Brady Kurtz. Foto: KŻ Orzeł Łódź
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Święta Wielkanocne to czas, w którym tradycyjnie obsypujemy się prezentami. Taki też prezent otrzymali kibice żużlowi w Gnieźnie oraz Łodzi w postaci niedzielnego spotkania tych drużyn przy „W25” w Pierwszej Stolicy Polski. Spotkanie zakończyło się zaskakująco wysoką wygraną gości – 55:35.

 

To było pierwsze spotkanie łodzian pod wodzą nowego sztabu trenerskiego, którego skład ogłoszono w środę. Michał Widera i Piotr Świderski zastąpili na tym stanowisku Adama Skórnickiego, który z kolei objął stanowisko w drugoligowym Metalice Recycling Kolejarzu Rawicz. Michał Widera, który pełni rolę głównego szkoleniowca, znany był z kariery na torach lodowych, a jako trener pod swoimi skrzydłami miał m.in. zespoły z Rzeszowa, Ostrowa Wlkp. czy Krakowa, działał także na rzecz powrotu Śląska Świętochłowice na żużlową mapę. Piotr Świderski ma za to przetarcie zawodnicze w obu klubach – w 2013 roku zdobywał punkty dla ówczesnej Lechmy Startu Gniezno podczas występów tego zespołu w żużlowej Ekstralidze. Cztery lata później został członkiem ekipy z Łodzi. Jako trener pracował w takich klubach jak ROW Rybnik czy Włókniarz Częstochowa.

W ciągu ostatnich kilku lat zespoły z Gniezna i Łodzi spotykały się na pierwszoligowych frontach regularnie, z wyjątkiem sezonu 2016, kiedy zespołu z Gniezna nie było w ligowej rywalizacji, oraz rok później, kiedy Orzeł ścigał się w pierwszej, a Start w drugiej lidze. Od 2015 roku zespoły spotkały się dziesięć razy, z czego tylko dwa spotkania skończyły się remisami. Pięć razy górą byli gnieźnianie, a trzy mecze skończyły się zwycięstwem łodzian. Gnieźnieński tor to dla łodzian swoista twierdza nie do zdobycia – od 2015 roku nie wygrali tam żadnego spotkania, za to ponieśli dwie dotkliwe porażki: 31:59 w ubiegłym roku i 31:58 w 2018.

Gnieźnianie przystępowali do meczu po remisie w Zielonej Górze w pierwszej kolejce, który był dla nich sukcesem. Dla łodzian było to z kolei pierwsze spotkanie po odwołaniu ich ubiegłotygodniowej potyczki z ROW-em Rybnik. Choć śmigus-dyngus dopiero jutro, łodzianie rozpoczęli lanie (przeciwnika) już dzisiaj. W czasie dwóch pierwszych biegów gnieźnieńscy kibice przecierali oczy ze zdziwienia, bowiem ich ulubieńcy przegrali je w stosunku 1:5, wobec czego po dwóch wyścigach wynik wynosił 2:10. Już w pierwszym wyścigu Niels Kristian Iversen zaprezentował atomowy start, który później pokazywali również wszyscy jego koledzy z drużyny. Stał się on znakiem rozpoznawczym zespołu ze stolicy polskiego włókiennictwa.

Bieg juniorski miał aż trzy odsłony. W pierwszym podejściu, które przerwano dopiero na drugim łuku, sędzia dopatrzył się nierównego startu ze strony Mateusza Dula. Już po podniesieniu w górę czerwonych chorągiewek niegroźnie upadł Marcel Studziński, który okazał się zdolny do jazdy i mógł wystąpić w powtórce. W drugiej próbie tuż po starcie po solidnej przepychance między Studzińskim i Mateuszem Dulem, ten drugi wylądował na torze po potraktowaniu nogą przez reprezentanta gospodarzy. Jadący tuż za nimi Czapla nie miał wyjścia i musiał położyć motocykl, by nie wpaść w kolegów. W trzecim podejściu ponownie oglądaliśmy pod taśmą całą czwórkę. Spod taśmy wystrzelił Dul, dołączył do niego Grygolec i wszystko stało się jasne.

Kolejne biegi pierwszej serii to nadal koncert gości, którzy w czwartym biegu znów wygrali 5:1. Czy na stadionie w Gnieźnie zamiast wyników pokazywano godzinę? Czy popsuły się zegary? Nie, 6:18, 8:22, 11:25, 14:28 to nie godzina na obiekcie, a rozmiary rosnącej przewagi gości. Ci wyglądali, jakby startowali na swoim obiekcie. Ich imponujące starty spod taśmy mogły budzić respekt. Jedynym, który był w stanie nawiązać z nimi walkę, był Michael Jepsen Jensen. – Koncentracja, spokój i po prostu jedziemy do przodu – oświadczył ze spokojem Aleksander Grygolec.

