Krzysztof Lewandowski (w niebieskim kasku) podczas rundy DMPJ w Grudziądzu | fot. Karol Cześnik
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

20 stycznia 2021 roku Krzysztof Lewandowski skończył 16 lat. To magiczna bariera, bo oznacza, że Tomasz Bajerski może go rozpatrywać przy ustalaniu składu ekstraligowego eWinner Apatora Toruń. Przy okazji tego pięknego dnia przepytaliśmy młodego chłopaka, który przyznaje, że do przejścia do grodu Kopernika namówił go m.in. Adam Krużyński.

20 stycznia skończyłeś 16 lat. Wszystkiego najlepszego! Czego ci jeszcze życzyć?

Tak, dokładnie. Dziękuję bardzo! Myślę, że przede wszystkim sezonu bez kontuzji. 

Czy gdy obudziłeś się tego dnia to pomyślałeś przez chwilę, że to jest właśnie ten moment, kiedy można Cię rozpatrywać w kontekście ekstraligowego składu?

Na razie o tym nie myślę, skupiam się na jak najlepszym przygotowaniu do sezonu, a na walkę o skład przyjdzie czas, jak wyjedziemy na tor.

Jesteś w Toruniu. Rozmawiałem o Tobie z kolegami z Bydgoszczy i niektórzy żałują, że nie wylądowałeś u Jerzego Kanclerza. Dlaczego tak się stało?

Sprostuję to po raz kolejny (śmiech). Wybierałem bardziej między Gnieznem, Toruniem, ponieważ z dwóch rozmów w Bydgoszczy, już po pierwszej nie czułem większego zainteresowania moją osobą. Toruń? W dużej mierze przekonała mnie osoba pana Adama Krużyńskiego, poza tym długo by można opowiadać o powodach. Po roku spędzonym w Toruniu uważam, że jest to idealne miejsce, aby rozpocząć moją karierę. Wsparcie płynie z każdej strony.

Jakie było Twoje pierwsze wrażenie, gdy poznałeś Tomasza Bajerskiego? Utkwiły Ci w głowie jakieś pierwsze rady, a może wymagania?

Wrażenie było bardzo dobre, trener już od pierwszych treningów zauważył, że mam problem ze startem. Razem ciężko nad tym pracujemy. Pierwsze rady dotyczyły właśnie startu i jak przekuć to w atut. Wymagania są i były wysokie, dzięki czemu widać ciągłe postępy.

Podczas DMPJ na Motoarenie pokazałeś kilka efektownych akcji, m.in. podczas rywalizacji z Wiktorem Przyjemskim. Czy kibice mogą liczyć, że na torze będziesz typem ryzykanta? Wjedziesz tam, gdzie inni o tym nawet nie pomyślą?

Dokładnie, ten wyścig zapamiętam chyba do końca życia. Na pewno mogę obiecać, że będę walczyć do końca i zostawię serce na torze. Czasem jest tak, że trzeba – jak to się mówi – zamknąć oczy i odkręcić gaz, jednak podczas tego całego biegu zarówno ja, jak i Wiktor mieliśmy wszystko pod kontrolą. Myślę, że dlatego ten bieg był tak miły dla oka kibica.

Wyścig do obejrzenia (od 19:30) poniżej!

Czy po tych udanych startach w sezonie 2020 odczułeś zainteresowanie lokalnych kibiców? Były jakieś słowa otuchy, wsparcia, wiadomości w social media?

Udanych? Liczyłem jednak na lepszy wynik z mojej strony, a przede wszystkim na mniejsza ilość popełnianych błędów, ale nie spotkałem się z negatywnymi komentarzami ze strony kibiców i to świadczy o tym, że chyba jednak nie było najgorzej.

Ostatnimi czasy toruńskim juniorom niespecjalnie się wiodło. Czy nie boisz się tej mini „klątwy”? A może w ogóle na to nie patrzysz?

Skupiam się na tym, aby z każdego treningu wynosić jak najwięcej pozytywów i stawać się lepszym. Staram się patrzeć na swój rozwój.

Rozmawiałeś już z Tomaszem Bajerskim o debiucie w Ekstralidze? Czy padły jakieś konkretne deklaracje?

Tak jak wspomniałem wcześniej, na razie skupiamy się na tym, aby przygotować się w 100% do sezonu, zarówno fizycznie jak i psychicznie. O tym co będzie później porozmawiamy po pierwszych treningach.

Jak sobie radzisz z pandemią? Jak to wpływa na szkołę i Twoje przygotowania?

Pandemia na pewno dała trochę w ,,kość”, zresztą jak każdemu. Trochę utrudnia nam to przygotowanie do sezonu, ponieważ z planu treningowego tymczasowo odpadł nam hokej. Jeżeli chodzi o szkołę, to tutaj pandemia trochę mi ułatwiła sprawę, ponieważ ze względu na lekcje zdalne nie opuszczam tylu lekcji, jak w przypadku normalnego trybu nauczania.

Rozmawiał KONRAD MARZEC