Żużel. Stefan Deser. Uczeń Plecha i Lantenhammera. Niemiecki mistrz Argentyny (WYWIAD)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W Argentynie trwają indywidualne mistrzostwa kraju na żużlu. Wśród uczestników jest Niemiec, Mario Niedermeier. Niemieckim zawodnikiem, który przecierał argentyńskie szlaki był nie kto inny jak Stefan Deser, od lat mieszkający w Argentynie. O naukach u Zenona Plecha i Otto Lantenhammera w poniższej rozmowie z byłym mistrzem południowo-amerykańskiego państwa.

 

Stefan, powiedz na początek jak to się stało, że zostałeś żużlowcem?

Najkrócej można ująć to w ten sposób, że zawsze ciągnęło mnie do motocykli. W młodości byłem nieco szalony i nie ukrywam, ciągnęło mnie do ryzykownej jazdy bez hamulców. Spróbowałem zatem jazdy na motocyklu żużlowym i tak już potem zostało. Zaczynałem w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, jeszcze na motocyklu marki JAP. 

W swojej karierze ścigałeś się na żużlu klasycznym. Brałeś również udział w zawodach trawiastych i tych na długim torze. Co z perspektywy lat uważasz za swój największy sukces?

Jeśli chodzi o żużel klasyczny, to na pewno trzecie miejsce w finale indywidualnych mistrzostw Niemiec w 1983 roku. Na torze w Landshut przegrałem wtedy tylko z Mullerem i Maierem. Obaj byli wówczas naprawdę klasowymi zawodnikami. Na długim torze dwa razy odpadłem w półfinale indywidualnych mistrzostw świata. 

Swoje miejsce w historii żużla jednak masz. To Ty byłeś  pierwszym niemieckim zawodnikiem, który wywalczył tytuł indywidualnego mistrza Argentyny. To dzięki Tobie również inni niemieccy zawodnicy mogli ścigać się w Argentynie?

Dokładnie tak. W pewnym momencie nadarzyła się okazja, aby wyjechać i się pościgać w Argentynie. Bez namysłu z zaproszenia skorzystałem. Po mnie i za moją namową przybywali tutaj kolejni. Dwukrotnie w swojej karierze triumfowałem w mistrzostwach i na pewno jest to też jakiś sukces. Wtedy u nas w Argentynie żużel wyglądał nieco inaczej. 

Inaczej, czyli?

Wydaje mi się, a raczej jestem przekonany, że ponad trzydzieści lat temu poziom był wyższy. Startowali w mistrzostwach Argentyny bardziej utytułowani zawodnicy i tym samym poziom sportowy był wyższy. Pamiętaj, że tu choćby ścigał się Armando Castagna, który był doskonałym zawodnikiem. Było na stadionach więcej publiczności i generalnie zainteresowanie żużlem było większe, aniżeli jest dzisiaj. 

Twoim zdaniem, co należy robić, aby żużel w Argentynie ponownie się rozwijał?

Po pierwsze na pewno należy jak najszerzej ten sport promować, aby zainteresować nim ludzi oraz potencjalnych sponsorów. Nie ukrywam, że jak obserwuję podejście do tego sportu dzisiaj, to uważam, że tutejsi zawodnicy powinni mieć więcej dyscypliny. Bez niej sukcesów się nie osiągnie. 

Stefan Deser ( w środku)

Od wielu lat dzielisz swoje życie pomiędzy Niemcy i Argentynę. Czujesz się zatem bardziej obywatelem Argentyny czy Niemiec?

(śmiech- dop.red.). Faktycznie tak to moje życie wygląda. Argentyna stała się moim drugim domem, choć w ostatnich latach przebywam tu pomiędzy listopadem a marcem i gdy w Europie nastaje wiosna, to wracam do Niemiec. Na pewno na plus Argentyny przemawia pogoda i fakt, iż tutaj życie biegnie spokojniej. Nie ma takiego stresu dnia codziennego.

Jesteś jednym z niewielu zawodników, który może się pochwalić odbytą „nauką” u samego Otto Lantenhammera…

To prawda. Miałem okazję pracować u Otto Lantenhammera między innymi z Marcelem Gerhardem oraz Georgiem Hackiem. Jak doskonałym fachowcem jest Lantenhammer nikomu, kto zna sport żużlowy, mówić nie trzeba. Sporo się u niego nauczyłem, jeśli chodzi o przygotowanie motocykli. 

Mieszkasz w Argentynie. Jak słyszysz „Polska”, to jakie masz skojarzenia?

Te pierwsze to oczywiście Zenon Plech i Gdańsk. W 1982 roku wraz z zespołem Landshut byliśmy w Gdańsku na zaproszenie Zenona Plecha. Trenowaliśmy parę dni na torze tamtejszego klubu. Jak doskonałym zawodnikiem był Zenon Plech wszyscy wiemy. Można było tylko podpatrywać jego jazdę na torze i się uczyć. Drugie skojarzenie to już czasy obecneBartosz Zmarzlik, dwukrotny mistrz świata. Jeśli dwa razy zostaje się najlepszym zawodnikiem na świecie, to ten fakt mówi sam za siebie. 

No właśnie. Interesuje mnie czy jako fani żużla mieszkający w Argentynie macie sposobność śledzenia rozgrywek w Europie?

Nie ma z tym najmniejszego problemu. Najczęściej oglądamy żużel z Europy w internecie. 

Ze swoim żużlowym doświadczeniem mógłbyś sporo pomóc w rozwoju argentyńskiego żużla?

Być może i tak. Dzisiaj jestem już jednak tylko biernym obserwatorem. Nie angażuję się w żadną żużlową działalność w Argentynie. Od tego są młodsi (śmiech -dop.red).

Tego pytania na koniec nie może zabraknąć. Kto był lepszym zawodnikiem w historii niemieckiego żużla, Muller czy Maier?

Obaj byli doskonali. Jeśli ja mam wybierać, to dla mnie tym najlepszym był zdecydowanie Egon Muller. 

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również. 

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA

Podziękowania za pomoc w rozmowie dla Holgera Lunda