Gleb Czugunow. fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W niedzielny wieczór Gleb Czugunow zanotował drugi z rzędu dobry występ na Stadionie Olimpijskim. Po sukcesie w meczu z Arged Malesą mówił, że nie jest jeszcze do końca zadowolony ze swojej postawy. Teraz 22-latek był bardzo szybki także na tle znacznie silniejszego rywala – Moje Bermudy Stali Gorzów. Po zawodach żużlowiec żałował, iż nie udało mu się ani razu pokonać Bartosza Zmarzlika, ale cieszył się z końcowego rezultatu.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Czugunow wraz z Maciejem Janowskim wzięli na siebie ciężar liderowania drużynie w starciu z żółto-niebieskimi. Na koncie zawodnika z Saławatu znalazło się 10 punktów oraz dwa bonusy. W ostatnim biegu wprawdzie przyjechał na ostatniej pozycji, ale za sprawą dwóch oczek kapitana wrocławian, spartanie mogli cieszyć się z wygranej.

– Byłem szczęśliwy po tym ostatnim biegu, bo wygraliśmy, ale też dlatego, że udało mi się pojechać w piętnastym wyścigu. Chciałem podziękować naszym kibicom i ich mocno pozdrowić, bo swoim dopingiem bardzo nam pomagali. Fajny dzień, fajne zawody. Byłem szybki, więc mam z czego się cieszyć – mówił nam Czugunow zaraz po spotkaniu.

Prędkość u zawodnika było widać od drugiego wyścigu. Po wykluczeniu Taia Woffindena zdecydowanie ograł on Martina Vaculika oraz Patricka Hansena i dowiózł dla zespołu bardzo ważne trzy punkty.

– Pierwszy bieg był dla mnie trudny, bo miałem nie do końca dopasowany motocykl. Później zrobiliśmy parę korekt i on był mega szybki. Jak masz szybki motocykl, to możesz się bawić. Dzisiaj właśnie tak było – komentował.

22-latek w niedzielę aż czterokrotnie mierzył się z Bartoszem Zmarzlikiem. Dwukrotny mistrz świata wprawdzie za każdym razem okazywał się lepszy, ale musiał się mocno napracować by wyprzedzić Czugunowa. Czy takie pojedynki dają satysfakcję żużlowcowi Betard Sparty?

– Zdecydowanie tak. Bartek jest mega szybki. Żałuję, że nie udało mi się dojechać przed nim, ale jeszcze przyjdzie na to czas – podsumował Gleb Czugunow.