Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niedawno relacjonowaliśmy dla Was kulisy Grand Prix w niemieckim Teterow. Nie może więc zabraknąć relacji z wycieczki do położonego nieopodal Gustrow, które w sobotę gościło na swoim torze zawodników walczących o tegoroczne indywidualne mistrzostwo Europy. 

 

Tym razem do Niemiec wybraliśmy się w mocno okrojonym redakcyjnym składzie i oczywiście, jak to mamy w zwyczaju, nie pojechaliśmy prosto na żużlowy stadion. Przed wizytą w Gustrow postanowiliśmy odwiedzić bowiem położone na północny wschód miasto Wismar, aby zobaczyć co takiego kryje ono w sobie, iż jego starówka została wpisana na światową listę dziedzictwa UNESCO. Po krótkim spacerze po wspomnianej starówce oraz porcie z czystym sumieniem polecamy kibicom, którzy będą wybierali się kiedyś do Gustrow czy Teterow, „nadłożenie” paru kilometrów, bo naprawdę warto. 

Zabytkowy skarbiec w Wismar

Starówka z zabytkową studnią robi wrażenie, podobnie jak i zbombardowany w połowie kościół mariacki. O zaletach spaceru po zabytkowym porcie z charakterystycznym byłym skarbcem położonym nad uwaga… rzeką również należy wspomnieć. Tym z kolei, którzy często bywają głodni polecamy charakterystyczne nad niemieckim morzem bułki z pieczoną rybą. W porcie Wismar kupuje się je bezpośrednio z zacumowanych tam niewielkich rozmiarów statków. 

Na zwiedzanie jednak za wiele czasu nie było. Po niecałej godzinie jazdy zameldowaliśmy się na stadionie w Gustrow, a raczej na okalającej go łące, która – co warte podkreślenia – służyła za darmowy parking. Z każdą minutą parkujących samochodów przybywało i jak się okazało, same zawody oglądało w granicach pięciu tysięcy kibiców. Jak na warunki niemieckie, frekwencja całkiem przyzwoita. – Fajne, że przyszło tyle ludzi i na frekwencję narzekać nie możemy. Klub w Gustrow po raz kolejny podołał zadaniu i były to fajne zawody, podczas których na brak mijanek narzekać nie mogliśmy – mówił nam po zawodach Karol Lejman z One Sport. Co ciekawe, w Gustrow zostało dosypane nieco nowej nawierzchni i członek temat triumfatora, Janusza Kołodzieja, przyznawał, że miał w związku z tym lekkie obawy. – Różnie ostatnio wygląda to dosypywanie nawierzchni, ale jak widać w Gustrow w stu procentach się to udało i kibice mogli oglądać fajny żużel – dzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami Krzysztof Cegielski. 

Parking przed stadionem w Gustrow zapełniał się w sobotę szybko
Jeden z punktów małej gastronomii
Kasa biletowa na obiekcie w Gustrow

Na kogo stawiali niemieccy fani żużla? Oczywiście na swoich, czyli startującego z „dziką kartą” Michaela Haertela oraz gwiazdę niemieckiego żużla, Kaia Huckenbecka. O ile ten pierwszy pokazał się z dobrej strony, o tyle występ drugiego nieco kibiców rozczarował, choć fani, jak to fani, zawsze swojego ulubieńca usprawiedliwią. – Prawda jest taka, że gdyby nie wykluczenie naszego Hucke w biegu z Berntzonem, to powietrze by z niego nie zeszło i na pewno jechałby w biegu barażowym – mówił nam jeden z niemieckich kibiców, który na zawody przybył z Hamburga. 

Ile należało mieć ze sobą w portfelu, aby spędzić godnie żużlowe popołudnie? Bilety były na pewno tańsze, aniżeli w Teterow podczas Grand Prix. Kto chciał obejrzeć sobotnie zawody, musiał liczyć się z wydatkiem powyżej trzydziestu euro. Piwo wyceniono na cztery euro, z kolei popularny niemiecki bratwurst, czyli pieczona kiełbaska w bułce kosztowała trzy i pół euro. Dużym zainteresowaniem cieszyła się okazjonalna koszulka zawodów, którą można było nabyć za dziesięć euro. 

Okazjonalna koszulka
Pomysłowe graffiti na klubowym kontenerze reklamujące sponsora. lokalną spółdzielnię mieszkaniową

Czy coś nas w Gustrow zaskoczyło? Przyznamy, że tak. Z dużym zdziwieniem przyglądaliśmy się bowiem kibicom, którzy opierali się o barierki bezpieczeństwa, aby móc swoimi telefonami upamiętnić zawody. W Polsce coś takiego jest nie do pomyślenia, w Niemczech jak widać na porządku dziennym. Pytanie tylko, co by się wydarzyło, gdyby nie daj Boże jeden z motocykli przez bandę pofrunął…

– Motocykl przeleci przez ogrodzenie? Chyba Pan żartuje. Ja czegoś takiego na żużlu nie wiedziałem, a tu widać najlepiej, no i można dosłownie poczuć żużel w ustach i we włosach – mówił nam jeden z kibiców trzymający… na rękach małe dziecko. Pomimo betonowej trybuny głównej, nasi sąsiedzi z zachodu w dalszym ciągu kochają plażowe krzesełka, które z dumą rozkładali na najładniejszej trybunie stadionu. Nie zabrakło również w sobotę miejsc dla VIPów. Tymi ostatnimi byli tym razem goście zaproszeni przez jednego ze sponsorów zawodów. Dla nich poza stadionem został postawiony specjalny namiot z cateringiem i pomiędzy nim, a specjalnie przygotowanymi miejscami na trybunie krążyli goście specjalni. 

Krzesełkowa trybuna główna
Kibice fotoreporterzy

Jak można podsumować sobotnie zawody? Najlepiej podsumował je zaprzyjaźniony niemiecki dziennikarz. – No i co, jak widać u nas może być fajny żużel. Tańszy dla kibica od zawodów w Teterow i co najważniejsze, bardziej emocjonujący dla oka kibica. Czekam na kolejne rundy SEC na naszym stadionie – mówił nam kolega po „fachu”. Nic dodać, nic ująć.

Strefa VIP