Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Z pewnością niejeden kibic pamięta Niemca, Klausa Lauscha, który z powodzeniem na żużlu ścigał się w latach 80. Po zakończeniu swojej kariery na torze zajął się tuningiem. Na jego silnikach tytuły mistrzowskie zdobywali między innymi Hans Nielsen, Tony Rickardsson czy Mark Loram. Od dwóch lat pracuje dla firmy Ducati, gdzie pracuje dla zespołu wyścigowego Superbike. W Polsce Lausch startował w 1991 roku, kiedy reprezentował barwy gorzowskiej Stali.

– Pamiętam, że w Polsce znalazłem się tak naprawdę przez firmę Kessler. Było trochę przypadku. Oni mieli wtedy jeden warsztat w Neuss, ale działali również w Gorzowie. Tam szef firmy spotkał kogoś z gorzowskiego klubu, a jako że się znaliśmy, zaproponował mi starty w Gorzowie. Na ofertę przystałem. Pojechałem chyba w sześciu czy siedmiu spotkaniach i wspominam Gorzów bardzo dobrze. Tam były pełne trybuny. W Niemczech na lidze było to nie pomyślenia. Późnej miałem jeszcze parę propozycji z Polski, ale nosiłem się już z zamiarem kończenia kariery sportowej. Zacząłem prowadzić swoją firmę i zrezygnowałem – mówi nam Klaus Lausch. 

W swojej karierze Lausch trzykrotnie był indywidualnym mistrzem Niemiec. W 1988 roku został wicemistrzem świata na długim torze. Okazuje się, że tego tytułu Niemiec wcale nie uznaje za swój największy sukces. 

– Wicemistrzostwo w Scheesel to był oczywiście sukces. Przegrałem tylko z Karlem Maierem. Dla mnie najjaśniejszy punkt mojej kariery, to finał Mistrzostw Świata Par w Poznaniu w 1991 roku. Zabrakło nam wtedy z Gerdem Rissem jednego punktu, aby z Norwegią jechać o brązowy medal. Ja sam trzy razy wygrałem swoje biegi i ten dzień uważam za najlepszy w swojej całej karierze. Z kim jeździło mi się w karierze najlepiej? Bez wątpienia był taki zawodnik, z którym jazda była przyjemnością. Za moich czasów w Oxfordzie był to nieżyjący już niestety Simon Wigg. Mega super facet i doskonale myślał na torze. Bardzo wiele się przy nim nauczyłem. Simon miał wielką wiedzę, jeśli chodzi o żużel i co najważniejsze, należał do tych, którzy jako nieliczni się nią dzielili – kontynuuje Lausch. 

Po zakończeniu kariery zawodniczej Lausch zajął się tuningiem silników. Do dziś prowadzi firmę KLM Tunning. Jak mówi, mechanika od małego była jego pasją. 

– Zawsze „grzebanie” w silnikach mnie pociągało. Jak już startowałem na żużlu, to z roku na rok sam coraz więcej robiłem przy swoich motocyklach. Wiedziałem, że jak zakończę karierę, to będę zajmował się silnikami i tak też się stało – mówi Lausch. 

Przez lata Niemiec należał do ścisłej czołówki światowych tunerów. Do dziś chętnych na jego usługi nie brakuje.

– Mogę powiedzieć, że pracowałem z największymi tego sportu. Robiłem silniki dla Rickardssona, Nielsena, Ermolenki czy Marka Lorama, kiedy oni wygrywali mistrzostwa świata. Było tylu znanych zawodników, że trudno ich zliczyć. Przygotowane przeze mnie silniki szesnaście razy dawały mistrzostwo świata. Co jest najważniejsze w tej pracy? Ja twierdzę, że nie do końca wyposażenie warsztatu, a zrozumienie potrzeb danego zawodnika i dopasowanie sprzętu pod jego styl oraz charakterystykę zachowań na torze. Mamy teraz regulacje FIM, choćby odnośnie ograniczenia obrotów. Uważam, że nie jest to do końca dobry przepis. Trudniej jest zrobić silnik doskonały. Zobaczymy, w którą stronę to wszystko w kolejnych latach w żużlu pójdzie. Ja w klasycznym żużlu jestem obecny coraz mniej, w lodowym speedwayu powoli też – kontynuuje Lausch. 

Jeśli ktoś myśli że mniejsza aktywność Lauscha spowodowana jest chęcią odejścia na emeryturę, to jest w błędzie. Od dwóch lat Niemiec mocno współpracuje ze znaną firmą motocyklową Ducati, podczas wyścigów World Superbike.

– Powiem szczerze, że takiego obrotu sprawy przed laty się nie spodziewałem. Najpierw o współpracę poprosił mnie austriacki Red Bull i pracowałem dla ich zespołu w wyścigach Superbike. Chyba robiłem to nieźle, skoro od dwóch lat pracuję na wyłączność dla włoskiego Ducati, również w wyścigach Superbike. Szczegółów moich zadań zdradzać nie mogę, ale pracuję nad silnikami i nad prototypami części. Nie ukrywam, ostatnio bardzo często przebywam we Włoszech. Plus jest taki, że to nie jest jakaś straszna odległość od mojego Erding – mówi Lausch. 

Nie sposób pominąć polskiego wątku. Czy zdaniem niemieckiego tunera Bartosz Zmarzlik ma szansę powtórzyć sukcesy Tony Rickardssona?

– Zmarzlik jest jeszcze bardzo młody, a ma już dwa tytuły na swoim koncie. On bardzo poważnie podchodzi do tego, co robi. Duży profesjonalista, a tacy mogą sukcesy odnosić latami. Zmieniła się w żużlu generacja zawodników i ja jestem przekonany, że kolejne lata będą należały właśnie do Zmarzlika. Czy dorówna Rickardssonowi? Tylko on jeden ma obecnie szansę tego dokonać – kończy Klaus Lausch.

2 komentarze on Żużel. Jego silniki dały wielu żużlowcom mistrzostwo. Teraz pracuje w Superbike
    Janusz Tłok
    7 Dec 2020
     12:09pm

    Panie autorze,
    gwoli ścisłości World Superbike, a nie jak jest w artykule ,,Worlds SuperBike. ” Używana też jest skrócona forma WorldSBK czyli oczywiście Mistrzostwa Świata Superbike’ów.
    Z poważaniem
    Janusz Tłok

    Żużel. Lizzie Ward: Mamy nowe życie. Darcy przeprosił się z żużlem (WYWIAD) | PoBandzie
    7 Dec 2020
     8:19pm

    […] Żużel. Jego silniki dały wielu żużlowcom mistrzostwo. Teraz pracuje w Superbike Redakcja PoBandzie […]

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Jego silniki dały wielu żużlowcom mistrzostwo. Teraz pracuje w Superbike
    Janusz Tłok
    7 Dec 2020
     12:09pm

    Panie autorze,
    gwoli ścisłości World Superbike, a nie jak jest w artykule ,,Worlds SuperBike. ” Używana też jest skrócona forma WorldSBK czyli oczywiście Mistrzostwa Świata Superbike’ów.
    Z poważaniem
    Janusz Tłok

    Żużel. Lizzie Ward: Mamy nowe życie. Darcy przeprosił się z żużlem (WYWIAD) | PoBandzie
    7 Dec 2020
     8:19pm

    […] Żużel. Jego silniki dały wielu żużlowcom mistrzostwo. Teraz pracuje w Superbike Redakcja PoBandzie […]

Skomentuj