Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Holger Lund. Tego dżentelmena zawodnikom nie trzeba specjalnie przedstawiać. Mieszkający w położonym na północny zachód od Hamburga Heidgraben Niemiec od lat odpowiada za to, aby tarcze sprzęgłowe były najlepszej jakości. Holger Lund w rozmowie z naszym portalem opowiada o tym, dlaczego tarcze sprzęgłowe są ważne, a także o swojej codziennej pracy.

 

Holger, z tego co mi wiadomo, żużlem zaraziłeś się relatywnie wcześnie i sam próbowałeś sił w tym sporcie.

Tak. Po raz pierwszy na żużel zabrali mnie rodzice, jak miałem sześć lat. Żużlowa „szczepionka” przyjęła się natychmiast. Owszem, jeździłem parę lat na długim torze, ale to było raczej hobby, aniżeli prawdziwe ściganie. 

Powiedz, dlaczego tarcze sprzęgłowe mają tak duże znaczenie w jeździe zawodnika?

W motorach żużlowych najważniejsze są trzy rzeczy – silnik, gaźnik i sprzęgło, które jest odpowiedzialne za start i odpowiednie przeniesienie obrotów z silnika na tylne koło. Tarcze sprzęgłowe powinny być wykonane zatem z jak najlepszego materiału, ta aby wyjście zawodnika spod taśmy było najskuteczniejsze. Samo sprzęgło powinno być ustawione do panujących warunków. Zbyt mocno skręcone sprzęgło powoduje najczęściej start z podniesionym kołem, z kolei za słabo – powoduje, że sprzęgło się ślizga i tym samym może się spalić. Wtedy oczywiście konieczne jest nowe. To tak w największym skrócie. 

Ile zawodnik średnio zużywa tarcz sprzęgłowych w sezonie i ile taka tarcza u Ciebie kosztuje?

Liczba tarcz, jaką zużywa zawodnik, oczywiście zależna jest od niego samego. Powiem tak, że zawodnik Grand Prix startujący do tego w dwóch ligach, zużywa pomiędzy 80 a 150 „tarczek” w sezonie. Koszt jednej tarczy to w tej chwili około trzydziestu euro. 

Ilu zawodników startujących w cyklu Grand Prix używa Twoich tarcz sprzęgłowych? Większość? 

(Śmiech) dobrze się orientujesz. W tym momencie myślę, że na moich tarczach jedzie około 80 procent zawodników w cyklu Grand Prix 2022.

Ostatnio można było przeczytać w polskich mediach, że zostałeś partnerem technologicznym Falubazu Zielona Góra na sezon 2022.

To prawda. Do tej pory najbardziej w Polsce byłem związany chyba z zespołem Stali Gorzów. Zresztą tak naprawdę pomocy nie odmawiam nikomu. Jednak faktycznie – z Falubazem będę współpracował bliżej i mam nadzieję, że ten zespół powróci szybko do Ekstraligi.

Jak silna jest konkurencja na rynku producentów tarcz sprzęgłowych?

Konkurencja jest, owszem. Ona jest zawsze potrzebna do funkcjonowania danego rynku i jego rozwoju. Jestem jednak w takim położeniu, że konkurencji się raczej nie obawiam. 

Twoje logo jest widoczne również u wielu zawodników. Na jakich zasadach się ono pojawia? Wpierasz ich finansowo? 

Takie rzeczy to oczywiście tajemnica handlowa, ale zazwyczaj mówimy o sponsoringu produktowym. Blisko współpracuję z Taiem Woffindenem, Martinem Vaculikiem, Bartoszem Zmarzlikiem i wieloma, wieloma innymi zawodnikami. 

Z jakiego materiału wykonujesz tarcze sprzęgłowe?

Głównym materiał to wysokiej klasy aluminium i… to wystarczy. Więcej mówić nie trzeba (śmiech). 

Bardzo często można Cię spotkać na zawodach żużlowych. 

To prawda. W minionym sezonie byłem chyba na 65 imprezach. Wkrótce wybieram się do Argentyny, aby poznać tamtejszy żużel i rynek. Myślę, że to dobrze świadczy o mnie kiedy pojawiam się przy zawodnikach używających moich części. To część mojej pracy, a poza tym ja naprawdę kocham ten sport. 

Nie wypada nie zapytać ,czy pojawiają się w Twojej głowie pomysły, jak zrobić jeszcze lepsze tarcze sprzęgłowe?

Oczywiście, że myśli i pomysły się pojawiają, bo ta praca to też moja pasja. Jednak to taka branża, że tu się „koła” od nowa nie wymyśli. Nie ukrywam, że są jakieś działania w kierunku robienia tarcz tytanowych, ale co z tego wyjdzie – czas pokaże. Na pewno zakończę swoją obecność w tym sporcie, kiedy pojawią się motocykle elektryczne. Nie wyobrażam sobie żużla bez charakterystycznego zapachu i odgłosu. 

Kto będzie mistrzem świata w sezonie 2022?

Mam nadzieję, że jeden z zawodników, który korzysta z moich tarcz (śmiech). A na poważnie niech wygra najlepszy i najważniejsze, aby w tym sporcie było jak najmniej kontuzji.

Co należy zrobić, aby niemiecki żużel się rozwijał, a nie „zwijał”?

Na pewno należy podejść bardziej profesjonalnie, jeśli chodzi o marketing i organizację zawodów. Należy również robić wszystko, aby jak najwięcej młodych chłopaków zachęcić do uprawiania tego sportu.

Dziękuje za rozmowę.

Dziękuje i pozdrawiam wszystkich kibiców w Polsce.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA