Oskar Fajfer (po lewej). Foto: KŻ Orzeł Łódź
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Oskar Fajfer był mocno rozchwytywanym zawodnikiem na pierwszoligowej giełdzie transferowej. Pomimo dobrych propozycji, 27-latek postanowił, że spędzi w macierzystym klubie z Gniezna czwarty sezon z rzędu. O powodach swojej decyzji, tegorocznych rozgrywkach, a także szansach Aforti Startu w sezonie 2022 zawodnik opowiedział w poniższej rozmowie.

 

Minęło już trochę czasu od Twojego ostatniego wyjazdu na tor. W rozgrywkach eWinner 1. Ligi byłeś bardzo blisko powtórzenia osiągnięcia z poprzedniego roku, czyli wejścia do dziesiątki najskuteczniejszych zawodników ligi. Jak ten sezon wyglądał z Twojej perspektywy?

Wszystko w miarę fajnie się układało. U mnie jest jednak podobnie jak u innych sportowców. Ja szukam u siebie błędów i staram się je eliminować. Wiem nad czym muszę się skupić bardziej, aby w przyszłym roku ponownie wejść do tej dziesiątki. Cały czas się kręciłem w okolicach tej czołówki, ale troszeczkę zawaliłem mecze wyjazdowe i przez to ostatecznie skończyło się tą jedenastą pozycją. Muszę wyeliminować też taśmy, których pojawiło się sporo. Wtedy na pewno ta średnia pójdzie do góry.

Wcześniej tak dużej dysproporcji w punktach zdobywanych meczach domowych i wyjazdowych u Ciebie nie było. Teraz można Cię spokojnie określić „królem gnieźnieńskiego toru”, ale również zawodnikiem, który na innych obiektach ma spore problemy. Z czego to wynikało?

Nie ukrywam, że było w tym sporo pecha. Jak nie trafiałem ze sprzętem, to właśnie w tych meczach poza domem. Jak wspomniałem, pojawiały się też taśmy i niepotrzebne wykluczenia. Nad tym muszę popracować, bo chcę być mocnym punktem drużyny we wszystkich spotkaniach.

Z pewnością możesz być niezadowolony z wyniku drużynowego. Siódme miejsce na pewno nie było szczytem marzeń dla wszystkich gnieźnian…

W tym roku nie układało się to tak, jak zazwyczaj. Gniezno do tej pory brylowało w pierwszej lidze, a do play-offów zwykle wchodziliśmy na luziku. Ten rok był znacznie trudniejszy. Walczyliśmy, ale pojawiły się problemy z wygrywaniem meczów na własnym torze. Widzę już, że zostały wyciągnięte wnioski przez klub i wszystko robimy w tym kierunku, aby w przyszłym roku być zdecydowanie mocniejszą drużyną. Jestem przekonany, że tak będzie.

Z tych porażek wyniknęły zmiany, które klub wprowadza na Waszym stadionie. Jak przebiegają prace nad torem?

Dosyć często wpadam na stadion zobaczyć w jakim kierunku to idzie. Jako zawodnicy jesteśmy w stałym kontakcie z działaczami i to jest bardzo ważne. Wszystko wygląda dobrze. Tor jest ułożony i przygotowany do okresu zimowego. Prawdopodobnie na wiosnę zostanie jeszcze przeprowadzony zabieg wymiany krawężnika. Nic nie powinno nas zaskoczyć. Wiemy, czego mamy się spodziewać. Liczymy przede wszystkim na to, że będzie można go dość podobnie przygotować w każdych warunkach. Do tej pory były z tym problemy. Gdy było ponad 25 stopni Celsjusza, to trudno było utrzymać wilgoć na torze.

Podjąłeś decyzję o pozostaniu w Aforti Starcie. Będzie to Twój czwarty sezon w Gnieźnie po powrocie do klubu. Były jakieś ciekawe oferty z innych ekip?

Było duże zainteresowanie z pierwszej ligi. Mogę jednak powiedzieć, że taki transfer nie zgadzałby się z moją ideą podejścia do tego sportu. Klub od samego początku wiedział, że czekam na sygnał z PGE Ekstraligi. Jestem pewien, że dałbym tam sobie radę, bo jestem zawodnikiem poukładanym i potrafiącym się ścigać z najlepszymi. Nie było jednak zainteresowania z klubów z tych rozgrywek. Postanowiłem więc dogadać się z dotychczasowym klubem. Usiedliśmy do rozmów i wszystko poszło sprawnie. Ustaliliśmy co chcemy zmienić i mogę powiedzieć, że działacze zrobili wszystko, aby ten wynik był lepszy w przyszłym sezonie.

Oskar Fajfer fot. Jarosław Pabijan

Podobno pojawiła się oferta z Stelmet Falubazu Zielona Góra. Nie pomyślałeś, że może dobrze przejść do takiej drużyny, która ma duże szanse by za rok znaleźć się w tej PGE Ekstralidze?

Ja jestem takim zawodnikiem, któremu nie pasuje jeżdżenie w tej samej lidze w drużynie innej niż tej, w której się wychowałem. Klub z Gniezna prosperuje bardzo dobrze i dobrze się tu czuję. Treningi mam na każde zawołanie i to też jest dla mnie ważne. Warunki finansowe także są zadowalające, więc jest zbyt dużo argumentów przeciwko odejściu. Nie chcę na siłę się uszczęśliwiać i zmieniać klubu w pierwszej lidze za parę groszy więcej. Jak mnie ktoś wypatrzy z PGE Ekstraligi, to wtedy nad zmianą będę myślał. Albo Gniezno, albo PGE Ekstraliga.

Co możesz powiedzieć o tym nowym Aforti Starcie? Przyszli m.in. Michael Jepsen Jensen, Ernest Koza czy Szymon Szlauderbach. Do drużyny wraca Antonio Lindbaeck…

Tę drużynę na pewno stać na play-offy. Wiadomo, że żużel jest nieprzewidywalny, ale ten cel musimy zrealizować. Później wszystko może się wydarzyć. Trzeba będzie dawać z siebie sto procent, aby przejść do kolejnych rund. Oby tylko omijały nas kontuzje.

Poza zawodnikami w klubie jest też nowy menedżer. Poprowadzi Was Błażej Skrzeszewski, a więc osoba doskonale znana w Gnieźnie. Jak przebiegają pierwsze tygodnie współpracy?

Błażej to nie jest obca postać. Z żużlem miał i ma sporo do czynienia. On jest tym trenerem, który miał doświadczenie z jazdą na motorze, więc mniej więcej nas rozumie. Komunikacja jest dobra i widać zaangażowanie. Podoba mi się to, że jest zdecydowaną osobą. Gdy jest impuls, to działa w tym kierunku, aby postawiony sobie cel zrealizować.

To na koniec podpytam Cię o przygotowania. Jak one będą wyglądały w Aforti Starcie?

Ja tak naprawdę ćwiczę cały rok. Uważam, że ciało sportowca powinno być cały czas podtrzymywane w dobrej kondycji. O to trzeba dbać. Teraz wracamy do sprawdzonych przygotowań zimowych. Mamy zajęcia z Przemysławem Gnatem, a poza tym działam według swoich sprawdzonych przygotowań. Pracujemy również nad sprzętem. Myślę, że klub zorganizuje także obóz przygotowawczy i na nim będzie okazja jeszcze lepiej scalić tę drużynę. Mieliśmy już okazję się poznać, jest dobra atmosfera. Mam nadzieję, że ten monolit będzie widać podczas sezonu.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA