Chris Harris. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

13 sierpnia na Millennium Stadium w Cardiff znów zawarczą motocykle, by obiekt ten powrócił do rywalizacji o indywidualne mistrzostwo świata. Będzie to turniej wyjątkowy, bowiem w tym sezonie odbędzie się dwudziesty taki turniej. Swój mały jubileusz, piętnaście lat od jedynego triumfu w tym miejscu, obchodzi Chris Harris.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

Wyjątkowe miejsce w tej historii SGP w Cardiff i brytyjskiego żużla w ogóle ma Chris Harris. „Bomber” miał okazję wygrać na obiekcie w stolicy Walii tylko raz, w 2007 roku. Pokonał wówczas tak uznanych zawodników jak Jason Crump i Greg Hancock.

Był taki pamiętny moment w historii telewizji, kiedy przed jednym z wyścigów o Grand Prix Wielkiej Brytanii F1 na torze Silverstone Lewis Hamilton usłyszał takie pytanie:

-Chris Harris wygrał SGP na swoim domowym torze, czy mógłbyś zrobić to samo?-przytacza „Speedway Star”. Był to przykład oddziaływania Harrisa na świat sportów motorowych. Choć od tej chwili minęło piętnaście lat, wciąż w jego domu znajdują się pamiątki tamtego triumfu. Nie jest ich jednak wiele.

-Nie jestem jednym z tych, którzy przechowują tego typu zdjęcia. Mam zdjęcia z innych spotkań, jedno z Pragi, gdzie zająłem trzecie miejsce (2016), ale to tylko dwa, na których jestem. Puchar z Cardiff? Nie wiem, pewnie jest gdzieś w domu, może na dole w którymś z pokoi. Nie jestem zafiksowany na tym, by je wszystkim pokazywać-mówi Harris.

-Są jakieś nagrania wideo, ale głównie by zająć czymś dzieci, które lubią je oglądać. Na przykład te z finału ligi brytyjskiej z 2010 roku, kiedy jechaliśmy przeciwko Poole. W swoim czasie obejrzę też tamten turniej z Cardiff, o którym ludzie wciąż mówią. Pamiętam co nieco z tamtego dnia. Obudziłem się i udałem się prosto na tor. Pogrzebałem w nim trochę, w ciągu dnia mieliśmy obowiązki związane ze sponsorami, zjedliśmy z nimi coś, dałem nawet moim sponsorom nieco kornwalijskich przysmaków-wspominał żużlowiec na łamach brytyjskiej gazety.-W moim teamie byli wówczas Brian Andersen, mój tuner, doglądający także moich motocykli, który sam wygrał turniej SGP; Chris Anderson z Coventry, Steve Midgley i Norrie Allen, który zaczął pomagać mu w GP i spotkaniach w Europie po tym, jak wcześniej w tym sezonie kontuzji doznał Mark Loram.

-Pamiętam, że wygrałem pierwszy bieg, jechałem z czwartego toru. Za pierwszym razem taśma nie podniosła się prawidłowo. Przyciąłem z czwartego toru do krawężnika i wygrałem bieg mimo kilku błędów, udało mi się wyprzedzić Nickiego. Skończyłem trzeci w GP Europy we Wrocławiu i myślałem, że poczuję się na tyle silny, by zrobić to ponownie. Nie myślałem jednak, że mogę wygrać, po prostu zbierałem doświadczenie w GP i chciałem być w najlepszej ósemce. To był mój cel i jadąc do Cardiff, nie myślałem o tym, że mogę wygrać. O ile dobrze pamiętam, wybierałem tor w finale jako trzeci, po Crumpie i Leigh Adamsie, którzy wygrali półfinały. Oni wybrali tory pierwszy i czwarty, a ja drugi. Po rozmowie z Brianem doszedłem do wniosku, że mogę z niego zająć lepsze miejsce niż trzecie. Pamiętam, że Greg dobrze wystartował, ja też ok, ale bez szału. Zacząłem ścigać Grega, wszedłem w koleinę po małej, udało mi się przegonić Jasona. Jechałem za Gregiem, udało mi się wziąć go w kleszcze przy krawężniku na przeciwległej prostej. Miałem dobrą szybkość. Na ostatnim okrążeniu wyszedłem na dużą, zbudowałem dobrą szybkość i na ostatnim okrążeniu jechałem obok niego. Myślę, że to tam zrobił błąd-dzielił się swoimi wspomnieniami „Bomber”.

To był moment, w którym Harris wykorzystał okazję. Wszedł pod łokieć Amerykanina i w ten sposób zapewnił sobie historyczny triumf.

-Dotarłem na metę i byłem w szoku. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Ścinając ostatni wiraż, opuściłem głowę i pomyślałem sobie: „zrobiłem to!”.

-Widziałeś kiedyś taki finał SGP?-spytał swojego partnera w komentowaniu Kelvina Tatuma nieodżałowany Nigel Pearson.

-Nigdy nie widziałem czegoś takiego. To wspaniały występ, absolutnie cudowny-odparł Tatum.

Tak oto Chris Harris trwale zapisał się w historii brytyjskiego żużla.