Troy Batchelor. Foto: KŻ Orzeł Łódź
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sezonach 2014 i 2015 Troy Batchelor regularnie ścigał się w cyklu Grand Prix, ale ostatnio słychać o nim coraz mniej. Sam zawodnik nie ukrywa, że nie ma obecnie najłatwiejszych momentów, ale się nie poddaje i walczy, aby wrócić do swojej najlepszej dyspozycji.

 

– Najważniejsza dla mnie jest regularna jazda. Ona pozwala mi zachować określoną dyspozycję. Między innymi dlatego zdecydowałem się też na starty we Francji. W ostatnich dwóch sezonach odjechałem chyba dziesięć imprez, a kiedyś taka ilość była dla mnie normą w trzy tygodnie. Niestety, pandemia mocno zmieniła wiele rzeczy, również jeśli chodzi o moją osobę i dyspozycję – mówi Australijczyk na łamach Speedway Stara.

W ostatnich tygodniach nie brakowało w mediach społecznościowych głosów angielskich kibiców, którzy zarzucali zawodnikowi, że jego słaba dyspozycja spowodowana jest chęcią… zbijania średniej biegopunktowej.

– Komentowanie tego nie ma sensu. Na pewno nie zbijam średniej i specjalnie tak nie jeżdżę. Żużel to nie jest praca, że po południu pakujesz narzędzia i idziesz do domu. Żużel wymaga poświęcenia dwadzieścia cztery godziny na dobę. My jako zawodnicy mamy płacone za punkty, a nie ze wożenie zer i warto o tym pamiętać. Mam nadzieję, że coraz większa liczba startów pozwoli mi na to, aby moja forma wkrótce poszła do góry – podsumowuje Batchelor.