Darcy Ward na skutek nieszczęśliwego upadku swoją karierę na żużlu musiał przedwcześnie zakończyć. Obecnie wraz z żoną, Lizzie, mieszka w Australii. My postanowiliśmy porozmawiać właśnie z Lizzie Ward o tym jak wygląda ich obecne życie i o wydarzeniach lat poprzednich, które odmieniły z dnia na dzień los Australijczyka. Zapraszamy do lektury niełatwej dla obu stron rozmowy.
Lizzie, zaczynijmy od początku. Powiedz nam, w jakich okolicznościach poznałaś Darcy’ego?
Pewnie zabrzmi to dla Was dziwnie, ale spotkaliśmy się po raz pierwszy w czerwcu 2013 roku, w jednym z angielskich klubów nocnych o nazwie BAR. Pamiętam, była chyba czwarta rano.
Od razu między Wami zaiskrzyło, jeśli chodzi o wzajemne uczucie?
Nie, nie, tak to nie było. Pamiętam, że Darcy był bardzo miły, podrywał. Następnego dnia rozmawiałam ze swoim przyjacielem o Darcym. On mi powiedział, że ten poznany chłopak jest żużlowcem. Weszłam więc na stronę Poole Pirates i wśród zawodników poznałam tego sympatycznego chłopaka z baru. Później odnalazłam go na Facebooku i wysłałam mu wiadomość. Zapytałam: „czy to ty jesteś tym chłopakiem z baru?”. Odpowiedział, że może i był to on. Bardzo krótko. Później już poszło, jak to się mówi, z „górki”. Była pierwsza randka. Później już leciały iskry (śmiech).
Gdzie ta pierwsza Wasza randka się odbyła?
Fantazji nie brakowało i nie brakuje. To był lot balonem i minigolf.
Skoro fantazji mężowi nie brakowało… Słuchamy więc, jak wyglądały oświadczyny?
To było po prostu cudowne przeżycie. Akurat moja mama wróciła wtedy z Anglii. Darcy powiedział, że musimy wyjechać na weekend. Pojechaliśmy do Byron Bay. Tam poszliśmy na spacer do latarni morskiej. Na niej właśnie Darcy mi się oświadczył. Jak się chwilę po tym okazało, wynajął również na wieczór całą włoską restaurację na plaży z włoskim gitarzystą. Do dziś to miejsce jest jednym z moich ulubionych.
Lizzie… Wiązałaś się z człowiekiem, który uprawiał bardzo niebezpieczny sport. Wiedziałaś, że to jest sport, w którym zawodnicy odnoszą ciężkie kontuzje? Ponadto żużlowcy często żyją w sezonie z dala od swoich kobiet…
Wiecie, jak się kocha, to się nie patrzy na pewne rzeczy. Miłość była i jest u nas najważniejsza. Ja na żużlu się nie znałam, ale byłam na kilku meczach. Wiedziałam jako laik, że Darcy jest dobrym zawodnikiem. Wygrywał. On na torze zawsze jeździł odważnie i ryzykownie, ale jednocześnie miał wszystko pod kontrolą. Poza tym bardzo dużo osób mówiło o jego wielkim talencie do sportu. Wtedy nie było myślenia w stylu „lepiej niech nie jeździ, bo jeszcze coś się stanie”. Co do rozłąki, to powiem Wam tak. Bywało, że Darcy podróżował bardzo intensywnie. Nie było to dla mnie fajne. Widziałam go raz na dwa, trzy tygodnie. Niekiedy bywało tak, że wyjeżdżałam z nim na zawody, głównie na Grand Prix.
Nie jest żadną tajemnicą, że Darcy i Chris Holder bardzo się lubią. W czasach wspólnej jazdy „startowali” też wspólnie razem w barach. Nie denerwowało Cię to?
Na pewno to, że dużo czasu ze sobą spędzali w jakiś sposób bywało niekiedy męczące. Tym bardziej wtedy kiedy przyjeżdżał z zawodów, a ja liczyłam, że spędzimy więcej czasu razem. Jednak tak to jest, że mężczyzna ma i żonę i ma przyjaciela (śmiech). Ich z Chrisem łączy naprawdę duża przyjaźń. Ona przetrwała do dziś pomimo, że Chris jest w Europie. Teraz ma na pewno inny wymiar. Inna sprawa, że Chris wypadek Darcy’ego bardzo mocno przeżył.
Jaką cechę charakteru podziwiasz u Darcy’ego, a która jego cecha Ci przeszkadza?
Wiecie, wiele się zmieniło od czasu wypadku. Przed wypadkiem Darcy był „szalony”. Mogliśmy realizować szalone pomysły i nic nas nie ograniczało. Był pełen optymizmu i życia. Wypadek wiele zmienił w nim i w nas. Darcy stał się bardziej poważny. Na wiele spraw patrzy zdecydowanie dojrzalej. Miłość, czy uczucie, też jest na pewno doskonalsze, dojrzalsze. Jedna rzecz się w nim nie zmieniła. Dalej bywa niekiedy leniwy (śmiech).
Uważasz, że gdyby nie ten nieszczęśliwy wypadek w Zielonej Górze Darcy zostałby mistrzem świata?
Jestem przekonana, że nie byłby mistrzem świata tylko raz. Bóg jednak zdecydował tak, a nie inaczej. Został zraniony przez los, ale ponoć każdy ma swoje życie gdzieś zapisane. Widocznie tak musiało się stać.
Największe marzenie Darcy’ego, jakie miał, pewnie doskonale znamy. Pytanie o nie to zatem pewnie formalność…
Myślę, że tak. Darcy chciał i marzył o tym aby któregoś dnia zostać indywidualnym mistrzem świata. Do tego w swojej karierze dążył. Powiem Wam, że teraz ma kolejne. Chce jak najwięcej dać od siebie młodym australijskim zawodnikom. Ma doświadczenie i jestem pewna, że jego wskazówki mogą młodym zawodnikom wiele pomóc w ich karierach na żużlu.
Myślisz, że ta praca z młodzieżą rekompensuje mu psychicznie brak możliwości jazdy na żużlu?
Na pewno w pewien sposób tak. On znów tym żyje. Przeprosił się z żużlem. Wiecie, on pracuje z młodymi chłopakami, którzy wiedzą kim na torze był Darcy Ward i wielu z nich pytanych „kim chcesz być w przyszłości” odpowiada – chcę być właśnie jak Ward. Wiem, że Darcy teraz marzy aby któryś z tych chłopaków mocno się wybił i wyjechał do Europy. Darcy pojedzie wtedy z nim pomagać mu w czasie sezonu. Niewykluczone więc, że kiedyś na dłużej wrócimy razem do Europy. To jeszcze przed nami.
Jak wygląda obecnie Wasz „zwykły” roboczy dzień?
Oboje jesteśmy od siebie niezależni. Każdy zajmuje się swoimi sprawami. Ja wychodzę do pracy, a Darcy najczęściej chodzi na siłownię i zajmuje się żużlowymi sprawami. Popołudnia to już czas wspólny. Spacery, rowery czy gotowanie. Oczywiście są wspólne wieczorne rozmowy o tym, jak komu minął dzień.
W dni wolne pewnie staracie się jeszcze więcej czasu spędzać we dwoje?
Tak. Dużo czasu spędzamy wtedy też z naszymi znajomymi. Grillujemy, gramy w karty. Najczęściej takie nasiadówki odbywają się w naszym domu. Jak okazuje się, że weekend mamy tylko dla siebie to najczęściej łowimy ryby, jedziemy do restauracji czy gdzieś znajdujemy na mapie fajne miejsce i tam się udajemy.
Czyli można powiedzieć, że sporo podróżujecie?
Tak. Uważam, że bardzo dużo. Chcemy jak najwięcej zobaczyć. Australia ma to do siebie, że loty u nas są dość tanie. Lubimy wybierać się samochodem do Byron. Często wybieramy się też do Noosa, ponieważ tam nasi przyjaciele mają fajny dom wakacyjny. Doskonale się tam czujemy i zawsze miło spędzamy tam czas.
