Piotr Żyto. Foto: Łukasz Forysiak, Falubaz Zielona Góra
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Piotr Żyto, trener Falubazu Zielona Góra, podzielił się refleksjami po inauguracji sezonu, spostrzeżeniami na temat nowinek regulaminowych i przemyśleniami o koncepcji wprowadzającej drużyn rezerwowych. Zgadzacie się?

Zaczniemy od mocnego uderzenia – Apator jest taki silny, czy wam zdarzył się słabszy dzień?

(westchnienie) Myślę, że nie byliśmy tacy słabi na tle Torunia. Teraz, po meczu, to już tylko gdybanie, ale nasi zawodnicy w pierwszej fazie spotkania jechali na punktowanych pozycjach, tylko je potracili. Potem ten nieszczęsny XIII wyścig, kiedy Zagar wreszcie dopasował sprzęt i tak się to skończyło. Uważam, że przegraliśmy za wysoko patrząc na przebieg zawodów, a wynik nie odzwierciedla obrazu walki.

W tym feralnym XIII wyścigu miałem wrażenie, że to prowadzący Max Fricke zamącił w głowie Zagarowi, jeżdżąc od prawej do lewej, zamiast zgodnie z kanonem wchodzić szerzej w łuk zostawiając miejsce przy kredzie dla partnera?

Być może tak było, bo z wyjścia brakowało mu szybkości i stawał w miejscu, mówiąc obrazowo. Matej zrobił dobry ruch, bo widząc że bracia Holderowie są przy krawężniku, zjechał do wewnętrznej, ale stamtąd go wyciągnęło. Wcześniej podobne nieszczęście spotkało w tym miejscu Protasa. To już historia. Trzeba wyciągać wnioski i jechać dalej. Na następny mecz takich błędów unikniemy.

Wedle prognoz tzw. „ekspertów” szykuje się sezon dwóch prędkości. Pięć ekip walczących o play off i trójkąt bermudzki Toruń – Zielona Góra – Grudziądz bijący się o utrzymanie. Zgadzasz się z takim dzieleniem skóry na niedźwiedziu przed startem rozgrywek?

W zeszłym roku było podobnie. Mieliśmy walczyć o utrzymanie, a skończyło się w play-off. To jest tylko sport i takie wróżenie z fusów mija się z celem. Przed nami długi sezon i… wszystko się może zdarzyć – tak to ujmę.

W Toruniu młody Krzysiu Lewandowski zdaje się mocno nakręcony pokonaniem Protasa?

Protas popełnił błąd, jednak należy oddać szacunek, rzeczywiście junior gospodarzy potrafił z tego skorzystać. Jeździł ładnie i skutecznie w tym spotkaniu. Bardzo dojrzale. Zwróć jednak uwagę, że po naszej stronie Fabian Ragus, osiemnastolatek, kiedy wszyscy skreślili zielonogórską formację młodzieżową, potrafił przywieźć trójkę. W przedsezonowych notowaniach para juniorów Falubazu miała być najgorsza w rozgrywkach, a tu Fabian pokonał dwóch zawodników, którzy jechali na swoim torze. Pierwszy start w lidze i pierwsza trójka. Później już nie udało się poprawić dorobku, ale w biegu młodzieżowym wykorzystał pięknie wewnętrzny tor i wygrał. Swoje zadanie spełnił, bo w wyścigu juniorskim przywiózł nam remis. Na te osiągnięcia trzeba trochę inaczej, spokojniej patrzeć. Niepotrzebnie rozdmuchuje się pojedyncze sukcesy, wywołując presję. Temu chłopcu z Apatora to nie pomoże, a za chwilę może się na nim negatywnie odbić. Niech on sobie spokojnie czyni postępy, przeplata lepsze i gorsze występy, bez kreowania na lidera, a przynajmniej nadzieję toruńskiego, czy krajowego speedway`a. Wolniej, dajmy mu czas na błędy. Słuchałem po meczu rozmowy z nim i widać, że to fajny, bardzo dobrze ułożony młody chłopiec. Bez potrzeby dziennikarze kreują go na gwiazdę, potem raz czy dwa nie pójdzie i już będzie lament, że jednak nie, że pomyłka, że się zapowiadał a nie spełnia nadziei. Po co robić chłopakowi krzywdę takimi publikacjami? Więcej powściągliwości.

Przyznasz jednak, że w tym sezonie zmiana warty wśród juniorów, przez co formacje młodzieżowe mogą być języczkiem u wagi?

