Żużel. Jacek Frątczak: Tematu Falubazu nie ma. Na dzisiaj się do tego prawdopodobnie w ogóle nie nadaję”

Jacek Frątczak w roli menedżera Falubazu Zielona Góra. foto: Jarek Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po zwolnieniu Piotra Żyto z obowiązków funkcji trenera Stelmet Falubazu, jako jego następce część ludzi widziała Jacka Frątczaka, który z zielonogórskim klubem był związany przez długi czas. Póki co jednak jego tematu w klubie nie ma, a obowiązki trenera przejął duet Szymankiewicz – Mróz.

 

Od jakiegoś czasu kibice, dziennikarze i inni ludzie związani z żużlem mówią o tym, że były kierownik Falubazu mógłby „wejść w buty” Piotra Żyto. Czy Jacek Frątczak obejmie funkcję trenera drużyny w najbliższym czasie?

– Pytanie czy mówią o tym pozytywnie, czy wręcz negatywnie. Jeżeli w miarę pozytywnie, to bardzo mi miło, natomiast to pytanie nie do mnie. W pierwszej kolejności to klub powinien wyrazić chęć podjęcia takiej współpracy, a druga strona musi mieć merytoryczne przygotowanie oraz czas na to i przede wszystkim emocje wewnętrzne, by podjąć się tej współpracy. Ani jedno, ani drugie nie zostało spełnione – w związku z tym – krótko mówiąc, tematu nie ma – mówi Jacek Frątczak za pośrednictwem Radia Zielona Góra.

Czy jeśli ktoś z klubu odezwałby się do Jacka Frątczaka, ten podjąłby negocjacje? – „Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz” – a mój ostatni mecz był najgorszym moim przejściem w żużlowym życiu, więc nawet nie łudzę się, że taka sytuacja będzie miała miejsce. Przede wszystkim to zawodnicy muszą sobie wszystko poukładać. Ja nie mam takiej mocy sprawczej, siły i przede wszystkim miejsca w kalendarzu na takie przedsięwzięcia. Ja każdemu pomogę i to wiadomo nie od dziś – można do mnie zadzwonić o każdej porze dnia i nocy – natomiast mówimy tutaj o rzeczach poważnych, które burzą dotychczasowe życie rodzinne, zawodowe i jakiekolwiek, a ja na dzisiaj absolutnie na to przygotowany nie jestem i prawdopodobnie do tego się nie nadaję – wyjaśnia.

Czy według byłego menadżera zwolnienie Piotra Żyto to dobra decyzja? – Na dzisiaj odpowiedzi na te pytanie nie ma. Zawsze tak jest, że jeśli drużyna nie jedzie, to na samym początku odpowiada trener, czego ja sam jestem przykładem. Praca trenerska to jak siedzenie na beczce z prochem. Zawsze tak było, że to zawodicy zatrudniają i zwalniają trenerów. Nie mamy pełnych informacji na temat tego, jak Piotr pracował. Myślę, że tę decyzję należy traktować jako pewnego rodzaju podsumowanie różnych sytuacji, łącznie z tą rybnicką. Ja mam na koncie blisko sto spotkań ligowych i muszę powiedzieć, że nigdy nie miałem sytuacji widoczniej niedyspozycji. Sytuacja przedziwna, jak to mówią „kropla drąży skałę” i prawdopodobnie trochę się tego nazbierało – powiedział.