mnie zirytował błąd w liczeniu kierownika podczas Grand Prix Challenge w Gorican, który być może kosztował naszego Martina Smolinskiego udział w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. Ja jeszcze sobie postoję na starcie tyle, ile Bóg da i przejdę na sportowe emeryturę. Zawody będę śledził wtedy zza bandy – kończy Hubert Grunwald.