Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zespół TRANS MF AC Landshut w sezonie 2021 po raz pierwszy wystartuje w 2. Lidze Żużlowej. Swój debiut na polskich torach zaliczy również menedżer drużyny, Klaus Zwierschina. Z opiekunem niemieckiej ekipy porozmawialiśmy o celach na przyszłoroczne rozgrywki oraz o tym, jak trafił do czarnego sportu.

Klaus, jak trafiłeś do zespołu TRANS MF AC Landshut?

Jako dziecko chodziłem na żużel z tatą. Oczywiście był to żużel na stadionie w Landshut. Później miałem wieloletnią przerwę od żużla. Po kilkudziesięciu latach zobaczyłem gdzieś plakat reklamujący zawody i ponownie się wybrałem. Tak już zostałem w tym sporcie do dziś. Najpierw jako kibic dopingujący Landshut, a później, za namową Geralda Simbecka, zacząłem pracować dla klubu. Przez długie lata zajmowałem się spawami biurowymi, a jakieś pięć lat temu zacząłem pracę jako menedżer zespołu. Najpierw z zespołem Landshut, który startował w Team Cup, a od 2018 prowadzę już pierwszy zespół. 

Na czym polega praca menedżera zespołu w niemieckim żużlu?

Na pewno nie wygląda to tak jak w Polsce. Ja nie zajmuję się sprawami szkoleniowymi, czyli nie mówię zawodnikom jak mają jeździć. Nawet się na tym nie znam, ponieważ sam nie byłem żużlowcem. Sportowo wywodzę się z piłki nożnej. Główne zadanie to motywowanie zespołu i trzymanie „ducha drużyny”. Oczywiście do tego dochodzi ustawianie składu zespołu czy myślenie nad taktyką podczas spotkań ligowych. Na pewno nie jestem trenerem, który powie zawodnikowi jak ma ustawić zapłon w motocyklu. 

Jak będzie wyglądała Twoja współpraca ze Sławomirem Kryjomem? W nadchodzącym sezonie będziecie wspólnie menedżerami zespołu?

Na pewno Sławek mocno nam pomoże. Doskonale zna przecież polski żużel i jego pomoc będzie nieoceniona. Liczymy na jego znajomość torów oraz polskich zawodników. 

Waszym atutem może być tor. Wielu zawodnikom sprawia on problemy…

Czy będzie atutem? Tego do końca nie wiemy. Na pewno nasz tor jest specyficzny, z długim dojazdem do wirażu. Z kolei w ten wiraż umiejętnie należy wejść. Na pewno plusem jest to, że mało zawodników z polskiej ligi na nim jeździło. Doskonale radzi sobie na nim Kevin Woelbert, który przyjedzie tu z ekipą Poznania. Może być tak, że tor będzie naszym dużym atutem, ale nie zapominajmy, że my też pojedziemy do Polski, gdzie nie wszyscy nasi zawodnicy znają tamte tory. Tam gospodarze będą mieli atut. 

Macie w składzie Noricka Bloedorna. Jak oceniasz jego potencjał?

Norick na pewno jest jednym z większych talentów, jakie ma niemiecki żużel. Doskonale spisywał się w barwach Brockstedt. To młody chłopak, który nie ma syndromu „wody sodowej” i jeśli tylko dalej będzie pracował tak, jak do tej pory, to ma szansę być bardzo dobrym zawodnikiem. To nie ulega wątpliwości. 

Liderem zespołu ma być Martin Smolinski. Nie macie obaw, że może być nadal niezdolny do jazdy?

Obawy są zawsze. Martin jednak cały czas pracuje nad powrotem do pełnej sprawności. Pamiętaj, że Martin po kontuzji już jeździł treningowo na naszym torze i wyglądało to dobrze, choć uraz nerwów nieco mu dokuczał. Ja wierzę, że do startu ligi nie będzie już śladu po kontuzji i Martin znów będzie waleczny na torze jak dawniej. 

Jakie cele ma ekipa z Landshut na sezon 2021?

Nie będę się krygował. Chcemy wypaść jak najlepiej. Naszym celem jest pierwsza dwójka w tabeli. Jeśli wszystko dobrze się poukłada, jest to jak najbardziej w naszym zasięgu. Mamy mieszankę rutyny – Smolinski, Huckenbeck z młodością. Jest na pozycji U24 Michael Haertel, czy jako junior właśnie wspomniany Bloedorn. Jesteśmy optymistycznie nastawieni do walki w polskiej lidze. 

Co Klaus Zwierschina porabia poza żużlem?

Sportowo to grywałem kiedyś „ostro” w piłkę nożną, która nadal jest moim hobby. Zawodowo pracuję jako dyrektor w angielskiej firmie elektronicznej. Normalnie sporo podróżuję zawodowo. Od czasu kiedy jest pandemia działam w ramach home office. 

Dziękuję za rozmowę. 

Dziękuję również i pozdrawiam kibiców w Polsce. Do zobaczenia w sezonie 2021.

ZOBACZ TAKŻE: