Szymon Woźniak, Bartosz Zmarzlik/Foto: Tomasz Przybylski // GESS.PL
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Szymon Woźniak w dobrym stylu wrócił do ligowego ścigania. Wprawdzie jego ekipa nieznacznie przegrała we Wrocławiu, ale indywidualny mistrz Polski z 2017 roku świeżo po kontuzji zdołał dołożyć 9 punktów z bonusem. Zawodnik z Tucholi pozytywnie ocenił swoją postawę i przyznał, że jego występ długo stał pod znakiem zapytania.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Woźniak zaliczył w niedzielę dwa bardzo dobre wyścigi. W biegach pierwszym oraz dziewiątym atomowo wystrzelił spod taśmy i dowiózł pewne „trójki”. W ostatnim starciu wiózł bardzo ważne dwa punkty, ale poradził sobie z nim niezwykle szybki tego dnia Maciej Janowski.

– Mój występ wydaje się całkiem pozytywny. Gdyby tydzień temu ktoś powiedział mi, że zrobię dychę, to brałbym ciemno. Jeszcze tydzień temu droga do mojego występu była bardzo daleka. Na szczęście z poniedziałku na wtorek nastąpił przełomowy moment. Mój stan zdrowia zaczął się mocno poprawiać – mówił Woźniak po zawodach.

– Natłok wszystkich działań i zabiegów zaczął przynosić efekty. To wszystko zaczęło przyspieszać. W piątek potrenowałem, było okay i zdecydowałem się pojechać. Udało się wyjeździć dychę. Jestem z siebie zadowolony, bo równie dobrze mogłem w tym meczu nie jechać – dodawał podopieczny Stanisława Chomskiego.

Żużlowiec dziewięciokrotnych mistrzów Polski był jedynym w talii szkoleniowca, który miał okazję wcześniej jeździć na Stadionie Olimpijskim w roli gospodarza. W latach 2016-2017 zasilał on szeregi Sparty. Woźniak podkreślał, że obiekt we Wrocławiu należy do tych, na których należy nie tylko dobrze wystartować.

– We Wrocławiu trzeba się nastawić i na start i na trasę. Raz, że tor jest tak zbudowany, a dwa, że rywale są zazwyczaj znakomici na dystansie. Wygrany start to nie wszystko. Trzeba mieć szybki motocykl, obierać dobre linie i nie popełniać błędów. Gospodarze mają fantastyczne linie, którymi potrafią wyprzedzać. To są cały czas podobne schematy, które są powielane, ale to nie znaczy, że to jest łatwe w defensywie – podsumował zawodnik.

Warto dodać, że po meczu we Wrocławiu 29-latek wciąż jest drugim najskuteczniejszym jeźdźcem Stalowców. W klasyfikacji wszystkich zawodników PGE Ekstraligi również zajmuje wysokie, ósme miejsce. W tym sezonie zdobywa on średnio 2,125 punktu na bieg.