Na pewno na papierze Lublin ma mocną parę, Częstochowa także, ale i z nimi i z pozostałymi można się skutecznie ścigać. O nas mówią, że jesteśmy najsłabsi i niech sobie mówią. My robimy swoje. Nie przejmujemy się tym co piszą, tylko działamy. Myślę, że jeszcze niejednemu zespołowi, zwłaszcza u siebie, moi chłopcy krwi napsują.

Oglądałeś potem starcie Leszna z Gorzowem. Faktycznie pomyłka gospodarzy z torem?

Mieliśmy włączoną relację w telefonie będąc w drodze powrotnej samochodem, czasem przerywało, ale większość meczu widziałem. Skoro Piotr Baron twierdzi, że pomyłka, to co ja będę dyskutował? On tam był, jest trenerem, więc wie to najlepiej.

Spójrzmy szerzej na sezon. Przepis o gościu. Wprowadzono w regulaminie brakujący zapis o możliwości skorzystania tylko w wypadku zarażenia koronawirusem, a już pojawiają się teorie, że w związku z tym można manipulować wynikami testów?

Nie wiem jak u innych. My robimy jak należy. Każdy miał wykonane testy i ma stosowny dokument. Nie ma mowy o próbie oszustwa. Zresztą, większość moich podopiecznych prawdopodobnie nieświadomie już tę chorobę przeszła, bo mają przeciwciała. Sam z siebie organizm tego nie produkuje. Po za tym ile razy możesz zakombinować z testami? Raz zaczarujesz, a potem mimo, że rzeczywiście chorzy, będą musieli jeździć, bo drugi raz zarazić się nie mogli? To ma krótkie nogi. Mam nadzieję, bo Ekstraliga czyni starania żeby wszystkich zaszczepić, że to rozwiąże problem i utnie wszelkie spekulacje.

Jednak z samymi testami też bywa różnie. Niedawno podczas zawodów w skokach o mały włos nie dopuszczono Polaków do startu z uwagi na niejednoznaczny wynik, ledwie co perypetie Martina Vaculika – coś jest na rzeczy?

To inna historia niż manipulowanie. Tu mamy jakąś niedoróbkę. Wiem, że Vacul bardzo dba o zdrowie. Sam stwierdził, że też miał przeciwciała, a tu taki pasztet. Może trefny test? Zrobił raz i miał wynik niejednoznaczny, potem powtórka i wynik negatywny. Nie umiem tego rozsądnie wytłumaczyć. Zaszczepienie pozwoliłoby uniknąć podobnych historii. Nie będziemy musieli drżeć, czy test wypadnie dobrze, czy źle.

Dyskutuje się gorąco projekt poszerzenia składu Ekstraligi do dziesięciu zespołów. Twoja opinia – sensowny ruch, czy niekoniecznie?

Na pewno byłoby to ciekawsze, więcej zespołów mogłoby rywalizować. Tylko czy ma to sens w obecnych realiach? Ciężko wyrwać z innego klubu gwiazdę, tych jest zbyt mało. Ci nowi mogliby z góry stać na straconej pozycji. Podobnie miał w zeszłym roku Rybnik. Pomimo chęci i odpowiedniego budżetu praktycznie nie było możliwości ściągnięcia kogokolwiek liczącego się. Skończyło się jak skończyło. Myślę, że dobrym pomysłem na teraz są play-offy dla sześciu zespołów. Kiedyś już tak było. Uważam, że dzięki temu walka będzie ciekawsza. Lublin nie wszedł w ubiegłym roku, bo decydował jeden wyścig. Myśmy awansowali, oni nie. W drugiej części sezonu można złapać dobrą dyspozycję i wtedy jeszcze mieć szansę walki. Wydaje mi się, że drużyna Motoru też zasługiwała na udział w play-offach, ale miejsca były tylko cztery. Jeden bieg decydował.

Tylko w tym wariancie nadal zamykamy się w hermetycznym gronie ośmiu drużyn?

Popatrzymy jaki skutek przyniesie przepis o zawodniku do lat 24. Na razie za wcześnie, by go oceniać. Są większe pieniążki z telewizji, więc warto przemyśleć jak i dopuścić sensownie większą ilość klubów. Tylko z głową. Mogłoby to się jakoś poukładać.

No i kwestia sensu istnienia drugiej ligi. Pięć na krzyż polskich klubów, uzupełnionych Łotyszami i Niemcami, którzy nie wiadomo, czy w ogóle będą mogli się ścigać?