Przejdźmy do trudniejszego wątku. Pamiętasz, jak dowiedziałaś się o wypadku Darcy’ego? Wierzyłaś, że wróci na tor?
Ja, jak dowiedziałam się o wypadku, wiedziałam, że jego kariera jest skończona. Naprawdę. O tym co się stało, poinformowali mnie ludzie z Monstera. Dodzwaniali się do mnie chyba dwie godziny. Jak usłyszałam, co miało miejsce, wierzcie, odrętwiałam. To był jakiś rodzaj szoku. Nawet łzy nie leciały, a serce rozrywało jednocześnie. Nie byłam w stanie nawet powiedzieć swoim rodzicom, co się stało. Z Darcym rozmawiałam dzień po wypadku. Poprosił, że chciałby, abym była u jego boku. Szybko zorganizowano mi możliwość dołączenia do niego.
Jak Ty przeżywałaś pierwsze dni po wypadku Darcy’ego?
(chwila ciszy) Płakałam, płakałam i jeszcze raz płakałam. Było to bardzo trudne też dla mnie. Wiedziałam jednak, że kiedy pojadę do szpitala, aby się z nim zobaczyć, muszę być dla niego wsparciem. Mówiłam sobie „Lizzie, nie możesz się przy nim rozkleić”. Bardzo wiele osób z jego otoczenia zmieniło momentalnie sposób rozmawiania z nim. Inaczej go traktowali. Wiecie jak jest. Zaraz pojawia się współczucie. Ja starałam się być dalej taka sama. Próbowałam go pocieszać, żartować. Wiecie co – na pewno jak patrzę do tyłu, to wtedy też pojawiło się coś, co jest trudne do opisana. Większe uczucie z mojej strony, choć zawsze go kochałam tak samo. Czuję, że wtedy nagle zaczęłam mu dawać więcej miłości od siebie. Uczyliśmy się wszystkiego od nowa. Ja uczyłam się jak zajmować się Darcym. On uczył się nowego życia. Starałam się jak najmocniej uciekać od tego, co nas spotkało. Namawiałam na oglądanie filmów, wspólne jedzenie i naciskałam, że musi walczyć i ćwiczyć. Kiedy mogliśmy już wspólnie jeździć samochodem, to jeździliśmy do moich rodziców na weekendy. Trzy godziny w jedną stronę. Chciałam, aby zmienił otoczenie. Robiłam wszystko co mogłam, aby nie dopuścić do tego, że Darcy się załamie i będzie użalał się nad sobą. Ciężko o tym mówić, bo nie były to ani dla mnie, ani dla niego łatwe chwile w życiu…
Dużo czasu zajęło, aby Darcy powrócił po wypadku do dobrej kondycji psychicznej. Takie zdarzenia często powodują u zawodników stany depresyjne…
Ja nie powiem, że Darcy wpadł w depresję. Z perspektywy, jak patrzę na tamten okres, to wydaje mi się, że nie miał jej nawet zaraz po wypadku. Nasze życie musiało toczyć się dalej. Przeprowadzka, ślub i parę innych rzeczy które trzeba było szybko zrobić. Dziś Darcy potrafi oglądać swoje starty w telewizji i nie ma w nim jakichś negatywnych emocji. Zastanawia się tylko, dlaczego akurat to spotkało jego. To jest całkiem normalne. Owszem, po wypadku stracił na jakiś czas zainteresowanie tym sportem, ale teraz wrócił do żużla. Widzę codziennie jaką radość daje mu pomaganie innym zawodnikom w ich rozwoju.
Lizzie, jako kobieta miałaś myśli, że Wasz związek może nie przetrwać?
Bardzo ciężka rozmowa… Ale na poziomie (śmiech). Jako kobieta miałam parę dni, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, czego chcę od życia i przyszłości. Tak odpowiem. To była wtedy najlepsza decyzja, jaką podjęłam. To co się stało jeszcze mocniej nas ze sobą połączyło, a nasza miłość stała się jeszcze doskonalsza.
