Żużel. Jarosław Hampel: Zawsze mi się dobrze jeździło w Lesznie. Tematy transferowe są z boku (WYWIAD)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Drużyna Platinum Motoru Lublin pewnie wygrała wyjazdowe spotkanie z Fogo Unią Leszno. Koziołki zwyciężyły 52:38, ale wynik mógłby być wyższy, gdyby seniorzy wyjechali do wyścigów nominowanych. Jednym z liderów Motoru był Jarosław Hampel, który zdobył 9 punktów z bonusem. 41-latek potwierdził tym samym znajomość leszczyńskiego owalu, na którym przez wiele lat ścigał się jako leszczyński Byk.

 

Leszczynianie mają w tym sezonie ogromnego pecha. Przed startem rozgrywek byli typowani do walki o utrzymanie, a już na inaugurację doświadczyli dramatycznej walki o punkty z Cellfast Wilkami Krosno. Ostatecznie zwyciężyli to starcie 46:44, lecz kolejne tygodnie nie były już tak łaskawe. Bykom udało się jeszcze poskromić na wyjeździe ZOOleszcz GKM Grudziądz oraz na własnym torze klub z Torunia. Do tego pojedynku przystępowali już jednak bez Chrisa Holdera, który do tej pory nie wrócił na tor.

Kolejne tygodnie były coraz bardziej dramatyczne. Urazu nadgarstka doznał Nazar Parnicki, obojczyk złamał Grzegorz Zengota, a pęknięcia żeber doczekał się Janusz Kołodziej. Tym samym ekipa z Leszna podchodziła do pojedynku z Platinum Motorem Lublin praktycznie rezerwowym składem. Koziołki także musiały sobie radzić wciąż bez kontuzjowanego Dominika Kubery, jednakże dalej mogli liczyć na 3-krotnego mistrza świata Bartosza Zmarzlika i równie genialnych Fredrika Lindgrena, Jarosława Hampela i Jacka Holdera. Dzięki temu pokonali zespół z Leszna 52:38, odpuszczając tak naprawdę wyścigi nominowane.

Kiedyś leszczyński Byk, a dziś zawodnik Platinum Motoru Lublin. Można powiedzieć, że był to powrót na stare śmieci. Czy Panu jako żużlowemu wydze łatwo jest odstawić tę sympatię na bok?

Tak, raczej tak. Był to kolejny mecz, kolejne spotkanie i kolejna praca do wykonania. Na tym się zawsze skupiam, jakikolwiek by to nie był mecz wyjazdowy.

Dziś byliście zdecydowanym faworytem i z takim nastawieniem pewnie tu przyjechaliście.

Na pewno tak było, bo wiedzieliśmy w jakiej sytuacji jest klub z Leszna. Te wszystkie ich kontuzje są przykre, bo faktycznie nie mają zawodników do dyspozycji. Są to w dodatku urazy, które długo się goją, ale my musieliśmy odegrać swoją rolę i wygrać to spotkanie.

Sytuacja Fogo Unii nie do pozazdroszczenia…

Absolutnie. Pech jakiego chyba dawno nikt nie widział. Ogrom tych kontuzji. Coś niewyobrażalnego.

Jak się Panu jeździło dzisiaj na tym torze? Jakie były wspomnienia z tego obiektu?

Jeździło mi się nieźle, ale pamiętam trochę inny tor w Lesznie. Zawsze był gdzieś przyczepniejszy i to jest ta różnica. Później jest to kwestia regulacji sprzętu, umiejętności zawodnika i dobierania odpowiednich ścieżek. Zawsze mi się dobrze jeździło w Lesznie.

Wiemy, że od 15 czerwca zawodnicy mogą podpisywać prekontrakty na przyszły sezon. Jak Pan jako zawodnik do tego podchodzi?

Myślę, że zostało to wymyślone po to, żeby uniknąć różnych dziwnych sytuacji, które wydarzyły się wcześniej. Jeśli chodzi o mnie to szczerze mówiąc jeszcze o tym nie myślałem, bo jeszcze mamy połowę czerwca i powoli zbliżamy się do fazy play-off. Jest ona najbardziej istotna, więc te tematy są raczej z boku.

A czy te rozmowy transferowe już się rozpoczęły lub miał Pan okazję do rozmów z klubem o przedłużeniu kontraktu?

Nie, jeszcze nie.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiał SZYMON MAKOWSKI