Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nie najlepszy weekend ma być może prezes ROW-u Rybnik, Krzysztof Mrozek. Jego podopieczni przegrali w piątek sparing z ostrowską drużyną U-24, a sprawa meczu szybko nie ucichnie. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, potyczka z zespołem Arged Malesy najprawdopodobniej nie została zgłoszona do żużlowej centrali.

– Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam tej informacji. W najbliższych dniach będziemy badali okoliczności rozegrania meczu w Rybniku. Brak zgłoszenia spotkania to rzadkość – mówi nam jeden z przedstawicieli żużlowej centrali. 

Jeśli sparing faktycznie nie został zgłoszony, będzie znaczyło to tylko tyle, iż klub nie przestrzega obowiązującego regulaminu sportu żużlowego i będzie musiał się liczyć z karą nałożoną przez centralę. Informacji nie udało nam się potwierdzić u prezesa rybnickiego klubu, który jest dla nas nieosiągalny. 

– Nie chce mi się wierzyć, że sparing nie został zgłoszony, choćby ze względów bezpieczeństwa. Jeśli jednak tak faktycznie było, to świadczy to już tragicznie o klubie. Tego nie musi zgłaszać oczywiście prezes, ale osoby zaangażowane w pracę klubu. Tu do Krzyśka nie można mieć pretensji. Powinien mieć ludzi od tego. Problem jest taki, że większość z tych osób z klubu „uciekła”. Mnie bardziej boli fakt, iż klub prowadzi tak doskonałą politykę medialną i sponsorską, iż nawet nie podziękował juniorowi, który skończył karierę za okres wspólnej pracy. Jak się patrzy na inne kluby, choćby drugoligowe, a nasz Rybnik to się serce kraje. Jak można ogłosić, że na mecz kontrolny wchodzą posiadacze karnetów? Mrozek powinien uczyć się marketingu od podstaw. Tu już atmosfera jest taka, że mamy obawy, iż zamiast czerwcowych, hucznych obchodów będzie smutna stypa. Co do sparingu, to tylko sparing aczkolwiek młodzież Ostrowa pojechała bardzo ładnie. Kibiców prezes uspokoi tym, że to testmecz i się zawodnicy dopiero „docierali”. W najgorszym wypadku przeczytamy na zaprzyjaźnionym z prezesem portalu, iż porażka to element marketingu, a ja chętnie bym przeczytał, ile wpływów jest od sponsorów, a ilu z nich odeszło – mówi nam ze śmiechem  jedna z osób związanych w przeszłości z ROW Rybnik. 

Co ciekawe, biletem wstępu na „sparing” ostatecznie, po kilku publikacjach prasowych, był klubowy kubek w cenie 20 złotych, który zastąpił normalny bilet. – Moim zdaniem ten cały cyrk był po to, aby nie było imprezy masowej, która wiąże się z kosztami. Ochrona, zabezpieczenie i inne rzeczy. Najlepsze jest to, że w była jedna kasa z kubkami, tak więc chyba już z obsadą kas jest kiepsko – śmieje się na koniec nasz rozmówca.