Dużo czasu minęło zanim Darcy pogodził się z losem?
Uważam, że na samym początku nie docierało do niego, że to koniec jego pewnego etapu w życiu. Tego, który dawał mu radość. Swoją rolę odegrali w tym lekarze, którzy trzymali nas w niepewności. Mówili, że musimy cierpliwie czekać, aż zniknie obrzęk i wtedy będzie dopiero wiadomo, czy uraz jest trwały. Tak jak już mówiłam… Ja od początku wiedziałam, jakie będą konsekwencje. Od momentu, kiedy dostałam pierwszy telefon o tym, co się w Polsce stało. To nie jest tak, że byłam nastawiona negatywnie. Byłam realistką. Darcy miał nadzieję długo. Może za długo… Przyszedł taki moment, że lekarz się nas zapytał, czy chcemy żyć w niepokoju i z nadzieją. Odpowiedzieliśmy wspólnie, że chcemy znać całą prawdę. Wtedy lekarz powiedział nam coś w stylu: „Darcy, jesteś w czarnej dupie”. Dla Darcy’ego to była niesamowicie ciążka pigułka do przełknięcia. W miarę szybko zaczęliśmy jednak we dwójkę myśleć o przyszłości i robić wszystko, aby jakoś ją na nowo układać. Nie sądzę, abyśmy kiedykolwiek do końca pogodzili się z tym, co nas spotkało. Nie ma jednak sensu żyć w taki sposób. O tym też wiemy. Rozpamiętywanie, zastanawianie się, dlaczego życie potoczyło nam się tak a nie inaczej nic nikomu już nie da. Kompletnie. Mamy wspólnie nowe, zupełnie inne życie, ale wspólne i fajne. Nad tym się teraz skupiamy. Demony zostawiamy za sobą.
Powiedz, jest jakaś minimalna szansa, że Darcy wstanie z wózka?
Szczerze – my o tym nie myślimy w ogóle. Mamy nowe życie, tak jak powiedziałam. Owszem, Darcy cały czas się rehabilituje, ale nie wiadomo co będzie kiedyś. Być może kiedyś medycyna sprawi, że będzie to możliwe. Wtedy byłoby to wspaniałe. Kochamy to życie, które dał nam los teraz.
Były momenty, w których Darcy obwiniał kogoś za to co go spotkało?
Nie. Akurat pomimo, że nie było łatwo, to takie momenty nie występowały. Wiem, że musiało być mu niekiedy piekielnie ciężko, ale zaciskał zęby. Nawet, jak coś może i w głębi siebie myślał, to nie było momentów, aby z siebie to wyrzucał w czyimś kierunku.
Jak przyszło Tobie pogodzenie się z nową rzeczywistością? Na Ciebie spadł obowiązek dbania o dom czy pomocy Darcy’emu w przemieszczaniu się. Łatwo zaakceptowałaś zmiany?
Czy łatwo – ciężko odpowiedzieć. Na pewno też nie miałam jakichś większych problemów. Weźcie pod uwagę, że jak wspominałam, Darcy jest trochę leniwy. W pracach wokół domu nie był nigdy za mocno aktywny, więc zmiany nie odczułam (śmiech). W opiece nad nim też już tak nie pomagam, jak na początku, ponieważ mamy opiekuna, który to robi. Ja pomagam Darcy’emu wieczorami i jeśli zajdzie potrzeba w nocy, ale to zupełnie normalne.
Co jesteś w stanie przekazać innym kobietom, które z dnia na dzień znalazły się w podobnej do Twojej sytuacji?
Mogę poradzić jedno. Z każdej sytuacji, obojętne jak ona jest trudna, należy postarać się wyciągnąć jak najwięcej dobrego. Ono gdzieś jest zawsze. Pamiętać trzeba o jednym. Należy być wdzięcznym za to, co w życiu się ma. Obojętnie na okoliczności. Ważne jest również, aby nie bać się okazywać i mówić o uczuciach w relacjach.
Jakie macie plany na swoją przyszłość?
