W meczu inauguracyjnej kolejki eWinner Pierwszej Ligi, drużyna Zdunek Wybrzeża Gdańsk rozgromiła na wyjeździe tarnowską Unię – 55:35. Mocnym ogniwem gości był w tym spotkaniu Jakub Jamróg, zdobywca 11 punktów i dwóch bonusów w pięciu startach. Wychowanek klubu z Tarnowa powrócił na stadion w Mościcach po trzech latach przerwy i trzeba przyznać, że pokazał się z bardzo dobrej strony.
– Trochę dziwnie mi się jeździ w Tarnowie, reprezentując barwy innego klubu. Pomaga mi nieco fakt, że brakuje kibiców, choć z drugiej strony nad tym ubolewam, jednak dzięki temu startuje mi się nieco łatwiej przeciwko dawnej drużynie. Była to trudna decyzja, aby stanąć po przeciwnej stronie barykady i mierzyć się ze swoim macierzystym klubem w jednej lidze. Nie żałuję jednak i jestem bardzo szczęśliwy z powodu faktu, że reprezentuję barwy Zdunek Wybrzeża Gdańsk – powiedział w trakcie meczu, przed kamerami nSport+.
Już w pierwszym wyścigu dnia udowodnił, że nie zapomniał, jak się jeździ na torze w Tarnowie. W drugim podejściu, pomimo gorszego startu, przez cztery okrążenia ambitnie atakował Nielsa Kristiana Iversena w walce o drugie miejsce. Ostatecznie dopiął swego, wyprzedzając Duńczyka po zewnętrznej tuż przed linią mety. Aby zdobyć dwa punkty z bonusem, zawodnik Wybrzeża musiał jednak aż dwukrotnie zaznajomić się z nawierzchnią toru. W pierwszym podejściu upadł po kontakcie z Ernestem Kozą, w powtórce zaś, już po zakończeniu wyścigu zaliczył kolejny upadek, wraz ze wspomnianym Iversenem.
– W pierwszym przypadku zostałem trącony przez Ernesta Kozę i to zrozumiałe, że będę bronił decyzji sędziego o wykluczeniu rywala. Jeśli zaś chodzi o sytuację z Iversenem, to muszę powiedzieć, że nie cierpię, kiedy ktoś tak dojeżdża do płotu. Z pewnością widział, że już któryś raz chcę go wyprzedzić, a mimo to, docisnął mnie do bandy. Wiadomo, że nie jest to wyścig kolarski, jednak nie o taką jazdę chodzi. Szanujmy się na torze, ponieważ jest to początek sezonu – mówił rozgoryczony.
W kolejnych wyścigach wychowanek Unii prezentował się niezwykle solidnie, każdorazowo dowożąc do mety punkty dla swojej nowej drużyny. Prawdziwą klasę pokazał w wyścigu 13, kiedy to początkowo jechał na ostatniej pozycji, jednak najpierw uporał się z Alexandrem Woentinem, by chwilę później wyprzedzić Rohana Tungate’a w identyczny sposób, w jaki uczynił to wcześniej z Iversenem. Swój znakomity występ ukoronował zwycięstwem w ostatniej gonitwie dnia.
Menedżer Eryk Jóźwiak może być bardzo zadowolony z formy swojego podopiecznego. Jeżeli drużyna z Gdańska oraz sam Jamróg będą przez cały sezon prezentować równie dobrą formę, to kto wie? Być może rozbrat rodowitego tarnowianina z rozgrywkami ekstraligowymi potrwa tylko przez rok.
Jordan Tomczyk
Brawo Kuba.Nigdy o Tobie nie zapomnimy.Ten udany występ to dzięki pobytowi w Motorze.U nas każdy jest kimś i każdy marzy o jeździe dla Motoru.Jestesmy dumni z tego.
Jamrog jest jak porcelanowy slonik, ktorego sie dotknie to od razu gleba albo i przez bande przeleci, dobrze, ze nadal jezdzi bez wiekszych kontuzji, pomimo iz upadki ma czesto i bardzo widowiskowe. Na I lige zawodnik b.dobry, w ekstralige jednak tych punktow jakos nie widze.
ps. dzisiaj ta sytuacja z Koza to taki Pedersen Zagar Protasiewicz albo Zmarzlik nawet by nie poczuli a Jamrog spadl z motoru jakby to byl jakis szkolkowicz przed licencja
Żużel. Janowski pojedzie lepszy sezon? Odzyskał pasje do żużla!
Żużel. Miał być remont stadionu, a będzie… aquapark! Kibice wściekli na prezydenta!
Żużel. Hansen mówi o trudach związanych z powrotem na motocykl. „Kompletnie nie czułem siodełka”
Żużel. Czech nie chce być rezerwowym! Ma jasny cel na nowy sezon
Żużel. Mauer ratuje niemiecki żużel? Tak ma wyglądać Bundesliga 2025!
Żużel. Zapadła decyzja w sprawie stadionu Orła! Jest przełom!