Janusz Kołodziej w rozmowie z Piotrem Baronem. Foto: Marcin Kubiak, Unia Leszno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Fogo Unia Leszno odniosła kolejne zwycięstwo, przybliżając się do fazy play-off. Co więcej, zakończyła serię 12 zwycięstw Betard Sparty Wrocław. Bohaterem spotkania był Janusz Kołodziej, który skomentował przedłużenie umowy oraz ostatnie wydarzenia w klubie.

 

W mixzone Anita Mazur zapytała Janusza Kołodzieja o kwestię przedłużenia kontraktu. Nawiązała do wypowiedzi sprzed kilku tygodni, kiedy Kołodziej stwierdził, że musi się coś zmienić, aby podpisał umowę. Oczywiście było to nawiązanie do zwolnienia byłego toromistrza, Jana Chorosia.

– Wydaje mi się, że dzisiejszy wynik o tym mówi. Jestem kapitanem i mam swoje funkcję. Moja funkcja jest taka, aby pomagać kolegom z toru. Czasami było to pomocne w sprzęcie, aby dopilnować toru, żeby był taki jak chcemy. Myślę, że widać to po ostatnim meczu z Grudziądzem i dzisiejszych zawodach. Ktoś musi być w tym zły, ale jeśli mamy wygrywać zawody, to niech będę ja zły – stwierdził kapitan Byków.

Ostatnie zmiany w klubie oczywiście musiały wpłynąć na przygotowanie toru. Klub musiał znaleźć kogoś, kto weźmie na swoje barki kwestię przygotowania nawierzchni. Unia się utrzymała, a teraz śmiało myśli o play-offach, bo sytuacja w tabeli wygląda bardzo korzystnie.

– Wiadomo nie jest łatwo, bo uczymy się tego toru. Mamy nowych toromistrzów. Od rana siedzę z chłopakami przy tym torze, po to żeby coś podpowiedzieć, przekazać kolegom. Dzisiaj jeszcze ten deszcz, ale on chyba pomógł. Ja miałem dzisiaj mega stres, że czułem się jak junior. Zależało mi, obroniliśmy się przed spadkiem, zaczęło się myślenie o play-offach. Wiedziałem, że jest to możliwe, mamy cały skład. Brakowało nam odpowiedniego toru, taki jaki jest na treningach. Przy tym deszczu wyszło dobrze, bo fajnie się odmaczał. Wygraliśmy te zawody, cieszymy się – mówił.

W ostatnim spotkaniu z GKM-em Grudziądz Grzegorz Zengota przyznał, że to kapitan Unii Leszno robił tor na spotkanie. Dzięki temu drużyna biało-niebieskich odniosła zwycięstwo z sporą przewagą. Czy to nowa „smykałka” lidera drużyny?

– Ja lubię wyzwania, nie lubię nudy. Problem w tym, że nikt mnie nie chciał dopuścić do traktora czy polewaczki, gdzie normalnie nimi jeżdżę. To jest kolejne moje marzenie spełnione, a jak wygraliśmy to już w ogóle się cieszę. Wiem, że to nie jest prosta sprawa. Doceniam toromistrzów, ale nie każdy rozumie zawodników, bo zawodnicy, jeżdżąc to czują. To jest skomplikowanie, nie jest to takie proste. Tak jak Tony Rickardsson powiedział, żeby dobrze jeździć na żużlu to trzeba jeść ten żużel, iść z nim do toalety – zakończył Kołodziej na antenie Eleven Sports.