Na pewno chcemy mieć własną, większą rodzinę. Marzymy o tym, aby nadal być szczęśliwymi ludźmi.
Gdybyś mogła cofnąć czas, coś byś zmieniła w swoim życiu? Naprawiła jakieś błędy?
Każdy popełnia błędy. Życie to nie gra komputerowa. Nie masz trzech żyć. Nic już nie mogę zmienić. Błędów pewnie też parę popełniłam, tak jak każdy człowiek. Jedyne, co chcę, to aby moi rodzice byli na stałe w Australii. Mając ich i Darcy’ego obok siebie byłabym kompletnie szczęśliwa.
Lizzie, w Polsce byłaś parę razy. Podoba Ci się nasz kraj?
Tak. Polska jest bardzo ładna. Mam swoje ulubione miejsce w Toruniu. To taki mały sklepik z naleśnikami, który odwiedzam za każdym razem. Toruń jest przepięknym miastem. Bywałam też jeszcze choćby w Częstochowie czy Bydgoszczy.
Kiedy Darcy był zawodnikiem wolałaś oglądać go na żywo czy w telewizji?
Ciężko odpowiedzieć. Żużel na żywo, to na żywo. Z kolei na żywo, jak bywałam z nim na stadionie, to wszyscy wiedzieli kim jestem i to też nie było najlepsze. Chyba jednak w telewizji. Między jego biegami mogłam robić inne rzeczy (śmiech).
Nie tylko w Polsce Darcy ma wciąż wielu fanów…
Bardzo nas to cieszy. Darcy czyta media społecznościowe, ja również. Cieszymy się każdym pozytywnym komentarzem. Do Polski jeszcze pewnie kiedyś zajrzymy i pewnie Darcy z kibicami się spotka.
Mocno w Waszym regionie dała się we znaki pandemia?
Nie, myślę, że właśnie nie. W okolicach Queensland pandemia nie jest mocno odczuwalna i nie wpływa ona zbyt mocno na codzienne życie.
Ostatnio Darcy zorganizował turniej żużlowy. Pomagałaś mu w tym przedsięwzięciu?
Ogrom pracy wykonał Darcy. Wszystko doskonale zorganizował. Jak to w życiu bywa, tuż przed turniejem okazało się, że sporo tematów jeszcze nie jest dopiętych do końca. Oczywiście, że mu pomogłam. Ostanie dwa dni były pełne pracy, którą kończyliśmy po północy. Pomagałam też w dniu samego turnieju. Cały czas byłam na stadionie. Miałam tyle zajęć, że uwierzcie obejrzałam tylko bieg finałowy.
No to pytanie na koniec. Największy sukces Lizzie Ward i jej marzenie na przyszłość?
Marzenie – tak jak wspominałam – posiadane rodziny. Sukces? Bez wątpienia to, jak sobie radziłam przez ostatnie pięć lat i to, jak przez ten czas się rozwinęłam mentalnie. Potrafiłam podołać wielu trudnym rzeczom jednocześnie. Wiem, że z miłością i uporem można podołać wszystkiemu.
Dziękujemy za rozmowę.
Dziękuje. Wraz z Darcym pozdrawiamy wszystkich czytelników oraz kibiców żużla.
Rozmawiali ŁUKASZ MALAKA, SEBASTIAN SIREK
CZYTAJ TAKŻE
Wywiad mega. Po prostu mega. To się po prostu czyta. Mega robicie robotę Panowie
Bardzo dobry wywiad. Życiowy z trudnymi pytaniami ale i odpowiedziami. Darcy Toruń pamięta
Gratulacje. Wywiad wyśmienity. To jest strona o żużlu a nie o pierdołach i odgrzewanie kotleta po raz dziesiąty byleby wejścia się zgadzały. RE-WE-LACJA
Super. Dzięki Łukasz. Pozdrowienia dla Darcy i Lizzie!
To jest miłość polski lachon by tak nie potrafił.
Świetny wywiad, świetna kobieta i dobra dusza.
