W nadchodzących rozgrywkach Kacper Gomólski ponownie przywdzieje barwy swojego macierzystego klubu. Gnieźnianin po rozstaniu z PSŻ-em Poznań postanowił dołączyć do Startu i ma za zadanie poprowadzić drużynę do szybkiego powrotu do 1. Ligi Żużlowej. Zawodnik uważa, że zbudowany skład pozwala na walkę o awans i nie ukrywa, iż chciałby mieć trochę więcej czasu na przygotowania.
Zaraz po spadku do 2. Ligi Żużlowej w Gnieźnie nastąpił szereg zmian. Nowe władze klubu od razu deklarowały, że chcą przywrócić pierwszoligowe rozgrywki do pierwszej stolicy Polski. Takie otwarte postawienie sprawy podoba się krajowemu liderowi zespołu.
– Jedziemy po awans i tyle. Ja też bym sobie tego życzył. Ale najważniejsze dla nas jest to, że nie jesteśmy faworytami II ligi. Jednak patrząc na papier, to jest to z drużyna z Rzeszowa. Ale co? Trzeba będzie powalczyć z faworytem i ja na pewno ze swojej strony tak zrobię – mówi Gomólski w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym.
Jak to najczęściej bywa w przypadku spadkowicza, gnieźnianie przeszli rewolucję podczas okienka transferowego. Duże zmiany miały miejsce nie tylko w zarządzie klubu, ale i w kadrze zawodniczej. W kadrze zespołu jest aż sześciu nowych zawodników.
– Moim zdaniem mamy bardzo fajny skład. W mojej ocenie mamy w Gnieźnie jedną z lepszych formacji juniorskich w II lidze. Na pewno te sezony, które odjechał Mikołaj Czapla, to powinien w tym roku pokazać swój potencjał. Wiadomo, że dużo będzie zależało ode mnie, bo po to mnie klub zakontraktował. Są zawodnicy z Australii, jest Hubert Łęgowik czy Zbyszek Suchecki. Dla mnie skład jest fajny. Taki do walki o najwyższy cel – ocenia wychowanek gnieźnian.
Wielu zawodników otwarcie mówi już, że są gotowi do sezonu i chcieliby wyjechać na tor. 29-latek z kolei chciałby mieć trochę więcej czasu na szlifowanie formy. Wszystko przez uraz kolana, po którym zawodnik wraca do optymalnej sprawności.
– Komplikacje są delikatne i mówię o tym szczerze, ale bardziej chodzi o ten miesiąc przygotowań, który mi uciekł, a nie o stan zdrowia, który nie pozwoli wyjechać na tor. Nie ma takiej obawy. Ale na pewno czułbym się lepiej jakby dzisiaj była połowa stycznia, a nie lutego. Dla głowy byłoby ciut lepiej, bo brakuje mi tego miesiąca. Gdybym po tej październikowej operacji nie miał żadnych komplikacji, to nie rozmawialibyśmy na ten temat. Byłbym w stanie biegać i ćwiczyć na 100%. A nie tylko bieganie podczas rehabilitacji, gdzie biegam na 40% swojej masy ciała – zaznacza Kacper Gomólski.
Całą rozmowę z Kacprem Gomólskim przeczytacie w najnowszym Tygodniku Żużlowym. Możecie go zakupić TUTAJ.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)
Żużel. Fajfer przyznaje, że popełnił sporo błędów. Teraz zadebiutuje w lubuskich derbach
Żużel. Madsen zły po remisie. „Powinniśmy to kur** wygrać”
Żużel. Sajfutdinow skradł show w Lublinie. Po zawodach chwalił… Przyjemskiego