Jason Edwards. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Gdyby zmierzch sportu żużlowego na południowo-wschodnich obrzeżach Anglii nastąpił wcześniej, kibice mogliby nigdy nie obserwować, jak rośnie i rozwija się nowa gwiazda tamtego regionu, a być może i brytyjskiego żużla.

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

W Polsce Jason Edwards nie jest jeszcze dobrze znany, ale być może wkrótce to się zmieni. Dziewiętnastolatek to zawodnik klubów z Mildenhall i Redcar. Od dziecka uwielbiał spędzać wiele czasu na motocyklu. Zaczynał od motocrossu, ale dzięki Martinowi Hagonowi, byłemu zawodnikowi i właścicielowi firmy Hagon Shocks, swojemu sponsorów i dla którego pracuje teraz w zimowych przerwach przesiadł się na maszyny żużlowe.

-Zaczynałem na motocrossu, na małym motocyklu KTM Mini-adventurer, i sukcesywnie piąłem się wyżej-wspomina na łamach „Speedway Star”.-Zaczęło się od oglądania w telewizji turniejów Grand Prix i tym podobnych. Od czasu do czasu udawaliśmy się na Arenę Essex (stadion, na którym do 2018 roku ścigali się zawodnicy klubu Arena Essex, który zmienił nazwę na Lakeside Hammers-dop.AF). To niedaleko od miejsca, w którym mieszkam. Tak naprawdę wkręciłem się w to, kiedy Martin zaczął organizować akademię na małym torze wybudowanym na startym parkingu. Miał tylko około 90 metrów długości, miał jednak dmuchaną bandę i idealny kształt do tego, by nauczyć się ślizgu. Wystarczyło się tam pojawić, a organizatorzy dostarczali sprzęt i wyposażenie. Chodziłem tam co sobotę i jeździłem od 10.00 do 15.00, stopniowo się ucząc. Tak właśnie zaczęła się moja współpraca z Martinem, który pomógł mi w kwestii motocykli i wszystkich innych rzeczy.

Jason Edwards kręcił się blisko tytułów w młodzieżowym brytyjskim żużlu, nie stając na najniższym nawet stopniu podium. Stałe postępy doprowadziły go jednak do momentu, w którym jego zdobycze punktowe budzą zainteresowanie klubowych szefów zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i Polsce. Pewną rekomendacją były dla niego słowa samego Charlesa Wrighta, mistrza Wielkiej Brytanii, który określił go jako „zawsze otwartego na naukę, chłonącego wiedzę jak gąbka”. Jego chęć nauki została zauważona przez działaczy Redcar, którzy potraktowali jego podpis pod kontraktem jako długofalową inwestycję.

-Zawsze starałem się jeździć jak najwięcej i łapać tyle doświadczeń, ile się da. W tym roku mam znacznie więcej okazji do startów. Mildehnall mogło nie wystartować w ubiegłym sezonie, Eastbourne narobiło szumu, potem się mnie pozbyli. Tak trafiłem do Plymouth, w którym także odjechałem tylko kilka meczów, zanim także mi podziękowali. Moja wędrówka skończyła się w Edynburgu. Tu miałem szansę startować na torach takich jak Berwick czy Glasgow, na które normalnie bym nie trafił-mówi młody zawodnik na łamach brytyjskiego tygodnika.

Sezon 2021 był dla Edwardsa dość chaotyczny, teraz przejeżdżając cały sezon w barwach Mildenhall ma szansę wywalczyć sobie stałe miejsce w składzie.

-Mildenhall to dobra drużyna, taka, która skupia się na jednym celu. Szefowie klubu skupiają się na każdym zawodniku z osobna. Także fakt, że ta drużyna odbywa swoje mecze w niedzielę, był dla mnie idealny. Czasami mój rozkład wyglądał tak: Redcar w piątek, mecz gdzieś na północy w sobotę i powrót do Mildenhall w niedzielę. To oznacza, że w tygodniu jestem w stałym ruchu.

W Polsce Jason Edwards łączony jest z klubem z Grudziądza na potrzeby Ekstraligi U-24.

-Jechałem dla nich dwa razy, oba w domowych spotkaniach-przyznaje cytowany przez „Speedway Star”.-W klubie powiedziano mi, bym startował w tylu spotkaniach, w ilu dam radę. To dla mnie bardzo dobry model. Bardzo mnie uszczęśliwiło zdobycie czterech punktów w obu spotkaniach. To dobra okazja, by opanować różne tory oraz style jazdy.