Martin Smolinski. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dziś wieczorem odbędzie się coroczna gala FIM. Tradycyjnie pojawią się na niej mistrzowie żużla. W Anglii zameldował się już mistrz świata – Bartosz Zmarzlik oraz mistrz świata juniorów, Mateusz Cierniak. Problemy z dotarciem może mieć jeden z niemieckich zawodników.

 

Coroczna impreza tym razem odbywa się w Liverpoolu. Przybywają na nią mistrzowie w konkurencjach motocyklowych. Niektórzy mają jednak spore kłopoty z dotarciem na wyjątkowe wydarzenie.

W ruchu drogowym oraz lotniczym, ze względu na zimową aurę, mamy duże utrudnienia. Póki co, mistrz świata na długim torze, Martin Smoliński, robi wszystko, aby na gali się pojawić. Niestety szyki krzyżuje mu pogoda. Po godzinie 15 były zawodnik Trans MF Landshut Devils znajdował się jeszcze w… Niemczech.

– Pogoda jest taka, jak każdy widzi. Tak naprawdę powinienem być w Anglii już wczoraj, ale miałem jeszcze parę rzeczy do załatwienia w Niemczech, jak choćby udział w wieczorze świątecznym w Landshut, na którym moje pojawienie się było stosowne. Sama droga z Abensbergu do Landshut była w śnieżnych warunkach pogodowych wyzwaniem. Dziś rano miałem odlecieć do Manchesteru. Niestety, ze względu na pogodę, lot został odwołany. Kolejny, który miał odlecieć o 15.40, z Monachium również został odwołany. Ostatnim pomysłem było to, aby polecieć jedynym lotem, który jest z Frankfurtu o 16.30. Udało mi się dostać na lotnisko we Frankfurcie i można powiedzieć lecę „na ostatnią chwilę”. Z Manchesteru zostanę odebrany i przewieziony do Liverpoolu. Nie ukrywam, że ratuje mnie nieco godzinne przesunięcie czasowe między Niemcami, a Anglią. Gdybym na gali się nie pojawił, to grozi mi dwanaście tysięcy dolarów kary – mówi Martin Smolinski.

Relację z gali można obejrzeć TUTAJ