Martin Smolinski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Choć niemiecki klub Trans MF Landshut Devils już jakiś czas temu poinformował o zatrzymaniu w swoich szeregach Martina Smolinskiego, to ostateczna umowa nie została zawarta. Aż do teraz, bowiem 37-latek oficjalnie parafował umowę z niemieckim klubem.

 

– W dniu dzisiejszym tuż przed godziną 19:00 Martin porozumiał się z władzami Landshut Devils w sprawie kontraktu na przyszłoroczny sezon. Podkreślę jednak, iż doszło do tego dopiero teraz, a nie wcześniej, jak podawał klub. Wyjaśnia to jednoznacznie przynależność klubową Martina i zadaje kłam twierdzeniu, że umowa była parafowana wcześniej – mówi Dariusz Monka, menadżer zawodnika.

Przypomnijmy, że Niemiec ma za sobą prawie cały stracony sezon. Jego kłopoty zaczęły się w maju 2020 roku, kiedy odniósł kontuzję podczas treningu w Lipsku. Od tego czasu – choć wrócił do speedwaya – nie był w pełni zdrowia. Podczas pierwszego meczu sezonu 2022, kiedy Landshut Devils rywalizowali z Polonią Bydgoszcz, kontuzja się odnowiła. W dwóch pierwszych startach przywiózł pięć punktów i bonus, a w trzecim zanotował defekt. A raczej „defekt”, bo zrezygnował z jazdy ze względu na ból.

Po kilku miesiącach przeznaczonych na zabiegi, odpoczynek i rehabilitację, Niemiec z przytupem wrócił na żużlowe tory. W Cloppenburgu wygrał całkiem nieźle obsadzone zawody, a jako że mógł zostać wypożyczony, to zainteresowanie nim wyrażali finaliści 2. Ligi Żużlowej. Ostatecznie jednak Smolinski nie zdecydował się dołączyć w trybie last minute do żadnego z zespołów, a na brak ofert narzekać nie mógł. I nadal będzie startować w Trans MF Landshut Devils.

Dariusz Monka wraz z Martinem Smolinskim, naprzeciw przedstawiciel klubu Landshut Devils