No to jest prawdziwy WYWIAD PETERDA!!! Bez dwóch zdań najlepszy jaki czytałem ogólnie w kategorii SPORT.
Ogromne brawa dla Wspaniałej kobiety, dziewczyny i przyjaciółki, nawet trudno mi sobie wyobrazić co przeszła. Wielkie brawa również dla Panów Redaktorów, pana Sebastiana i Łukasza, kolejny przykład wzorowej współpracy ludzi kochających swoją robotę. Pytania – trudne, ale zarazem nienatarczywe i bardzo życiowe, podobnie jak odpowiedzi Lizzie.
Podczas lektury towarzyszyło mi ogromne wzruszenie aż skóra cierpła.
Trzeci rok uważam za rozpoczęty z wysokiego „C”
GRATULACJE.
Moim skromnym zdaniem ,jeśli nie było by wypadku Darcyego to Bartek miał by dużo trudniej żeby zrobic maistra a i pewnie rywalizacja była by jeszcze ciekawsza. Ale nie dowiemy sie juz tego nigdy. Szkoda. Super wywiad i wspaniała kobieta.
Też uważam, że Darcy byłby mistrzem świata, może nawet nie raz. Miałem wielkie szczęście i przyjemność obserwować go dokładnie przez jeden sezon gdy jeździł w Gdańsku i był to najlepszy zawodnik jakiego widziałem przez ćwierć wieku chodzenia na żużel. Lepszy od Rickardssona, który w Wybrzeżu miewał wpadki. Lepszy od Coxa który jest gdańską legendą. Ten jeden sezon, to był czas gdy na stadion szło się oglądać tylko Darcy’ego. Miał miał niebywałą technikę, fantazję i odwagę. Kiedyś chciałem nawet zrobić sobie fototapetę na całą ścianę ze zdjęcia wyłamanego na motocyklu Warda. Cały czas trzymam za niego kciuki. Dobrze że ma przy sobie kobietę, która podjęła to wyzwanie. Wielki szacunek dla Lizzie.
Będę mało oryginalny, ale… super wywiad. Bardzo fajnie się go czytało.
Intervista meravigliosa. Darcy e Lizzie 2 persone speciali. Che Dio vi aiuti e vi protegga!
rzadko można takie wywiady poczytać. Brawo!
„Miłość góry przenosi” powiedział mędrzec i dlatego jest mędrcem.
Word do 2019 r. miał co najmniej 3 szanse by być IMŚ ale……..
[…] Żużel. Lizzie Ward: Mamy nowe życie. Darcy przeprosił się z żużlem (WYWIAD) Łukasz Malaka […]
Brawo za wywiad
Wielki podziw i respekt dla Lizzy
Darcy ,dalej tak
Podziwiam Lizzy – to mądra ,wspaniała kobieta . Autorzy wywiadu – dziennikarski Olimp . Pozdrawiam i trzymam kciuki za najlepszy portal o żużlu .
Tak trzymać. Pozdrawiam.
Dobra robota
[…] Żużel. Lizzie Ward: Mamy nowe życie. Darcy przeprosił się z żużlem (WYWIAD) Bartłomiej Czekański […]
Lizzy jest nieziemska. A Darcyemu nalezy sie mega szacun za to tak dobrze sie ogarnal. Tylko szkoda ze mu sie ostatnio pogorszlo i klepie brednie na twitterze, ale trzymam kciuki zeby i z tego wyszedl na prosta.
Żużel. To Start, a nie Unia pojedzie w Metalkas 2. Ekstralidze? Zaskakujące wieści
Żużel. Juniorzy Apatora w końcu się odblokowali! Lewandowski wskazał przyczynę
Żużel. Klindt mógł zakończyć karierę! „Łzy napłynęły mi do oczu”
Żużel. Uważa przenosiny z Leszna do Grudziądza za dobry ruch. Lidsey mówi o sezonie 2024
Żużel. Spartanie już myślą o złocie 2025! Łaguta: Myślę, że to wywalczymy
Żużel. Fin został mistrzem w debiutanckim sezonie. Co dalej?