Żużel. Rafael Wojciechowski: Wszyscy zawodnicy Startu są już zdrowi. Przerwanie meczu w Ostrowie jedyną słuszną decyzją

Rafael Wojciechowski. Foto: Start Gniezno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przed rozpoczęciem tegorocznego sezonu ligowego pojawiały się obawy, że ze względu na pandemię koronawirusa może dochodzić do masowego przekładania poszczególnych spotkań. Niestety, póki co scenariusz ten potwierdza się, choć trzeba przyznać, że poza samym wirusem, wpływ na taki stan rzeczy ma w dużej mierze niepewna, wiosenna aura. Jedną z drużyn, które wciąż nie mają za sobą żadnego w pełni rozegranego meczu jest Aforti Start Gniezno.

Mało brakowało, a gnieźnianie odjechaliby już w tym roku swoje inauguracyjne zawody. Niestety, mecz z ich udziałem na torze w Ostrowie Wielkopolskim został przerwany po zaledwie pięciu biegach, a to za mało, aby zaliczyć końcowy rezultat (16:14 na korzyść Arged Malesy). Ciężko jest wyciągać daleko idące wnioski na podstawie kilku rozegranych wyścigów, jednak menedżer Startu Gniezno, Rafael Wojciechowski przyznaje, że ma już swoje pierwsze przemyślenia.

– Mam swoje wnioski po tych kilku rozegranych biegach, jednak póki co zostawię je dla siebie. Okazało się, że ostrowski tor nie był tak twardy, jak nam się początkowo wydawało podczas obchodu. Z tego też względu, blisko półtoragodzinne opady deszczu mocno go rozmiękczyły. Zmianie uległa również nawierzchnia na polach startowych, co początkowo nas zaskoczyło, jednak po dwóch pierwszych biegach dokonaliśmy odpowiednich korekt w ustawieniach, co szybko dało wymierny efekt – mówi.

Podczas transmisji telewizyjnej komentatorzy zastanawiali się, czy jest sens kontynuowania wspomnianych zawodów. Rafael Wojciechowski twierdzi, że decyzja o ich przerwaniu i przełożeniu na inny termin była jak najbardziej słuszna.

– Uważam, że odwołanie tamtych zawodów było jedyną, słuszną decyzją. Co do tego była raczej pełna zgodność w parku maszyn. Oczywiście, istniała szansa na to, by rozegrać te osiem wymaganych wyścigów, jednak w moim odczuciu mógłby wówczas paść dość loteryjny rezultat. Poza tym jestem zdania, że o końcowym wyniku powinno rozstrzygać piętnaście biegów – zaznacza.

Start Gniezno miał pierwotnie zainaugurować rozgrywki ligowe na własnym torze, pojedynkiem przeciwko ekipie Orła Łódź. Niestety, wówczas na przeszkodzie stanął koronawirus, którego doświadczyło kilku gnieźnieńskich zawodników. Na szczęście, wszyscy są już w pełni zdrowi i gotowi do rywalizacji w rozgrywkach pierwszoligowych.

– Nie będę zdradzał, którzy żużlowcy konkretnie zachorowali, ponieważ jest to objęte tajemnicą lekarską. Poza tym, wirusa złapali nie tylko sami zawodnicy, ale również i mechanicy. Na szczęście, wszyscy przeszli tę chorobę praktycznie bezobjawowo i wygląda na to, że nie powinna odbić się negatywnie na formie naszych reprezentantów – ujawnia menedżer Startu.

W najbliższym czasie drużyna Startu Gniezno będzie musiała nadrobić również pozostałe zaległości z początku sezonu. Gnieźnianie rozegrają aż cztery mecze na przestrzeni zaledwie dziewięciu dni. Zmierzą się kolejno z Unią Tarnów (26 kwietnia – wyjazd), Orłem Łódź (29 kwietnia – dom), Arged Malesą Ostrów (3 maja – wyjazd) oraz Zdunek Wybrzeżem Gdańsk (4 maja – dom). Menedżer czerwono-czarnych zapowiada pełną gotowość swoich podopiecznych na kilkudniowy maraton.

– Nie stanowi to dla nas żadnego problemu. W ostatnich dniach też mieliśmy rozegrać aż trzy spotkania na przestrzeni zaledwie tygodnia i byliśmy na to w pełni gotowi. Poza tym, zawodnicy Startu łapią rytm jazdy, ponieważ rozpoczynają się powoli rozgrywki w Danii, ćwierćfinały Indywidualnych Mistrzostw Polski, a także Drużynowe Mistrzostwa Polski Juniorów, dlatego będziemy odpowiednio przygotowani do pierwszego meczu, a w jakiej dyspozycji jesteśmy, to się dopiero okaże – zaznacza Wojciechowski.

Rozmawiał i opracował JORDAN TOMCZYK