– Tor jest twardszy niż zwykle – zauważył natomiast Michael Jepsen Jensen podczas wywiadu na antenie Canal+Sport 5. Być może to był klucz do porażki gnieźnieńskiego zespołu, która stała się faktem już po dwunastym wyścigu, po którym na koncie łodzian było już 46 punktów. O 23:43, czyli po jedenastym wyścigu, zadzwonił budzik Oskara Fajfera. Gnieźnianin przebudził się po dwóch nieudanych startach i na jego konto wpadła pierwsza trójka. Niestety dla gnieźnian było już za późno na odwrócenie losów meczu. W trzynastym biegu znów ze startu najlepiej wyszedł reprezentant biało-niebieskich, jednak na drugim łuku, po kontakcie z Brady Kurtzem, upadł Szymon Szlauderbach. Reprezentant czerwono-czarnych wykluczony z powtórki.

W biegach nominowanych ze strony gnieźnian dwa razy pojechał Oskar Fajfer, oprócz niego Michael Jepsen Jensen, czyli dwie nadzieje gospodarzy, oraz Szymon Szlauderbach, który zyskał szansę do kolejnego startu i budowania doświadczenia. Oskar Fajfer pokazał, że znalazł sposób na gości. Podobnie było w biegu piętnastym, w którym pokonał rywali. Ostateczny wynik rywalizacji to 35:55. Rezultat daje do myślenia nie tylko gnieźnianom, ale i… faworytom z Zielonej Góry. W pierwszej kolejce arcytrudną przeprawę ze słabym dziś Aforti Startem mieli bowiem żużlowcy Stelmet Falubazu.

2. kolejka eWinner 1.ligi żużlowej

Aforti Start Gniezno-Orzeł Łódź 35:55

Aforti Start: Ernest Koza 1+1 (0,1*,-,-), Szymon Szlauderbach 5 (1,2,2,0,w,0), Oskar Fajfer 12 (1,0,2,3,3,3), Peter Kildemand 4+1 (0,2,1*,1,-), Michael Jepsen Jensen 12+1 (3,3,2,1*,2,1), Mikołaj Czapla 0 (0,0,0), Marcel Studziński 1 (1,0,0), Philip Hellström-Bängs NS

Orzeł Łódź: Luke Becker 6+2 (2*,2,0,2*), Norbert Kościuch 10+1 (2,1*,3,2,2), Niels Kristian Iversen 9+1 (3,3,1,1,1*), Marcin Nowak 10 (3,1,3,3,0), Brady Kurtz 12+1 (1*,3,3,3,2), Aleksander Grygolec 5+1 (3,2*,0), Mateusz Dul 3+2 (2*,0,1*), Nikodem Bartoch NS

Bieg po biegu:

1. IVERSEN, Becker, Fajfer, Koza 1:5

2. GRYGOLEC, Dul, Studziński, Czapla 1:5 (2:10)

3. JEPSEN JENSEN, Kościuch, Kurtz, Kildemand 3:3 (5:13)

4. NOWAK, Grygolec, Szlauderbach, Czapla 1:5 (6:18)

5. IVERSEN, Kildemand, Nowak, Fajfer 2:4 (8:22)

6. JEPSEN JENSEN, Becker, Kościuch, Studziński 3:3 (11:25)

7. KURTZ, Szlauderbach, Koza, Dul 3:3 (14:28)

8. NOWAK, Jepsen Jensen, Iversen, Czapla 2:4 (16:32)

9. KOŚCIUCH, Szlauderbach, Jepsen Jensen, Becker 3:3 (19:35)

10. KURTZ, Fajfer, Kildemand, Grygolec 3:3 (22:38)

11. NOWAK, Becker, Kildemand, Szlauderbach 1:5 (23:43)

12. FAJFER, Kościuch, Dul, Studziński 3:3 (26:46)

13.  KURTZ, Jepsen Jensen, Iversen, Szlauderbach (w) 2:4 (28:50)

14. FAJFER, Kościuch, Iversen, Szlauderbach 3:3 (31:53)

15. FAJFER, Kurtz, Jepsen Jensen, Nowak 4:2 (35:55)

Sędziował: Remigiusz Substyk