Grzegorz Zengota. Foto: Jarek Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po koszmarnym upadku Grzegorza Zengoty na torze w Gorzowie pierwsze doniesienia nie brzmiały optymistycznie – złamany obojczyk i kilkutygodniowa przerwa. Jak się okazuje, 34-latek jest już po operacji, która przebiegła pomyślnie i jest cień szansy, że pojawi się on w składzie Fogo Unii już w niedzielnym spotkaniu.

 

Jak przekazał prezes Unii, Piotr Rusiecki, w rozmowie z Radiem Elka, lekarze nie widzą przeciwwskazań, by nie mógł pojawić się na torze już w rewanżowym starciu z ebut.pl Stalą Gorzów. Wszystko będzie jednak zależeć od samego zawodnika. Taki scenariusz jeszcze do niedawna wydawał się wręcz niemożliwy. – Według zapewnień lekarzy Grzegorz powinien być gotowy na najbliższy, niedzielny mecz w Lesznie, ale nic nie będzie robione na siłę. mówi sternik klubu. Wszystko teraz zależy od samego zawodnika jak będzie czuł się na siłach to pojedzie, jak nie to jeszcze na niego poczekamy. Nie będziemy na siłę wstawiać go do składu na niedzielny mecz – dodaje.

Bez Zengoty w składzie szanse Unii na zwycięstwo bardzo maleją. Kontuzję leczą już Chris Holder oraz Nazar Parnicki, a pozyskany niedawno Adrian Miedziński na ten moment nie gwarantuje żadnych punktów. Mecz ten może być bardzo ważny w kontekście walki o fazę play-off, a ewentualne zwycięstwo „Byków” bardzo ich do tego przybliży. Znając charakter i zadziorność „Zengiego”, w ciemno można zakładać, że jeżeli jego występ ma wiązać się tylko i wyłącznie z bólem, to z pewnością zobaczymy go na torze.

Piotr Rusiecki zdradził także, jak wygląda sytuacja z powrotem kontuzjowanych zawodników do ścigania. Zapewnił także, że klub nie myśli o kolejnych wzmocnieniach. -W przypadku Nazara Parnickiego potrwa to jeszcze około trzech tygodni, a jeżeli chodzi o Chrisa Holdera to od miesiąca do dwóch. Na dziś nikogo nie szukamy, pojedziemy tym co mamy – kończy prezes Unii.