Żużel. Grudziądzanie pojadą do Ostrowa po zwycięstwo. „Nie wyobrażam sobie powtórki z tego roku”

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po przedstawieniu terminarza PGE Ekstraligi, kibice klubów z najwyższego szczebla rozgrywkowego z niecierpliwością wyczekują na rozpoczęcie zmagań. Już w pierwszej kolejce rozegrane zostaną ekscytujące spotkania pomiędzy zespołami walczącymi o podobne cele. Jednym z takich meczów jest pojedynek Arged Malesy Ostrów Wielkopolski z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Władze ekipy Gołębi liczą na to, że na początku sezonu odniesie bardzo istotne zwycięstwo.

 

Grudziądzanie po raz ostatni mierzyli się z beniaminkiem na początku PGE Ekstraligi 2019. Wtedy zespół z Hallera 4 udał się na obiekt Motoru Lublin. Koziołki triumfowały wtedy 49:41 i postawiły pierwszy krok na drodze do dość zaskakującego utrzymania w rozgrywkach.

– Przeczuwałem, że możemy zaczynać sezon od takiego meczu. Już nam się to zdarzało w poprzednich latach, jak chociażby w sezonie 2019 w Lublinie. Na początku wszystko jest dość dużą loterią. Nie wszyscy są odpowiednio wjeżdżeni w sezon, a forma zawodników jest dość dużą zagadką. My skupimy się na tym pierwszym meczu, zrobimy wszystko, żeby być jak najlepiej przygotowani. To pierwsze spotkanie jest dla nas bardzo ważne. Celem będzie zwycięstwo – mówi nam Marcin Murawski, prezes GKM-u.

W przeciwieństwie do sezonu zakończonego we wrześniu, w 2022 roku runda rewanżowa została ułożona w odwrotnej kolejności do pierwszej części rozgrywek. GKM spotka się zatem z Arged Malesą w 1. oraz 14. kolejce. W Grudziądzu liczą na to, że tym razem ostatni mecz nie będzie decydował o być albo nie być w PGE Ekstralidze.

– Na pewno chcemy mieć komfortową sytuację znacznie wcześniej niż w tegorocznych rozgrywkach. Nie wyobrażam sobie powtórki z tego roku. Zamierzamy walczyć o punkty z wszystkimi rywalami, aby ten koniec mieć spokojniejszy – komentuje szef siódmej ekipy tegorocznych zmagań.

ZOOleszcz GKM będzie zatem w gronie czterech drużyn, które dostaną nieco więcej czasu na zapoznanie się z własnym torem po zimowej przerwie. Czy taka sytuacja może być nieznacznym ułatwieniem dla ekipy Janusza Ślączki?

– Poprzedni rok pokazał, że nasi zawodnicy potrzebowali trochę czasu, aby dojść do ładu z domowym torem i spasować się w stu procentach. Dopiero pod koniec roku udało się to wszystkim naszym żużlowcom. W teorii, że lepiej zaczynać na wyjazdach, może być więc trochę prawdy – podsumowuje Marcin Murawski.