Żużel. Joanna Cedrych – kobieca wizja żużla: Wyjątkowy rok i atrakcje sezonu ogórkowego

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

„Mógłby już się żużel zacząć” – powiedział ostatnio mój serdeczny kolega z pracy, Krzysztof, żużlofan, częstochowianin. Wy też tak macie? Ledwo się sezon skończy, na stadionach milkną motocykle i człowiek odczuwa jakąś taką dziwną pustkę. 

Wpadłam kilka dni temu do mojego ukochanego Opola, przejeżdżałam koło Ronda im. Jerzego Szczakiela, poszłam zapalić znicz na grobie Mistrza, minęłam spowity mgłą stadion przy ulicy Wschodniej… I poczułam delikatny ścisk w żołądku, bo ten rok był wyjątkowy, bo wróciły wspomnienia z pierwszej transmisji z opolskiego owalu w Motowizji, mojego debiutu w roli gospodarza studia, anegdoty i historie naszych gości. Zatęskniłam, ale tęsknota to piękne uczucie, bo pozwala nam uświadomić sobie jak bardzo kochamy to, za czym tęsknimy. 

Dla nas, dziennikarzy, przerwa między sezonami to taki czas na oddech. Można zwolnić, oczyścić głowę i zebrać pomysły na kolejny rok. Trzeba się wspiąć na wyżyny kreatywności, by wymyślić ciekawe artykuły, wywiady i zapewnić Wam, czytelnikom, fanom czarnego sportu, choć namiastkę takich emocji, jaką dają żużlowe spotkania. Ale to jest też czas, by zrealizować zaplanowane już dawno reportaże, nad którymi nie było czasu się pochylić w trakcie sezonu. Zgłębić wiedzę, poznać zawodników z innej strony, odświeżyć pamięć i wrócić do historycznych starć żużlowych legend.

I właśnie dlatego ja lubię ten „sezon ogórkowy”. Przyznajcie, że też dostarcza nam sporo atrakcji! 

Bardzo oczekiwaliśmy na transferową karuzelę, która w tym okienku kręciła się znacznie szybciej, niż przez ostatnie kilka lat. Wreszcie udało się namówić Artema Lagutę do opuszczenia GKM-u, choć muszę przyznać, że w czarno-czerwonym kevlarze nie jest mu aż tak do twarzy. Z tego powodu łatwiej jest mi się przyzwyczaić do Krzysztofa Buczkowskiego w nowych lubelskich barwach, które przypominają te grudziądzkie. Myślę, że to dobry ruch, „Buczkowi” przyda się zmiana otoczenia, bo to świetny zawodnik, który jeszcze zaskoczy nas swoją jazdą. Z wielkim bólem serc kibiców z Leszna wyjechały młode Byki – Bartosz Smektała i Dominik Kubera, ale to też pewnie wyjdzie im na dobre. Czasem opuszczenie swojego pierwszego pracodawcy to wielki krok w rozwoju. Do podobnego wniosku doszedł też Kacper Woryna, który nie raz zarzekał się, że dopóki w ROW-ie prezesem jest Krzysztof Mrozek, dopóty będzie jeździł w rybnickich barwach. O zmianie pracodawców najwięcej może jednak powiedzieć Martin Vaculik. Oj, jeśli Słowak jeszcze raz powie, że w danym klubie chce zagrzać miejsce na dłużej to nos mu urośnie tak, że nie przeciśnie go przez kask. Spoko Martin, wiemy że lubisz zmieniać kluby, więc już nie musisz nam mydlić oczu przywiązaniem do barw.

Joanna Cedrych. Foto: RzTŻ

O transferach możecie przeczytać wszystko, wszędzie, w licznych artykułach na wielu portalach, więc nie będę się tutaj rozpisywać, ale jako opolanka nie mogę nie wspomnieć oczywiście o Kolejarzu. Brawa należą się działaczom za zatrzymanie Oskara Polisa. Ten chłopak naprawdę potrafi wykorzystać możliwości opolskiego owalu i swoją widowiskową jazdą ściągnie kibiców na stadion. Jego styl jazdy pochwalił nawet sam Egon Muller, więc nie wątpię, że miał sporo ciekawych propozycji. Pod wodzą Piotra Mikołajczaka, z nowymi nabytkami klubu – Jacobem Thorsellem i Andriejem Kudrjaszowem, Kolejarz trzeci rok z rzędu będzie się liczył w walce o awans do eWinner 1. Ligi. Do trzech razy sztuka? 

A jak tylko zamknie się okienko transferowe to zaczną się przewidywania. Ja osobiście nie lubię ustawiać tabeli przed pierwszymi spotkaniami, ale wielu dziennikarzy i ekspertów lubuje się w typowaniu – który zawodnik „odpali” w tym sezonie, komu pomogło odbudowanie się niższej lidze, kto może zaliczyć dołek i przez to pogrążyć swój zespół, jak poradzą sobie juniorzy w roli seniora? Jest kilka odwiecznych pytań, które od paru sezonów nurtują ekspertów i kibiców czarnego sportu – czy Unia Leszno obroni tytuł, a może wreszcie długo wyczekiwane złoto trafi w ręce Sparty Wrocław i pani prezes Krystyny Kloc? Czy GKM wejdzie do playoffów, czy będzie bronił się przed spadkiem? Tematów do gdybania i spekulowania jest mnóstwo – w tej kwestii na pewno nie będziemy się nudzić. Lubię na koniec sezonu zerknąć na te przedsezonowe przewidywania i uśmiechnąć się pod nosem.

Na co możemy liczyć poza transferami? Na m.in. świetne akcje marketingowe promujące czarny sport, dzięki którym mam nadzieję, w przyszłym roku na stadionach lub przed telewizorami zasiądzie jeszcze więcej kibiców. Bartosz Zmarzlik brylujący u „Kuby Wojewódzkiego”, w „Dzień dobry TVN”, czy w „Turbokozaku” – o człowieku, ten sport dawno nie miał takiej reklamy, prawda? Z zaciekawieniem śledzę też jak metanol powoli wypełnia żyły Marcina Gortata, który ostatnio dołączył do naszej żużlowej rodziny i ostatnio nawet dosiadł żużlowego motocykla. Jest kilka osób, które chciałabym zobaczyć na „żużlówce” – może kogoś jeszcze uda się namówić na taki eksperyment? Myślę, że w zimie jeszcze nas ktoś czymś zaskoczy.

Oby nie zaskoczył nas niekontrolowany wzrost liczby zachorowań na COVID-19. Tak wiem, już wszyscy mamy dość tego tematu, ale w aktualnej sytuacji ciężko jest się do niego nie odnieść. Mamy jednak to szczęście, że żużel zaczyna się, gdy kończy się sezon grypowy, więc oby udało nam się ruszyć zgodnie z planem i odjechać wszystkie spotkania. Apeluję więc – noście maseczki, uważajcie na siebie i bliskich, a wkrótce znów będziemy mogli zasiąść na stadionie i podziwiać naszych herosów w kevlarach.

JOANNA CEDRYCH