No tak, tylko od przyszłego roku mają wejść drugie drużyny. Z projektów wynika, że ekstra ligowcy muszą stworzyć zespoły rezerw, bo inaczej nie otrzymają pieniążków. Z tego co wiem w drużynie będzie mogło startować trzech czy czterech zawodników do lat 24. Trzeba będzie poszukać żużlowców młodych, u nas, ale też choćby ze Szwecji, Danii, czy innych krajów i tworzyć takie ekipy. To byłby rodzaj rozpoznania w boju potencjalnej przydatności zawodnika do pierwszego zespołu. Są też żużlowcy, którzy kończą wiek juniora, choćby Osyczka, a nie są bynajmniej świeżo po licencji tyle, że dotąd nie mieli szansy startu i wybicia się. My mamy obecnie czterech juniorów, a w lidze startuje dwóch. Ci potencjalnie słabsi, czy najmłodsi mieliby okazję startu i podnoszenia swoich kwalifikacji. Myślę, że to jest dobra koncepcja i tego trzeba się trzymać.

Tylko co na to zasiedziali drugoligowcy? Jak nie wycieczki do Niemiec bądź na Łotwę, to wygrane, nie oszukujmy się, po 60:30?

Można to chyba jakoś rozwiązać. Tych drugoligowców zostało kilku. Wystarczy zapisać w kontraktach, że na przykład za mecze z rezerwami płacimy mniej. To wszystko jest do ustalenia i do ogarnięcia, pod warunkiem, że będą chęci. Tak mi się przynajmniej wydaje.

W porządku, tylko gdyby, hipotetycznie, w Ekstralidze rywalizowało 10 drużyn, to zostaje nam raptem 11 polskich klubów, nie licząc drużyn rezerwowych. Zróbmy więc dwa szczeble rozgrywek, a na trzecim, odrębnym, niech się ścigają między sobą rezerwy?

Jakoś nie mogę przywyknąć do tego nazewnictwa – ekstra, pierwsza. Kiedyś była pierwsza i druga liga i to wystarczyło. Rzeczywiście to również byłaby jakaś alternatywa. Warto się spotkać i przedyskutować temat z samymi zainteresowanymi. Ich głos powinien być słyszalny. Rezerwy ekstraligi mogłoby rywalizować ze sobą w odrębnej lidze, a pozostali na bezpośrednim zapleczu elity.

Pewnie będzie też sporo krzyku, że oto szkolimy za nasze pieniądze obcokrajowców, żeby później ogrywali naszych?

Malkontenci będą zawsze. Od dłuższego czasu przestrzegam, że geografia żużla zastraszająco się kurczy. Liga istnieje praktycznie tylko u nas. Szwedzi aspirują do miana rozgrywek numer 2 na świecie, ale spójrzmy jaka to przepaść. Duńczycy ścigają się po pięciu, czy sześciu na przetrwanie. Anglia dogorywa. Brakuje też zatrważająco szkolenia. Kiedyś były demoludy. Byli Czesi, Węgrzy, zawodnicy ZSRR. Pokazywali się liczący Niemcy, Finowie, Norwegowie. Tego już nie ma. Gdzie dziś jest potężna do niedawna Nowa Zelandia? Gdzie Amerykanie? Po prostu musimy temu zaradzić, pomóc, bo inaczej sami też zginiemy.

Długi czas takim miejscem, mekką światowego speedwaya, były Wyspy Brytyjskie?

Oj tak. Tam ciężko było się dostać do składu, a kandydatów bardzo wielu. Tylko klubów też mieli znacznie więcej niż dziś. Dla mnie nadal to jest uniwersytet żużlowy, bo tory są diametralnie różne. Agrafki, kwadratowe, przy tym skrajnie różniące się nawierzchnią i długością, od siebie i od naszych owali – tam zawodnik nabiera doświadczenia i umiejętności. U nas w miarę prosto. Odkręcasz gaz, trzymasz i tyle. Tam jednak była ta szkoła przetrwania.

Wspomniałeś o Szwecji. Tam jednak Szwedów w drużynach jak na lekarstwo?

Rzeczywiście jest problem. Brakuje tej młodzieży, która by się wybijała. Niedawno zaczęli szkolić dzieci na mniejszych motocyklach, doinwestowali klasę 250 ccm, ale na efekty trzeba będzie kilka lat poczekać. W Anglii zaś chyba pora na zmianę pokoleniową wśród promotorów. Kłótnie o drobiazgi a nikt zdaje się nie dostrzegać szerokiego spektrum. Dużo tam tych panów, którzy od dawna zasiedzieli się w żużlu i chyba myślą innymi trochę kategoriami.

Czego zatem Ci życzyć przed kolejnymi meczami?

Przede wszystkim żebyśmy się wystrzegali covida i kontuzji, bo to jest najgorsze. Pozostałe sprawy ogarniemy i sobie poradzimy.

Tego więc życzę i dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję. Pozdrawiam wszystkich. Do zobaczenia na stadionach.

Rozmawiał PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI