Z prawej Jerzy Kanclerz. fot. Jakub Soboczyński
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Coraz więcej wskazuje na to, że Adrian Miedziński nadal będzie chciał ścigać się na żużlu, mimo bardzo poważnej kontuzji, której doznał w końcówce ubiegłego sezonu. Póki co jednak wychowanek Apatora pozostaje bez klubu i, jak sam przyznał, wszelkie oferty rozpatrzy już u progu sezonu, gdy będzie miał pewność co do swojego powrotu na ligowe tory.

 

W ubiegłym sezonie 37-latek bronił barw pierwszoligowej Abramczyk Polonii Bydgoszcz, z którą postanowił związać się kontraktem warszawskim, by móc zachować szansę na angaż już od początku sezonu. – Uchyliłem przed Adrianem drzwi, żeby miał czas na przemyślenie swojej sytuacji i spokojne zastanowienie się nad swoją przyszłością – mówi Jerzy Kanclerz, prezes Polonii na łamach nowosci.com.pl.

Jak się okazuje, sternik Gryfów nie był orędownikiem powrotu swojego zawodnika na tor. – Rozmawiałem z nim na ten temat i szczerze mówiąc, doradzałem zakończenie kariery. Odradzałem mu powrót na tor, bo jego wypadek i kontuzja były naprawdę poważne. A zdrowie jest jedno i trzeba je szanować. Nie powinno się robić nic kosztem zdrowia – tłumaczy.

Przez całą swoją karierę Adrian Miedziński znany był ze swojej nieustępliwości i waleczności. Nie inaczej jest w tym przypadku i namowy prezesa Kanclerza na nic się zdały. – Jego chęci, ambicje są jednak inne. Już wiele razy przekonywaliśmy się, że trudno jest przekonać do rezygnacji kogoś, kto dla tego sportu poświęcił większość swojego czasu i wysiłku. Podporządkował temu całe zawodowe życie i po prostu nie chce jeszcze odpuścić  – wyjaśnia.

37-latek nie ma jednak przed sobą zamkniętych bram w bydgoskim klubie. – Jesteśmy z Adrianem w stałym kontakcie, kibicujemy mu cały czas i cieszymy się, że dobrze się czuje. Zawsze może do nas przyjechać, potrenować. A co wyjdzie z jego planów, czas pokaże – kończy Kanclerz.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Zimna północ zamiast ciepłych krajów. “Cezary bez wahania zadeklarował swoją pomoc”

Żużel. Woźniak kapitanem Stali? Przyjmie tę rolę z chęcią