Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

5 kwietnia 1990 w Żarnovicy na świat przyszedł Martin Vaculik. Czołowy zawodnik PGE Ekstraligi oraz stały uczestnik cyklu Grand Prix świętuje dziś 33. urodziny. Przed Słowakiem ważny sezon, ponieważ to głównie na nim jako nowym kapitanie eBut.pl Stali Gorzów, będzie spoczywać odpowiedzialność za wypełnienie luki po Bartoszu Zmarzliku.

 

Martin Vaculik urodził się 5 kwietnia 1990 roku w Żarnovicy. Już jako 16-latek trafił do polskiej ligi, a konkretnie do KSŻ-u, a potem do KSM-u Krosno, gdzie spędził pierwsze dwa sezony. Następnie przeniósł się do Stali Rzeszów i Wybrzeża Gdańsk. Swój potencjał uwolnił w Unii Tarnów, w której startował w latach 2010-2015. To w niej zdobył swój pierwszy i jak dotąd jedyny złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski w 2012 roku.

Jego przygoda z cyklem Grand Prix rozpoczęła się także w 2012 roku, kiedy zastąpił kontuzjowanego Jarosława Hampela. Słowak zadebiutował w czerwcowej rundzie w Gorzowie Wielkopolskim. Co najlepsze turniej wygrał, pokonując m.in. Tomasza Golloba czy Chrisa Holdera. W kolejnych rundach nie stanął więcej razy na podium, lecz uzyskany wynik sklasyfikował go na 11. pozycji. Rok później startował już jako stały uczestnik cyklu po tym, jak otrzymał od organizatorów dziką kartę. Był to jednak bardzo słaby sezon w jego wykonaniu. W lidze wykręcił średnią biegową 1,464, a w GP zajął odległe 14. miejsce. Na osłodę pozostał jedynie tytuł Indywidualnego Mistrza Europy, który wówczas nie cieszył się tak uznaną renomą jak teraz.

Fot. Jarek Pabijan.

W 2016 roku postanowił zmienić otoczenie i podpisał kontrakt w Toruniu. Napakowany gwiazdami zespół uległ jednak gorzowskiej Stali w finale PGE Ekstraligi. Vaculik także w tym samym sezonie zdołał powrócić do cyklu, poprzez Grand Prix Challenge w Vetlandzie. Martin odszedł wówczas z Torunia, a przeniósł się na dwa lata do Gorzowa. W Grand Prix zajął odpowiednio 9. i 13. miejsce, dokładając do swojego CV kolejne dwa triumfy w Krsko oraz Gorzowie.

W kolejnym sezonie postanowił zamienić Stal na Falubaz, co spotkało się z dezaprobatą gorzowskich fanatyków. Bądź, co bądź odszedł do największego rywala tego klubu. Jednak sportowo się obronił, notując najlepszy sezon w swojej karierze. W Ekstralidze zdobywał średnio 2,319 punktów na bieg, a w Grand Prix początkowo liczył się w walce o złoto, kończąc cykl ostatecznie na piątej pozycji. Kolejny sezon w Falubazie był nieco gorszy, jednakże w GP ponownie wypadł z ósemki i musiał kolejny raz liczyć na przychylność BSI.

Martin Vaculik. Foto: Łukasz Forysiak, Falubaz Zielona Góra

Co ciekawe Martin widocznie polubił województwo Lubuskie, ponieważ po dwóch sezonach spędzonych na plastronie z Myszką Miki, postanowił wrócić do Gorzowa. Tam obok Bartosza Zmarzlika stanowił trzon drużyny, która jednak nie zdołała zdobyć złotego medalu. Bardzo blisko było w 2022 roku, lecz tym razem zwycięski okazał się zespół z Lublina. Kolejne dwa zwycięstwa w rundach Grand Prix dołożył właśnie w 2022. Vaculik triumfował na praskiej Markecie oraz toruńskiej Motoarenie. Nie przybliżyły go one jednak do zdobycia upragnionego medalu IMŚ.

W zbliżającym się sezonie ma być tym, który przejmie pałeczkę po Zmarzliku. Już podczas obozu przygotowawczego został mianowany kapitanem drużyny, więc spoczywa na nim dodatkowa odpowiedzialność. Zawodnik z pewnością wciąż marzy o tytule mistrza świata lub chociażby, którymś z krążków IMŚ. Przy braku rosyjskich zawodników w cyklu sprawa wydaje się jeszcze łatwiejsza, niż w latach poprzednich. Żużlowiec prezentuje od lat bardzo wysoki poziom w lidze, jednakże ciężko jest mu przełożyć tę formę na zawody GP.

Z tego miejsca życzymy Martinowi wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim zdrowia, które u żużlowców jest szczególnie ważne. Všetko najlepšie, Martin!

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE