Mark Loram | fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mark Loram był siódmym Brytyjczykiem, który walczył tytuł indywidualnego mistrza świata. Były zawodnik toruńskiego Apatora jako jedyny dokonał tego w taki sposób, że przez cały cykl Grand Prix nie stanął na najwyższym stopniu podium. 51-latek opowiada o mistrzowskim sezonie, trudnych momentach, a także wskazuje nadzieję brytyjskiego żużla.

 

– Człowiek dopiero po zakończeniu kariery i paru latach przerwy zdaje sobie sprawę z tego jaki był szczęśliwy, kiedy robił to, co kocha i jeszcze zarabiał na tym pieniądze. Moja kariera nie trwała może długo, ale była bardzo intensywna. Były sezony, kiedy ja i Leigh Adams startowaliśmy tam, gdzie się dało. Były Anglia, Szwecja, Polska, Dania plus Grand Prix. Wychodziło ponad sto dwadzieścia startów w sezonie – wspomina Anglik na łamach Speedway Star.

W 2000 roku Loram spełnił marzenie, które ma z pewnością każdy młody żużlowiec zaczynający karierę. Wywalczył po raz pierwszy i ostatni tytuł indywidualnego mistrza świata.

– Dokonałem wtedy tego, o czym zawsze marzyłem. Byłem najlepszy. Po czasie zawsze przychodzi pytanie dotyczące tego czy mogłem osiągnąć więcej. Pewnie tak by było, gdybym miał inne podejście mentalne w tamtych czasach i nieco inny sposób myślenia. Chyba sam nie wierzyłem, że mogę ten wyczyn powtórzyć. Startowałem w tej same erze co Crump, Rickardsson czy Gollob. Uważam, że Adams był najlepszym zawodnikiem, który nigdy nie zdobył mistrzostwa świata. Jeśli o nie walczysz, to nie możesz kalkulować zbyt dużo i mieć w sobie instynkt „zabójcy” na torze. Jak choćby Nicki Pedersen. W tamtym sezonie po prostu miałem w Grand Prix równą formę i na końcu to ja okazałem się najlepszy. Nie miało dla mnie znaczenia, że mówiono, iż nie wygrałem żadnej rundy. Na końcu tytuł należał do mnie – dodaje zawodnik z Mtarfy.

Mark Loram przyznaje, że swój udział w jego wielkim sukcesie miał nie kto inny jak legendarny Ivan Mauger, na którego rady mógł zawsze liczyć.

– W tamtym sezonie Ivan był dla mnie bardzo pomocną osobą. Dzwonił, rozmawialiśmy i miał na mnie bardzo dobry wpływ. Zawsze powtarzał mi żebym starał się koncentrować na tym, co robię i co chcę osiągnąć, a nie na innych rzeczach. Kiedyś Ivan powiedział mi jedno zdanie, które doskonale obrazuje drogę do sukcesu w żużlu. Nie byłem nigdy najlepszym czy najdoskonalszym zawodnikiem, ale na pewno byłem najbardziej zdeterminowanym żużlowcem – wspomina mistrz świata z 2000 roku.

Mark Loram relaksuję się przed meczem. Brytyjczyk słynął z nieustępliwej jazdy. Fot. Jarosław Pabijan.

51-latek żużlową karierę zamierzał skończyć w wieku lat czterdziestu. Jej koniec nastąpił jednak trzy lata wcześniej. – W wieku 37 lat przytrafił mi się wypadek, po którym wiedziałem, że nie będę już tym samym zawodnikiem po ewentualnym powrocie na tor. Gdybym wrócił, to uważam, że mógłbym zrobić sobie lub innym jeszcze większą krzywdę, ponieważ pewnie chciałbym udowodnić na torze, że jestem taki, jak dawniej – stwoerdza Loram

Były mistrz świata największą siłę musiał pokazać w 2011 roku. Wtedy to jeden z synów zawodnika, Ryan, został śmiertelnie potrącony przez samochód.

= To był moment, który kompletnie odmienił nasze życie rodzinne. Musieliśmy je układać od nowa i nie było to łatwe. Parę lat zajęło nam uporanie się z tym, co siedziało w głowie.  Drugi z synów, Toby, doskonale radzi sobie na motocrossie. Ja jednak do niczego nie „pcham”. Gdzieś w głębi duszy nie chcę chyba, aby szedł w moje ślady. Jest jeszcze dwunastoletnia córka i nie ukrywam, że dzieci dostarczają najwięcej radości. Obecnie prowadzę warsztat samochodowy w Ipswich, zatrudniam cztery osoby. Życie mam dobrze poukładane. Jakie mam przesłanie dla tych, którzy jeżdżą na żużlu? Ciesz się jak najmocniej  tym, co robisz na torze i wyciągaj z tego jak najwięcej, bo kariera nigdy nie trwa wiecznie – mówi Mark Loram.

Tobias Kroener (z lewej) i Mark Loram.

Legenda angielskiego speedwaya nie ma jakichkolwiek problemów z odpowiedzią na pytanie o to, kto ma największe szanse na zostanie kolejnym, angielskim mistrzem świata. – Na pewno wielki talent do żużla ma Dan Bewley. Podąża swoją wytyczoną drogą i należy tylko trzymać kciuki, aby omijały go kontuzje. Ma zadatki na niesamowitego zawodnika- podsumowuje Loram.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Rapuje o historii Polski a podczas zawodów żużlowych jest kierownikiem startu! Dawid „Stryju” Stroiński z Piły – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Świąteczny sukces Polaków w Argentynie! Wojdyło z prezentem pod choinkę – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)