Żużel. Peter Craven. Przed ostatnim biegiem mówił o końcu kariery. W Polsce był niepokonany

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Peter Creven należy do grona najwybitniejszych angielskich żużlowców. W latach 50. i 60. był czołowym zawodnikiem światowego speedwaya. Jego karierę przerwała śmierć wskutek tragicznego wypadku na torze w Edynburgu. Co ciekawe, w 1960 roku, Anglik dokonał na polskich torach wyczynu, którego później już nikt nie powtórzył.

W swojej sportowej  karierze Craven nieprzerwanie brał udział w finałach indywidualnych mistrzostw świata od 1954 do 1963 roku. Dwukrotnie wywalczył złoty medal (1955 oraz 1962) Co ciekawe, swoją drogę do żużla rozpoczynał od odpowiednika dzisiejszego speedrowera. Pierwsze kółka na żużlowym motocyklu „kręcił” dzień po swoich szesnastych urodzinach na torze w Liverpoolu, korzystając z motocykla brata, który również zajmował się żużlem. Po paru pierwszych okrążeniach Craven „spotkał” się z ogrodzeniem. Kolejna próba, ponowiona parę tygodni później skończyła się podobnie.

Młody Anglik jednak się nie poddawał i relatywnie szybko, pomimo kłopotliwych początków przekonano się o jego smykałce do sportu żużlowego. Anglik kolejno reprezentował barwy Liverpool Chaos, Fleetwood Flyers aż trafił do znanego Belle Vue. W jego barwach debiutował przeciwko zespołowi Norwich, 17 maja 1952 roku, kiedy wywalczył dwa punkty. W kolejnym sezonie miał przerwę w startach spowodowaną koniecznością odbycia służby wojskowej. W 1954 roku po raz pierwszy zakwalifikował się do finału światowego, w którym uplasował się wyżej od ówczesnej gwiazdy Ove Fundina. Już rok później sensacyjnie wywalczył swój pierwszy tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Osiągnięcie to powtórzył siedem lat później.

Ronnie Moore , Peter Creven

W 1960 roku wraz z reprezentacją Ligi Brytyjskiej udał się do Polski na serię październikowych test-meczów. Podczas tournée dokonał czegoś wręcz niewiarygodnego. W czterech spotkaniach stracił tylko jeden punkt na rzecz kolegi z zespołu. 9 października na torze we Wrocławiu zdobył 21 punktów. Dwa dni później na obiekcie w krakowskiej Nowej Hucie zapisał na swoim koncie 18 „oczek”. Trzecie spotkanie w Rybniku to ponownie siedem startów i 21 punktów na koncie. Dopiero w ostatnim, rozegranym w Lesznie, zdobył „tylko”… siedemnaście punktów oraz bonus.

– Creven był po prostu doskonałym zawodnikiem. Czuł żużel. W tym sporcie osiągnął praktycznie wszystko. Bez wątpienia to jeden z najlepszych zawodników w historii światowego speedwaya. Jego kariera mogła jeszcze spokojnie trwać wiele lat, gdyby nie ten fatalny w skutkach wypadek na torze w Edynburgu – mówił Reg Freaman. 

Wiele osób podkreślało, że oprócz doskonałej jazdy był dżentelmenem na torze i zawodnikiem, który wiedział że żużel to sport dla kibiców. Bardzo sobie ich cenił i szanował.

– Nie przypominam sobie, aby Peter nie podziękował rywalom po biegu za rywalizację. Czy to na torze czy po spotkaniu w parkingu. To był młody, bardzo dobrze wychowany człowiek. Dżentelmen, jaki zdarza się w żużlu raz na dekadę. Na torze w Newcastle pamiętam go dwa razy. Raz z udziału w zawodach, drugi raz z faktu, że specjalnie przybył do nas z Manchesteru, aby spotkać się z fanami żużla. Takich zawodników żużel miał bardzo niewiele – wspominał członek klubu kibica Newcastle, Harry Newman.

Peter Creven zginął wskutek wypadku, do którego doszło 20 września 1963 roku w Edynburgu. Starając się ominąć George Huntera, dwukrotny mistrz świata zahaczył o ogrodzenie toru. Zmarł cztery dni później w szpitalu, a przyczyną śmierci były obrażenia odniesione na torze. 

Do dziś istnieje wiele spekulacji czy wypadek nie był spowodowany naciskami, aby zawodnik dał „fory” swoim rywalom. Bywało bowiem, że w meczach rozgrywanych w 1963 roku, Craven – jako gwiazda żużla – niekiedy startował dwadzieścia jardów z tyłu, aby uatrakcyjnić widowisko. 

– Byłem ostatnią osobą, która rozmawiała z Peterem. Najpierw mówiliśmy o jego biznesie, który otwierał. W Lancashire chciał prowadzić sklep z motocyklami. Mocno tym żył. Nie wiedział, na ile pogodzi to z żużlem. Wspomniał, że po kolejnym sezonie chyba odejdzie z żużla definitywnie. Zdawał sobie sprawę, że praktycznie osiągnął wszystko, co możliwe. Faktycznie powstał temat, aby w kolejnym, jak się okazało tragicznym w skutkach biegu wystartował dwadzieścia jardów tyłu. Peter jednak stwierdził, że zarówno Hunter jak i Templeton są w takiej dyspozycji, że może mieć problemy, aby ich ominąć. Ostatecznie mieli wystartować wszyscy normalnie – wspominał po latach angielski promotor Ian Hoskins.

Bieg, który miał trwać w założeniu około siedemdziesięciu sekund, został przerwany po około czterdziestu.

– Nie widziałem startu. Nie dam gwarancji, że Craven nie wyjechał ze startu chwili później po innych zawodnikach. Do dziś są sprzeczne teorie. Stało się, co się stało. Trudno za wszystko winić też Huntera. W żużlu takie rzeczy się zdarzają. Z zarzutami, że tor w Edynburgu był niebezpieczny, kompletnie się nie zgodzę. To absurdalne stwierdzenia. Na naszym torze przez wiele nie było poważnych upadków – tłumaczył promotor Ian Hoskins. 

Jakichkolwiek pretensji do organizatorów spotkania nie kierowała również żona Cravena, Brenda. – Trudno kogokolwiek o cokolwiek winić. To był przypadkowy wypadek, które w żużlu są wliczone w ryzyko. Szkoda, że ten akurat ten skończył się tak tragicznie – mówiła Brenda Creven po wypadku męża. 

Brenda Craven, Ivan Mauger – Memoriał Cravena 1967

W 1967 roku na torze Belle Vue zainaugurowano rozgrywanie memoriału imienia Petera Crevena. Do jego triumfatorów należą tacy zawodnicy jak Ivan Mauger, Ole Olsen, Greg Hancock czy Jason Crump.