Żużel. Pojechali Po Bandzie (4): Grigorij Łaguta dał nadzieję częstochowskim kibicom

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W przerwie zimowej, dla wszystkich spragnionych żużla wspominamy najpiękniejsze akcje Speedway’a minionych lat. W tym celu musimy cofnąć się do 2013 roku, aby pamięcią sięgnąć do półfinałowego meczu pomiędzy Włókniarzem Częstochowa z Unibaxem Toruń.

Mamy dzień 8 września 2013 roku, z nieba lał się żar, ale to wcale nie temperatura otoczenia rozgrzała wszystkich kibiców czarnego sportu do czerwoności. W fazie play-off częstochowianie rywalizowali z ekipą z Torunia. Pierwszy pojedynek, rozegrany na Motoarenie zakończył się wynikiem 49:41 dla gospodarzy. Lwy straciły w nim Emila Sajfutdinowa, który zanotował katastrofalny upadek, kończący jego sezon. Odrobienie strat z pierwszego meczu wydawało się być „mission impossible”.

Na początku rewanżowego spotkania częstochowianie stracili jeszcze Rafała Szombierskiego. Zawodnik miejscowych otrzymał czerwoną kartkę za symulowany upadek. Oznaczało to jego wykluczenie do końca zawodów. W Częstochowie już prawie nikt nie wierzył w cud.

Po 13 wyścigach na tablicy wyników widniało 39:39, a więc miejscowi potrzebowali dwóch podwójnych zwycięstw, aby awansować do finału (zajmowali wyższą pozycję po rundzie zasadniczej, a więc przy remisie w dwumeczu to właśnie Włókniarz znalazłby się w finale).

Do pierwszego z biegów nominowanych gospodarze desygnowali rewelacyjnego tego dnia Artura Czaję oraz Grigorija Łagutę. Torunian reprezentował Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski. Taśma poszła w górę! Czaja zrobił swoje i wyszedł na prowadzenie, jednak za jego plecami znalazła się dwójka przyjezdnych. Grisza Łaguta systematycznie napędzał się po częstochowskim owalu i tylko w sobie znany sposób, pod koniec trzeciego okrążenia wjechał pomiędzy dwójkę Aniołów i wprawił komplet publiczności w szaleńczą euforię (niektórzy kibice pospadali z krzeseł). Oto odżyła nadzieja na zwycięstwo i upragniony finał.

Marzenia legły w gruzach w dramatyczny sposób. W powtórce 15. wyścigu, po wykluczeniu Tomasza Golloba Michael Jepsen Jensen zamknął Darcy’ego Warda. Australijczyk nie utrzymał nerwów na wodzy i jego motocykl postawiło w szczycie łuku. Tym samym spadł na trzecią pozycję, a na drugiej znalazł się Rune Holta. Częstochowa oszalała z radości, która za kilkanaście sekund zamieniła się w rozpacz. Rune Holta, na prostej startowej, rozpoczynając ostatnie okrążenie zanotował defekt motocykla. Wyścig zakończył się rezultatem 3:2 dla gospodarzy, a cały mecz 47:42. Do finału awansowała drużyna z Torunia.

SEBASTIAN SIREK

3 komentarze on Żużel. Pojechali Po Bandzie (4): Grigorij Łaguta dał nadzieję częstochowskim kibicom
    R2R
    9 Dec 2020
     4:18am

    Ten mecz i dzień zapadł mi w pamięć. Byłem. Pamiętam. Poźniej tego wieczoru kiedy tłum rozszedł się do domów, miałem sposobność spotkać jednego z zawodników 'biorących’ udział w tym meczu i wysłuchałem nieco historii o tym, jak wygląda żużel, kierownictwo klubu, wygrywanie lub przegrywanie meczów, drużyna i klimat w niej od środka w obecnych czasach i….szczeńka mi opadła. Od tamtej długiej nocy zmieniłem całkowicie postrzeganie tego sportu.

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      9 Dec 2020
       4:43pm

      Czytam i czytam i oczekuje pewnych wspomnień, jakiejś historii.
      W zamian usłyszałem: Wiem ale nie powiem.
      „szczeńka mi opadła”. ㋡

        R2R
        9 Dec 2020
         10:41pm

        Ale to żadna wielka tajemnica. Chłopak się zwyczajnie wygadał, że sprawy nie wyglądają tak kolorowo, jak kibice je widzą. Nie chciało mi się wierzyć wedle jego słów w pazerność nie ktorych zawodników, głupotę i krótkowzroczność nie ktorych działaczy, więc myślalem że to trochę naciągana historia, ale wiele z tego szamba wypłynęło na powierzchnię już nie cały rok później od omawianego tu meczu. Myślałem że facet zmyśla, bo mu mecz nie wyszedł, ale chyba każdy pamięta jak potoczył się sezon 2014 i jego finał dla jednej z dwóch ekip o których tu mowa.

Skomentuj

3 komentarze on Żużel. Pojechali Po Bandzie (4): Grigorij Łaguta dał nadzieję częstochowskim kibicom
    R2R
    9 Dec 2020
     4:18am

    Ten mecz i dzień zapadł mi w pamięć. Byłem. Pamiętam. Poźniej tego wieczoru kiedy tłum rozszedł się do domów, miałem sposobność spotkać jednego z zawodników 'biorących’ udział w tym meczu i wysłuchałem nieco historii o tym, jak wygląda żużel, kierownictwo klubu, wygrywanie lub przegrywanie meczów, drużyna i klimat w niej od środka w obecnych czasach i….szczeńka mi opadła. Od tamtej długiej nocy zmieniłem całkowicie postrzeganie tego sportu.

      Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
      9 Dec 2020
       4:43pm

      Czytam i czytam i oczekuje pewnych wspomnień, jakiejś historii.
      W zamian usłyszałem: Wiem ale nie powiem.
      „szczeńka mi opadła”. ㋡

        R2R
        9 Dec 2020
         10:41pm

        Ale to żadna wielka tajemnica. Chłopak się zwyczajnie wygadał, że sprawy nie wyglądają tak kolorowo, jak kibice je widzą. Nie chciało mi się wierzyć wedle jego słów w pazerność nie ktorych zawodników, głupotę i krótkowzroczność nie ktorych działaczy, więc myślalem że to trochę naciągana historia, ale wiele z tego szamba wypłynęło na powierzchnię już nie cały rok później od omawianego tu meczu. Myślałem że facet zmyśla, bo mu mecz nie wyszedł, ale chyba każdy pamięta jak potoczył się sezon 2014 i jego finał dla jednej z dwóch ekip o których tu mowa.

Skomentuj