Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W piątek Fogo Unia Leszno przegrała z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa 40:50. Pięć punktów i bonus dla zwycięzców przywiózł wychowanek Byków, Bartosz Smektała, który tym razem na Smoczyku został ciepło przywitany.

 

Tym razem, bo w poprzednim sezonie pojawiały się w kierunku żużlowca gwizdy. – Muszę przyznać, że chciałem podziękować kibicom, bo w zeszłym roku gwizdali tu na stadionie w Lesznie, a dzisiaj już nie. Fajnie zobaczyć tych, dla których długo się ścigało – powiedział w wywiadzie z Tomaszem Lorkiem zawodnik Włókniarza.

Tor w Lesznie był wymagający, zwłaszcza po opadach deszczu, ale jazda w takim błocie to nie „pierwszyzna” dla żużlowca spod Jasnej Góry. – W takich warunkach deszczowych wielokrotnie jeździliśmy w Szwecji, ale tam jest inna nawierzchnia, która pozwala na inne przygotowanie toru po opadach. Po takim deszczu na torze decyduje start i dużo się nie dzieje, a lata spędzone na tym torze nie dają wielkiej przewagi – zaznaczył Bartosz Smektała. – Chciałem wyjechać na próbę toru, żeby sprawdzić tor, ale decyzja sztabu była inna, to powodowało, że się męczyłem – dodał.

Włókniarz zajmie drugie miejsce w ligowej tabeli po rundzie zasadniczej, jest też jedynym zespołem, który pokonał Motor Lublin. – Wszyscy marzymy o medalu, ale oczywiście podchodzimy z pokorą. Przeciwnicy nie śpią, też mierzą wysoko i zobaczymy, co się da zrobić. Będziemy i jesteśmy przygotowani na 110 procent, wszyscy w zespole, bo fajnie się uzupełniamy. Widać, że ta drużyna żyje, jest „ogień”, co przekłada się na wynik – podsumował Smektała.